Aktywowałem sobie darmowy numer przez internet w Plusie.
Na ich stronie wszystko było OK - żadnych uwag, numer aktywny.
Wyszukałem też dla pewności opis usługi "kontakt plus" w opisie mojej taryfy - ostrożności nigdy za wiele. Tam też wszystko wyglądało OK.
Odnośnik "jak włączyć" przenosił mnie po prostu w miejsce, gdzie włączyłem moją usługę.
No i oczywiście - wykiwali mnie. Po paru dniach okazało się, że Plus naliczył mi za ten darmowy numer przeszło 50 zł, nawet pomimo tego, że w abonamencie miałem jeszcze niewykorzystane minuty.
Po rozmowie z konsultantem dowiedziałem się, że miałem sobie jeszcze włączyć "bezlik rozmów". Pan konsultant właczył mi go za opłatą 6.15 od następnego dnia.
Informacji o tym "bezliku" nie można było znaleźć w opisie "darmowych numerów" kontakt plus. Sam "bezlik" można - owszem - włączyć również przez internet. Znajduje się on jednak w innej zakładce niż "kontakt plus". Kontakt plus jest w pierwszej zakładce "połączenia", a "bezlik" w ostatniej - "inne".
Nie nie ze mną takie numery, Brunner.
Spoza obozu. Nie ma takiego kościoła, do którego mógłbym się przyłączyć. Przecież nie o to w życiu chodzi, żeby zaspokajać instynkt stadny.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości