Pozdrawiam wszystkich naiwniaków, którzy sądzili, iż Chińczyków można szachować za pomocą igrzysk olimpijskich.
Hu Jintao i spółka znowu zrobili tzw. cywilizowany świat w balona. Nie będzie żadnego zniesienia cenzury w internecie, nie będzie żadnego wypuszczania więźniów politycznych, za to będzie
propagandowy sukces Pekinu na wręcz niewyobrażalną skalę. Akurat tego reżim potrzebuje najbardziej. MKOL zamiast walczyć z łamaniem praw człowieka, w imię biznesu, wspiera się je.
Oczywiście, dziś ogłoszono decyzję o tym, iż Tybet będzie otwarty dla turystów. Po spełneniu iluś tam warunków (w tym stosowny pilot) można tam wjeżdżać. Ponownie, jest to działanie pod publiczkę. Raz, że de facto niewiele to oznacza. Tybet został spacyfikowany, a niepokorni odpoczywają już w obozach resocjalizacji, ale to ładnie brzmi - "można znów podróżować do Tybetu". Na tyle ładnie, że przysłania to cenzurę internetową. Oznacza to mniej więcej tyle, że raczej żaden Chińczyk nie tylko nie skomentuje tej notki, ale i nie doda swojej opinii też na innej "niebezpiecznej" stronie (BBC?). Najśmieszniejsze, że z tym samym problemem borykają się też dziennikarze,europejscy których dostęp do internetu jest ograniczony. Swoją drogą to niezły paradoks, że internet, symbol wolności, jest cenzurowany w państwie, które posiada wg statystyk największą liczbę aktywnych internautów. Cóż, Chińczycy znani są ze swoich zdolności adaptacyjnych, więc władze chińskie nawet internet potrafią "przerobić" na swój sposób.
Chińczyków "ograć" można byłoby tylko w jeden sposób. Odwołać igrzyska, ale tego nikt nie zrobi. Za dużo pieniędzy poszło na organizację, reklamy, problemy ze zrywaniem umów sponsorskich (i tak można by mnożyć w nieskończoność).
Powoduje to, że chińskie władze są po raz kolejny w 100% bezkarne. Mogą robić wszystko (byle pod przysłowiowym dywanem) i im to zostanie odpuszczone. MKOL odniesie olbrzymi sukces finansowy, ale ideologiczną klęskę. Tylko, że kogo w dzisiejszych czasach interesuje idea igrzysk? Bojkotu tez oczywiście nie będzie, bo sportowcy nie są nim zainteresowani. Nawet ich rozumiem. Nie są zainteresowani polityką.
Znowu wmawiano nam, że "Pekin 2008" jest sposobem na ucywilizowanie Chin, walkę z łamaniem praw człowieka, próbę wprowadzenia tam kapitalizmu (to akurat śmieszne, bo Chiny stają się kapitalistyczne dość szybko) i upowszechnienia demokracji. Gadanina. Chińska Republika Ludowa nie jest małym uriwsem, a rasowym i cynicznym przestępcą. W dodatku ten przestępca posiada obecnie list żelazny.
Jest mi przykro, że igrzyska olimpijskie - podobnie jak w 36 roku w Berlinie - są show mającym pokazać wielkość mocarstwa, które nie ma nic z demokracją wspólnego. Pieniądze potrafią jednak załałatwić wszystko. Za to Chińczycy nastawiają się na wielki sukces i gigantyczna furę (nie, nie pieniędzy - chociaż to też)) medali. Ciekawe, co się stanie, jak w Chińczykach obudzi się narodowy duch? Te igrzyska jeszcze nam wszystkim wyjdą bokiem...
Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że namiastkę wolności Chińczycy zobaczą. Takie kontakty czasami owocują w przyszłości. Władze wydały zgodę na demonstracje, ale w tak niekorzystnym miejscu, że niewiele to zmieni. Sztuka dla sztuki.
Inne tematy w dziale Polityka