Józef K Józef K
815
BLOG

Fascynująca książka

Józef K Józef K Kultura Obserwuj notkę 11

 

Tekst zmodyfikowany 16 czerwca 2011.

Tytuł jest co prawda nieco kontrowersyjny i budzący podejrzenie, że chodzi o niskiego poziomu publikację napisaną przez atakującego religię ateistę: 
 
 
 
Nic bardziej mylnego. Autorem książki jest Bart D. Ehrman, profesor religioznawstwa na University of North Carolina (USA) i światowej sławy specjalista w dziedzinie badań nad historią Nowego Testamentu. Książka jest poświęcona zmianom, jakie zostały wprowadzone do pism Nowego Testamentu od czasu ich powstania do czasów współczesnych. Została napisana z pozycji niezależnego naukowca, językiem prostym i łatwo zrozumiałym, ze swadą i nierzadko z humorem. Jest przeznaczona dla przeciętnego czytelnika, a nie specjalisty. Chociaż specjaliści też mogą się z niej sporo nauczyć. Bestseller roku na Zachodzie!
 
Autor przyznaje, że znajomość Biblii zaczynał od ślepej i silnej wiary, że Pismo Święte powstało w wyniku natchnienia autorów przez Boga. Ale w czasie studiów okazało się, że "diabeł tkwi w szczegółach". Otóż nie dochowały się do naszych czasów oryginały owych pism. Ewangelie spisywane w pierwszych wiekach n.e. na podstawie ustnych przekazów i wspomnień były przepisywane ręcznie przez kopistów, którzy wprowadzali liczne przeinaczenia, przypadkowe i celowe. Jak dowiedziono, zanim w XV wieku wynaleziono druk, w kopiach ewangelii znaleziono setki tysięcy takich zmian! I autor stwierdza, że zaczął patrzeć na Nowy Testament jako na książkę o czysto ludzkim charakterze, jako dzieło rąk ludzkich, rąk kopistów. Oryginałów pism NT nie znamy.
 
Autor doszedł do wniosku, że sama koncepcja bożego natchnienia jest mylna. Jeśli Bóg nie zadbał o dostępność owoców swego natchnienia, to pewnie nie nie zadał sobie też trudu, by natchnąć owe pisma. Sami autorzy tekstów NT musieli być podobni do kopistów: byli ludźmi o określonych potrzebach, wierzeniach, poglądach, opiniach, sympatiach i antypatiach, problemach... I stąd wynika m.in. duża liczba niespójności między ewangeliami.
 
W książce podana jest duża liczba klarownych przykładów jak zmieniano teksty ewangelii, aby "dopasować" je do aktualnych potrzeb Kościoła,  bądź choćby do przekonań kopistów. W efekcie... każdy może wysnuć wnioski. 
 
***************
Przykład 1 (str. 183-4).

W jednej z najwcześniejszych kopii NT - "Kodeksie Aleksandryjskim" - we fragmencie 1 Tm 3,16, gdzie większość późnych kopii mówi o Chrystusie "Bóg objawił się w ciele", ten wczesny manuskrypt pierwotnie mówił o Chrystusie, "który objawił się w ciele". W grece to niewielka różnica, wystarczy zamienić dwie dość podobnie wyglądające litery theta i omikron. Otóż któryś z późniejszych kopistów wykorzystał to podobieństwo i miejsce słowa "który" zajęło słowo "Bóg" (objawił się w ciele). Innymi słowy, jakiś domorosły redaktor poprawił tekst tak, aby mocniej podkreślał boskość Jezusa. Najbardziej jednak uderza, że identycznie potraktowano cztery inne zachowane wczesne manuskrypty 1 Listu do Tymoteusza. W każdym z nich ktoś zmienił tekst tak, że Jezus zostaje wprost nazwany Bogiem. Ten wariant przeważa w zasadniczej części późniejszych bizantyńskich (czyli średniowiecznych) manuskryptów i on też stał się podstawą wczesnych tłumaczeń na języki narodowe.
Tymczasem najlepsze i najstarsze dostępne manuskrypty wyraźnie mówią o Jezusie, "który" objawil się w ciele, i nie nazywają go Bogiem.


Przykład 2 (str. 184-5)

Antyadopcjonistycznych zmian dokonano też we fragmentach Ewangelii Łukasza, opowiadających o dzieciństwie Jezusa. W pewnym miejscu czytamy na przykład, że kiedy Józef i Maria zabrali syna do Świątyni i święty starzec Symeon błogosławił ich, "jego ojciec i matka dziwili się temu, co o nim mówiono". Jego ojciec? Jak Józef mógł być nazwany ojcem, skoro Jezus narodził się z dziewicy? Nic dziwnego, że wielu kopistów pozmieniało tekst na "Józef i jego matka dziwili się temu...", co pozwoliło pozbyć się problemu.

Podobna sytuacja ma miejsce kilka wersetów dalej, w znanej opowieści o dwunastoletnim Jezusie w Świątyni: Józef, Maria i Jezus uczestniczą w obchodach święta w Jerozolimie, ale kiedy reszta rodziny udaje się już w drogę powrotną, Jezus, przez nikogo niezauważony, pozostaje w mieście. Oryginalny tekst mówi w tym miejscu: "a tego nie zauważyli jego rodzice". Ale dlaczego właściwie mamy czytać o "rodzicach", skoro Józef tak naprawdę nie jest ojcem? Stąd w wielu wersjach pojawia się w tym miejscu "drobna poprawka", załatwiająca sprawę: "a tego nie zauważyli Józef i jego matka". Na tym nie koniec. Józef i Maria wracają do Jeruzalem i wszędzie szukają Jezusa. Wreszcie po trzech dniach Maria odnajduje go w Świątyni i strofuje: "ojciec twój i ja szukaliśmy cię", czytamy w oryginale. Tu znów zaingerowali uczynni kopiści i odtąd mamy: "A my szukaliśmy cię!".
 
Przykład 3 (str. 80-82) - "Kobieta cudzołożna"

Opowieść o Jezusie i cudzołożnicy jest bez wątpienia jedną z najlepiej znanych przypowieści ewangelicznych.(...) Historia ta pojawia się wyłącznie w jednym miejscu - w Ewangelii Jana 7,53-8,11. (...) Cudzołożnicę przyprowadzają do Chrystusa uczeni w piśmie i faryzeusze, czyli jego zaciekli wrogowie, chcą go bowiem wystawić na próbę. Prawo Mojżeszowe, mówią, nakazuje cudzołóstwo karać śmiercią przez kamienowanie, jednak oni chcieliby wiedzieć, co do powiedzenia w tej sprawie ma Jezus. Czy powinno się ją ukamienować, czy okazać litość? To rzecz jasna pułapka. Jeśli powie, żeby kobietę puścić, zostanie oskarżony o złamanie Prawa, a jeśli każe ją ukamienować, zaprzeczy własnemu przesłaniu miłości, litości i przebaczenia.

Jezus nie odpowiada natychmiast. Najpierw pochyla się i pisze coś na ziemi. Kiedy w dalszym ciągu go wypytują, odzywa się wreszcie "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień" i pisze dalej. Po chwili ludzie, którzy przyprowadzili grzesznicę, zaczynają odchodzić - najwyraźniej czując ciężar własnych win  - aż ostatecznie pozostaje z nim jedynie owa biedaczka. Wówczas Jezus, podnosząc głowę, pyta: "Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?" Na co ona: Nikt, Panie". A wtedy Chrystus: "I ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz".

To wspaniała historia, bardzo podniosła, z zaskakującym zwrotem akcji, kiedy Jezus wydobywa się - nie wspominając o biednej kobiecie - z tarapatów w bardzo błyskotliwy sposób. Oczywiście dla uważnego czytelnika opowieść ta budzi liczne pytania. Jeśli bowiem kobieta ta została oskarżona o cudzołóstwo, gdzie jest mężczyzna, z którym ją przyłapano? Zgodnie z Prawem Mojżeszowym, ukamienowani powinni zostać oboje (patrz: Kpł 20,10). (...)

Okazuje się, że pierwotnie przypowieści tej nie było w Ewangelii Jana. Co więcej, nie było jej w żadnej z Ewangelii - została dodana później przez kopistów. (...) Prawdopodobnie była to jedna z popularnych przypowieści o Jezusie, przekazywanych w tradycji ustnej. (...) Różni kopiści wstawili tę opowieść w różnych miejscach Nowego Testamentu: niektórzy w Ewangelii Jana po wersecie 21,25, inni u Łukasza po wersecie 21,38. Tak czy inaczej nie ulega wątpliwości, iż autorem tej przypowieści nie jest Jan.(...) Czy należy ją uważać za część Nowego Testamentu? Większość badaczy mówi jednoznacznie: nie.

Przykładów takich jest znacznie więcej. Przypomina się znana w Polsce afera z dodaniem do projektu ustawy zwrotu "i czasopisma".

**********************
 
Podkreślam: to nie jest książka ZA ani PRZECIW religii. To jest tylko zarys niesłychanie frapującej historii przeinaczeń pism NT w ciągu dziejów. Naukowa, rzetelna, obiektywna informacja. W wyniku swych studiów religioznawczych autor stał się agnostykiem.
 
Józef K
O mnie Józef K

Józef K.: wszechstronne zainteresowania, zdecydowane poglądy, liberał Kontakt Witryna internetowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura