jurekw jurekw
654
BLOG

Skąd się biorą kłopoty finansowe Polski (8)

jurekw jurekw Gospodarka Obserwuj notkę 8

 

Problem podatków

 

Trudno w Polsce spotkać kogoś, kto uważałby iż mamy dobry system podatkowy. Nikogo więc nie dziwi, że trwa ciągłe jego 'ulepszanie'. Nie wiem, czy w ciągu ostatnich 20 lat był przynajmniej jeden rok, w którym nie zmieniono systemu podatkowego. Bardzo w to wątpię. Gdy już naprawdę nie było pomysłu na to, co zmienić - to przynajmniej formularz deklaracji ulegał zmianie1. Nie towarzyszy temu bynajmniej jakaś głębsza refleksja na temat systemu podatkowego. Bo przecież wszyscy zgadzają się z tym, że podatki mają być przejrzyste, łatwe i tanie w poborze oraz - przede wszystkim sprawiedliwe. Co prawda brak jest zgody co do znaczenia słowa "sprawiedliwość", ale to bynajmniej nie jest problem. Kto ma władzę ten ma rację. Po prostu.

Tymczasem właśnie system podatkowy jest jednym z najważniejszych czynników determinujących rozwój gospodarczy oraz wielkość deficytów. Dlatego warto zastanowić się, co w obecnym systemie jest złego.

 

Spór o stawki podatkowe.

 

Temat podatków pojawia się na pierwszych stronach gazet wyłącznie przy okazji zmian stawek podatkowych. Pojawiające się wówczas spory są niezmiernie interesujące. Ale bynajmniej nie dlatego, że prowadzą do jakichś konkluzji lub przynajmniej zrozumienia problemu. Mamy za to doskonałą ilustracja tezy, że polscy ekonomiści uprawiają gusła a nie naukę. Jednym z przedmiotów magicznych używanych przez nich jest "krzywa Laffera". Czy ktoś widział taki wykres z naniesionymi danymi, które sprawdziły się w praktyce? Czy przebieg tej krzywej wynika z jakiegoś matematycznego wzoru obrazującego prawo naukowe? Bynajmniej! Ten 'przedmiot magiczny' służy wyłącznie perswazji. Poniżej przykład tego, co jest wkładane do głów młodych i wykształconych (przynajmniej częściowo) z wielkiego miasta (przynajmniej chwilowo):

"w 1981 administracja Ronalda Reagana zdecydowała się na radykalną obniżkę podatków. Najwyższa stawka podatku od dochodów osobistych została obniżona z poziomu 34% do 28%. Taki krok spowodował wzrost gospodarczy i wzrost wpływów do państwowej kasy. Jednak wzrost wpływów do budżetu był mniejszy niż zakładano, co w połączeniu ze zwiększaniem wydatków państwowych spowodował wzrost deficytu budżetowego z 2 do 6% PKB i zwiększenie się długu publicznego. W długim okresie wyglądało to jeszcze lepiej. Między rokiem 1981 a 1999, kiedy obowiązywała zdecydowanie obniżona stawka podatku od dochodów osobistych – 28% - udział podatków wpłacanych przez osoby najbogatsze w całości dochodów z podatku od dochodów osobistych wzrósł z 14% w 1981 roku do 18% w latach 1984-1985 oraz do 20-22% między rokiem 1981 a 1990. Widać stąd, że dzięki obniżeniu stawki podatkowej dochody USA w krótkim, jak i w długim okresie wrosły." [źródło]

Przekonujące, no nie? Przynajmniej w takim stopniu co obraz "śmierci" z kosą na kartach tarota ;-). Obniżka podatków przyniosła wzrost deficytu budżetowego, a 'w długim okresie wyglądało to jeszcze lepiej'!!

Przytoczę fragment wypowiedzi na ten sam temat z podręcznika amerykańskiego noblisty J.E. Stiglitza ("Ekonomia sektora publicznego" str. 846):

"obniżka stóp procentowych w 1981 r. spowodowała skutki przewidywane przez większość ekonomistów nie związanych z administracją prezydenta Reagana - nastąpił spadek wpływów podatkowych; natomiast obniżka krańcowych stóp podatkowych w 1986 r. wywarła nikły wpływ na oszczędności (które pozostały skrajnie niskie) i na podaż pracy.  Istnieją dowody na to, że wpływy z podatków od najbogatszych rzeczywiście wzrosły po reformach 1981 i 1986 r., ale występują różnice zdań co do przyczyn. Część ekonomistów jest zdania, że bogaci uznali - słusznie, jak się później okazało - że niskie stopy podatkowe były zbyt korzystne, aby mogły się dłużej utrzymać, toteż wykorzystali niższe stawki, by np. zrealizować zyski kapitałowe."

Wobec takiej różnicy zdań nie dziwi fakt iż niektórzy polscy ekonomiści uważają Stiglitza za idiotę :-(.

Do pełni obrazu należałoby dodać informację o narastającej w latach 80-tych rewolucji naukowo-technicznej, która przyczyniła się do niesamowitego, wieloletniego boomu gospodarczego w USA.

Krytykując ekonomistów, nie mam bynajmniej zamiaru odstępować od tezy, że podatki powinny być możliwie niskie. Jednak dla przykładu efektywna stawka podatku PIT wynosi tylko kilkanaście procent, a dzień wolności podatkowej przypada w połowie roku. Czy więc nie są zasadne podejrzenia, że te spory o stawki są jedynie odwracaniem uwagi?

 

Jakie płacimy podatki?

 

Podatki to świadczenia pieniężne, które są przymusowe, powszechne, bezzwrotne i nie są zapłatą za coś konkretnego. Wszystkie te atrybuty mają swe szczególne uwarunkowania. Powszechność i przymus nie wyklucza zwolnień i objęcia podatkiem tylko wybranych grup. Bezzwrotność nie kłóci się z możliwością stwierdzenia nadpłaty. Natomiast fakt, że podatek nie jest zapłatą, nie uniemożliwia pobierania go przy okazji zapłaty.

Powszechnie wiadomo, że podatki dzielimy na bezpośrednie i pośrednie. Bezpośrednie (takie jak PIT) są naliczane wprost od dochodu lub majątku. Podatki pośrednie są najczęściej ukryte w cenie i płaci je za nas sprzedawca. Należy do nich przede wszystkim VAT i akcyza. Cechy podatku pośredniego ma tzw. "podatek korupcyjny", czyli łapówki płacone urzędnikom przez przedsiębiorców. Jest on przenoszony na ceny wyrobów i usług.

Biorąc pod uwagę podaną wcześniej definicję podatku, należy dodać jeszcze jedną kategorię: podatek na rzecz podmiotów obcych. Mieści się w niej przede wszystkim renta monopolistyczna. Płacimy za pewne usługi i towary więcej niż mogłaby wynosić ich cena rynkowa, gdyż dostawcami są chronieni przez państwo monopoliści (pojedynczy lub tworzący kartele). Dobrym przykładem są w Polsce usługi telekomunikacyjne. Monopol TPSA sprawia, że mamy jedne najdroższych usług telekomunikacyjnych na świecie. Można więc założyć, że w cenie zawarta jest przymusowa, powszechna i bezzwrotna opłata nie będąca zapłatą za usługę. Czyli ma wszystkie cechy podatku.

Szczególnym rodzajem monopolu jest monopol generowania pieniądza przez banki2. Gdy pieniądz pojawia się w banku (w formie nowych kredytów), musimy za to zapłacić - przede wszystkim w formie odsetek. I nie jest to bynajmniej tylko zmartwienie kredytobiorcy. Jeśli ktoś myśli iż skoro nie wziął kredytów, to nie płaci odsetek - to grubo się myli! Praktycznie w każdej cenie są ukryte odsetki! W internecie można znaleźć tekst opisujący jak pod tym względem wygląda sytuacja Kanady. U nas jest bardzo podobnie. Najciekawszy we wskazanym tekście jest komentarz od redakcji: "Gratulujemy trzem ekonomistom, którzy ośmielili się zejść z bitej drogi". Ośmielili się! Czy w Polsce taka sytuacja jest do pomyślenia!? Wyobraźmy sobie: na "Forum Ekonomicznym" w Krynicy ktoś powołuje się na tekst z "Michael Journal". Ekonomiści pewnie pospadaliby z krzeseł ze śmiechu.

Prawda jest jednak okrutna i nie da się zakrzyczeć. Gdyby uwzględnić "podatek korupcyjny" i rentę monopolistyczną, to "dzień wolności podatkowej" należałoby ogłosić co najmniej miesiąc później! Szeroko rozumiane podatki pochłaniają zdecydowaną większość naszych zarobków!

 

Na co podatki są przeznaczane?

 

Pewną część podatków pochłaniają normalne koszty utrzymania państwa. Można się spierać o to, czy to państwo musi nas kosztować aż tyle. Jednak możliwe oszczędności nie są aż tak duże, by mogły zdecydować o naszej sytuacji finansowej. Warto się zatem przyglądnąć także innym czynnikom, wpływającym znacząco na poziom fiskalizmu:

1. Transfer do prywatnych podmiotów. Bynajmniej nie dotyczy to jedynie renty monopolistycznej. Dochodzi jeszcze "podatek informatyczny" (realizowane za olbrzymie pieniądze nikomu niepotrzebne systemy informatyczne), inwestycje rządowe przekazywane w prywatne ręce (klasyczny przykład: autostrada Kraków-Katowice), dotacje i wydatki różnych dziwnych funduszy, wyłudzenia - na przykład w postaci nienależnych świadczeń (wszak wolno kraść).

2. Utrzymanie armii "budowniczych Polski Ludowej". Ludzie ci otrzymali w nagrodę za udział w zniewalaniu Polski wysokie emerytury, na które nie ma pieniędzy. Pokrywa się je więc z podatków lub kredytów. Zmniejszenie emerytur SB-kom nie rozwiązuje tego problemu.

3. Spłata długów po PRL'u i latach 'transformacji'.

4. Udział w międzynarodowych strukturach. Płacimy składki MFW, ONZ, NATO i UE. Ponosimy koszty udziału polskich wojsk w wojnie w Afganistanie. Kupujemy zagraniczne obligacje (konsekwencja uczestniczenia w międzynarodowym systemie finansowym).

 

Warto zauważyć, że wszystkie te czynniki są wyjęte spod debaty publicznej. W niektórych przypadkach można uznać iż jest to wynik konsensusu. Na przykład przystępując do NATO lub UE zgodziliśmy się na płacenie składek (co zapewne i tak nam się opłaca). Nawet w tym wypadku niezrozumiała jest całkowita bierność. Nasz niewielki udział w międzynarodowych instytucjach nie daje nam możliwości forsowania w nich swych poglądów. Daje jednak prawo do ich wyrażania. A społeczeństwo, które w ostatecznym rozrachunku za to wszystko płaci - ma prawo przynajmniej do rzetelnej informacji. Mamy prawo wiedzieć, za co płacimy!

O zgodę na utrzymywanie na wysokich emeryturach aparatu opresji z czasów PRL nikt się jednak społeczeństwa nie pytał. Podobnie jak o zgodę na okradanie nas za pośrednictwem budżetu.

 

W jaki sposób wysokie podatki generują deficyt?

 

1. Stare powiedzenie mówi, że jeśli są pieniądze to i potrzeby się znajdą. Niestety nie działa to automatycznie w drugą stronę. Kiedy więc w gospodarce mamy wahanie koniunktury, to albo skutkuje to wzrostem podatków, albo wzrostem deficytu (co w sumie na jedno wychodzi).

2. Wysokie podatki zmniejszają efektywność gospodarki. Podzielmy społeczeństwo na dwie umowne części: sferę produkcyjną i budżetową. Podatki per saldo obciążają sferę produkcyjną na rzecz sfery budżetowej. Jeśli wracają one z powrotem do gospodarki w postaci zakupów, to nie ma problemu. Ale jeśli po stronie budżetowej zaczynają się gromadzić zbyt wielkie oszczędności, a w gospodarce brak pieniędzy na inwestycje - podatki mają działanie destrukcyjne. Zwiększa się zadłużenie przedsiębiorstw, rosną koszty, a wpływy podatkowe maleją. Mniejsze wpływy w naszych warunkach przekładają się wprost na wzrost deficytu budżetowego.

3. Wysokie podatki niszczą konkurencyjność naszych przedsiębiorstw. Wspomniany przepływ środków z budżetu do podmiotów prywatnych połączony z wysokimi podatkami sprawia, że najbardziej efektywne nie są działania innowacyjne, ale walka o udział w podziale budżetowego tortu lub 'optymalizacja podatkowa'. Dodatkowo niektóre podmioty (głównie zagraniczne) zyskują pozarynkowe wsparcie w postaci zwolnień podatkowych.

-------------------------------------

1Być może miało to związek z tym, że dyletanci z Francji, projektujący Poltax" użyli numerów pól na formularzu do nazwania kolumn tabel w bazie danych. Każda zmiana formularze skutkowała koniecznością kosztownych przeróbek oprogramowania.

2Proszę spróbować napisać na jakimś forum odwiedzanym przez MWzWM (młodych, wykształconych z wielkiego miasta), że należałoby dodrukować pieniędzy. Kpin, wyzwisk i innych tego typu - typowych dla MWzWM - "argumentów" możemy być pewni (niezależnie od tego na ile mocno nasza propozycja będzie uzasadniona). Kiedy jednak napiszemy, że powinny zostać zmniejszona stopa rezerw obowiązkowych, to spotka nas pełne zrozumienie.

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Gospodarka