jurekw jurekw
222
BLOG

Dlaczego Podkarpacie wybiera Kaczyńskiego?

jurekw jurekw Polityka Obserwuj notkę 4

 


Jaki jest konserwatywny wyborca?

Przytoczę dwie skrajnie odmienne charakterystyki. Pierwsza pochodzi z tekstu "Wybrańcy zawistnego ludu" I. Krzemińskiego [Rz.23.01.2007].

Najpierw diagnoza z którą wypada się zgodzić: "poparcie, sięgające 25 - 30% Polaków dla PiSu jest wyrazem nie tyle - jak to się mówi - preferencji politycznych, ile sięga głębiej: tego, co w tym wypadku wyznacza samą preferencję. [...] Poparcie wyborcze dla PiSu stanowi manifestację pewnych wartości moralnych i pewnej wizji świata, którą - jak można sądzić - reprezentuje również wybierana partia."

Dalej autor przytacza skrajną opinię: "Deklaracje antysemickie - w czym się utwierdzam - stanowią w Polsce znak pewnej wizji świata i światopoglądu, który najchętniej określam jako narodowo-katolicki. Z całą pewnością i nazwa, i treści, które składają się na ten światopogląd i syndrom wartości nawiązują do przedwojennej tradycji Narodowej Demokracji. [...] Natomiast potoczna świadomość odtwarza raczej strukturę tamtych przekonań i sposób myślenia o Polsce i Polakach. Jest to świadomość afirmacji narodowej i walki o interes Polski, która każdy objaw krytyki wobec przedstawicieli narodu polskiego traktuje jako zamach na święte wartości narodowe. [...] Jest to patriotyzm integralny, by tak rzec, związany z niechęcią do innych i obcych. [...] Zagrożenie jest ciągłe, gdyż mamy do czynienia z wizją narodu, zrośniętego z katolicyzmem i broniącego tradycyjnych wartości chrześcijańskich. W tej walce głównym wrogiem jest "liberalizm", oznaczający zresztą wiele spraw naraz. Przede wszystkim - rozpasanie wolności, w której wolno krytykować wszystko i wszystkich, włącznie z autorytetem kościoła i narodu."

Odmienną postawę opisuje Michał Szułdrzyński w tekścieMilcząca większość:

"Łączy ich przede wszystkim normalność, poczucie zgody co do podstawowych zasad moralnych. Przekonani są o niezbywalnej wolności każdej jednostki, której nie da się jednak zrealizować w inny sposób, jak tylko żyjąc we wspólnocie. Akceptują zasady wolnego rynku oraz praw gospodarki i jednocześnie dążą do złagodzenia ich negatywnych konsekwencji dla najuboższych poprzez aktywne uczestnictwo bądź inicjowanie działań filantropijnych. Dumni ze swej polskości rozumieją patriotyzm, jako jedyny skuteczny sposób budowania trwałej wspólnoty zdolnej przetrwać chwilowe zapaści gospodarcze, nie zaś romantyczny sentymentalizm."

Jako mieszkaniec Podkarpacia i wyborca PiS nie przeczę, że można tu spotkać i antysemitów i ludzi zacietrzewionych w swej nienawiści do "onych". Jednak opinię I. Krzemińskiego odczytuję bardziej jako część ataku "Polski jasnej", niż opis rzeczywistości. Przytoczone przez Krzemińskiego wyniki ankiet budzą podejrzenia, że bardziej chodzi mu o propagandę niż naukę. Te ankietowe pytania (poza ostatnim - dotyczącym wychowywanie dzieci) wyrażają opinie jakie pamiętam z lekcji historii i oficjalnej propagandy PRL. Dlaczego odpowiedzi na nie miałyby być miernikiem ksenofobii? Opisany przez Szułdrzyńskiego patriota mógłby odpowiedzieć na nie identycznie jak ksenofob Krzemińskiego.

 

Patriotyzm

Stanisław Ossowski rozróżniał dwa rodzaje patriotyzmu ["Dwojaki patriotyzm" w: St. Ossowski "O Ojczyźnie i narodzie" PWN W-wa 1984 str 28-29]. Patriotyzm ideologiczny zbudowany w dużym stopniu na uczuciach i przywiązanie do stron ojczystych (home feeling). Na temat Galicji Ossowski pisze: "Wieź nawykowa łączyła Galicjanina sprzed r. 1914 z Wiedniem, a wieź ideologiczna – z Warszawą. […] Bogate przykłady konfliktów uczuciowych pomiędzy przywiązaniem opartym na nawykach a wyznawaną ideologią można było istotnie obserwować w Polsce po odzyskaniu niepodległości, gdy w granicach państwa polskiego znalazły się obszary, które przedtem były rozdzielone kordonami granicznymi, a natomiast znajdowały się w bliskiej łączności z krajami państwa rosyjskiego, niemieckiego i austriackiego. Nietrudno było spotkać wówczas przeniesionego do Warszawy Galicjanina, który z żywą niechęcią obracał się w murach stolicy oswobodzonej ojczyzny, a z sentymentem wspominał miłe czasy wiedeńskie, chociaż to było w niezgodzie z jego ideologicznym patriotyzmem."

Według innego klucza można mówić o patriotyzmie romantycznym i pozytywistycznym. Patriotyzm romantyczny wydaje się być specyficzną (Polską) odmianą patriotyzmu ideologicznego. Mówi się o miłości do Ojczyzny. Wydaje się, że podobnie jak w miłości między ludźmi, mamy skłonności do idealizowania. Projekt IV RP to była próba sprostania ideałom. Taki ideał może przetrwać, nawet w razie utraty Ojczyzny (czego doświadczyli Polacy w czasie rozbiorów). Co jednak dzieje się, gdy ideał nie przystaje do rzeczywistości? Gdy nasze uczucia spotykają się z pogardą? Patriotyzm przestaje być przeżywaniem wspólnotowości, a w najlepszym razie pozostaje wiernością ideałom. Dlatego "polityka miłości" niszczy wspólnotę narodową.

Warto w tym miejscu zastanowić się chwilę nad źródłem tej pogardy. Patrząc na to zjawisko z perspektywy filozofii Nietzschego, nietrudno zidentyfikować konflikt miedzy nadczłowiekiem, a otaczającym go pospólstwem. Na poparcie tej tezy można przywołać choćby zawrotną karierę przymiotników w rodzaju "frustraci" i "nieudacznicy". Jednak pozbawiony szlachetności 'nadczłowiek' staje sięoszustem intelektualnym, niedolnym do zbudowania niczego trwałego. Tą sytuację może naprawić tylko jego porażka.

Znacznie trwalszym jest patriotyzm pozytywistyczny, który inspiruje nas do pracy dla dobra ogółu. Choć nie można go w pełni utożsamiać z przywiązaniem do stron rodzinnych (patriotyzmem nawykowym), to bez takiego przywiązania stałby się niezrozumiałym.

Mała ojczyzna

Wbrew potocznym opiniom, konserwatyzm Podkarpacia to nie są wyłącznie kwestie światopoglądowe (choć ich przecenić nie sposób). Ludzie chcą sami decydować o sobie. Czują silne związki z lokalnym środowiskiem i są przekonani, że tutaj możemy wspólnie budować swą przyszłość. Tradycje gospodarcze (o których pisałem w poprzednim tekście) nie są może tak spektakularne jak w Wielkopolsce, ale tworzą klimat potrzebny dla rozwoju. Potwierdza to niebywały rozkwit przedsiębiorczości na początku lat 90-tych. Z perspektywy czasu późniejsze "reformy" to nieustanne pasmo szkodnictwa. W powiązaniu z opisanym wcześniej problemem wspólnotowości skłania do postrzegania związków z Warszawą jako okupacji. Dlatego ma rację Krzysztof Kłopotowski pisząc iż gra toczy się o "zachowanie spójnej terytorialnie Polski" [http://klopotowski.salon24.pl/202223,biegiem-do-urn]. Jednak ona nie jest zagrożona (jak zdaje się on sądzić) ciążeniem lepiej rozwiniętych regionów ku Niemcom. Sprawa jest znacznie poważniejsza.

Dla mieszkańca Podkarpacia polskość to jego sposób życia. Nie czujemy się mniejszością w jakimkolwiek sensie. Jednak istnieje poczucie odrębności. Najczęściej związane z dumą i krytycyzmem wobec Kongresówki.

Pracowałem kiedyś w dużej firmie z centralą w Warszawie. Kiedy poruszyłem tematzalewu bzdurnych pism i rozporządzeń, jedna z bardziej kompetentnych osób w firmie zadała mi pytanie: a czytał Pan Gogola? No tak – "Rewizor" był szkolną lekturą. I co – nic to Panu nie przypomina? Przecież te papierzyska to typowy wytwór carskiej biurokracji! Z Galicji widać wyraźnie, że ten typ myślenia w rosyjskim zaborze jest nader żywotny. A z czasem przekształcił się, wytwarzając polski typ człowieka sowieckiego.

Z drugiej strony - mamy skłonność do patrzenia na strony rodzinne przez różowe okulary. Oto fragment rozmawy z Krzysztofem Prendeckim, socjologiem z Politechniki Rzeszowskiej. [Gazeta Codzienna Nowiny 14 sierpnia 2009.]

- Główny Urząd Statystyczny ogłosił raport, z którego wynika, że nasz region to miejsce prawie idealne do życia. Czy tak rzeczywiście jest ?

- Dla każdego idealne znaczy coś innego. Ktoś, kto chce zrobić karierę i zarabiać naprawdę duże pieniądze, nie przyjedzie do nas. Ale może się tak zdarzyć, że „wyścig szczurów” odbije się na jego zdrowiu. Nikt nie pozbędzie się wypalenia zawodowego i stresu wizytami w SPA. […]

- Ludzie wolą mniej zarabiać, a żyć w zdrowszych środowisku?

- Mamy mniejsze potrzeby. Znam wiele podkarpackich wsi, w których mieszkańcy zadowalają się tym, co mają. […] Byłbym ostrożny z danymi dotyczącymi zarobków. Wielu rencistów i bezrobotnych pracuje na czarno, a tego żadne statystyki nie ujmują. A że jest zdrowiej, no cóż… żyjemy na rubieżach wschodnich, gdzie jemy to co sobie wygrzebiemy z ziemi. Jeszcze nie obżeramy się hamburgerami i innym paskudztwem, a na głowę nie sypią się nam popioły z fabryk, bo ich unas nie ma.

- Z danych GUS wynika, że mieszkańcy Podkarpacia częściej zakładają rodziny i mają więcej dzieci. Czy można tu mówić o większym przywiązaniu do tradycji i wiary.

- Co prawda wierni nie za bardzo słuchają swych pasterzy, wystarczy spojrzeć jak w Kościele reagują znużeniem na listy biskupów, ale na pewno, silnie zakorzenione, konserwatywne podejściesprzyja polityce prorodzinnej.[..]
 

Przeciw kłamstwu

Na Podkarpaciu "gospodarz" nadal brzmi dumnie. I choć region powoli traci swój rolniczy charakter, postawa wewnętrznej suwerenności pozostaje silnie ugruntowana. Szkolna tresura jest bardziej skuteczna w wielkomiejskim, anonimowym środowisku. Na wsi wykształciucha trudno wychować. Ten fenomen można odnaleźć w napisanej przed laty przezMirosławę Marody książce "Technologie intelektu". Autorka pisze w niej między innymi (str. 244):

"Skuteczność propagandy zależy głównie od tego, w jakim stopniu jej treści są zgodne z systemem potrzeb, wartości i norm uznawanych przez odbiorców. Jednak nawet w sytuacji, gdy przekazy propagandowe odwołują się w swej argumentacji do pewnych wartości powszechnie akceptowanych w danym społeczeństwie, odbiór tych treści może być modyfikowany przez typ kodu językowego. Na podstawie analiz prowadzonych w ramach badań Polacy'80 można stwierdzić, iż przyjmowaniu treści propagandowych szczególnie sprzyja kod quasi-wypracowany, ze względu na wyrobiony w trakcie kształcenia nawyk przyjmowania „gotowej" wiedzy, przy braku i umiejętności, i nawyku weryfikowania tej wiedzy. Fakt, iż w przypadku tej formy językowej treści z różnych poziomów ogólności mogą ze sobą koegzystować mimo występującej między nimi sprzeczności, dodatkowo ułatwia przyjmowanie wiedzy dostarczanej przez środki masowego przekazu."

Preferencje wyborcze

Opisana powyżej postawa: suwerennego gospodarza przywiązanego do stron rodzinnych bez wątpienia pasuje do cytowanego na wstępie opisu autorstwa Michała Szułdrzyńskiego. To musi mieć przełożenie na preferencje wyborcze.Piotr Gontarczyk ujął to następująco: "Tu wydarzenia z lat 1939–1989 w najmniejszym stopniu dokonały ingerencji w wielowiekową tkankę społeczną. Wokół wsi i miasteczek znajdują się świątynie, świadectwa kultury materialnej i wojenne cmentarze przypominające o wielowiekowej wspólnocie. Obszar, na którym wygrał Kaczyński, idealnie pokrywa się z mapą najbardziej intensywnych walk powojennego podziemia" [„Polska B zagłosuje na Komorowskiego?” „Rzeczpospolita” 29 czerwca 2010]. Sądzę jednak, że to nie jest wystarczające wyjaśnienie. Kiedy z okazji kolejnych wyborów przeżywamy najazdy polityków obiecujących złote góry, to trudno nie skojarzyć tego z prezentowaną na co dzień pogardą i współgrającymi z taką postawą działaniami. Do rangi symbolu urasta problem inwestycji przeciwpowodziowych. Ich zablokowanie było jedną z pierwszych decyzji rządu Tuska. Trudno było nie odebrać tego jako zemstę za głosowanie na PiS w 2005 i 2007 roku. Gdy później zmarł senator Mazurkiewicz, przed wyborami uzupełniającymi mieliśmy znów najazd rządowych polityków, obiecujących nie tylko reaktywację tych inwestycji, ale nawet dodatkowe ich wsparcie. Gdy przyszła powódź, usłyszeliśmy że na te inwestycje nie było pieniędzy. Ale teraz już się znajdą. A chłop ma pamięć długą i bywa zawzięty .....

 

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka