są naturalne i oczywiste. Lider powstania Solidarności, był wtedy, w latach 80. de facto przywódcą wielu Polaków, myślę że przygniatającej większości. Miał piękną charyzmę Polaka, wspaniałego trybuna ludowego, przywódcy powstania Polski z niewoli komunizmu. Polska ma mu bardzo wiele do zawdzięczenia. Nie zawsze potrzebne są wielkie umysły, czasem wystarczą wielkie dokonania. Ogromne zasługi w usunięciu wojsk sowieckich z Polski i otwarcie ścieżki Polski do NATO.
Dlatego Nagroda Nobla jest w pełni zasłużona. Z podziwem, uznaniem i radością obserwuję obecne uroczystości w Gdańsku. Żyj nam długo Lechu!
*****************
Bohaterowie są też ludźmi, którzy popełniają błędy. Szkoda, że Wałęsie nie starczyło odwagi, aby w swoim czasie epizod z Bolkiem wyjaśnić. Gdyby przyznał się do tego błędu z młodości, niepotrzebna byłaby znana książka z IPN i zeznania Graczyka. I byłoby po sprawie.
Książka Cenckiewicza i Gontarczyka jest napisana obiektywnie jako książka historyczna i naukowa. Nie można zaprzeczać faktom dlatego, że się nam nie podobają. Również nie można odmówić ludziom (takim jak A. Walentynowicz, A. Gwiazda, A. Pieńkowska i inni) prawa do ich własnej opinii o Wałęsie, choćby była negatywna. Taki jest wymóg demokracji.
Pamiętamy, że Wałęsa jako prezydent był czasami kompromitujący, choć inaczej niż obecny. Pamiętamy Wachowskiego itd.
Wałęsa nie ma wystarczających kompetencji do zajmowania najwyższych stanowisk w polityce. Jego udział w ‘Radzie Mędrców' UE, gdzie pozostali członkowie górują nad nim ogromnie doświadczeniem politycznym i gospodarczym oraz wykształceniem, jest pomyłką. Już pomijam fakt, że wszyscy pozostali członkowie biegle mówią po angielsku, a Wałęsa nie.
*****************
Pamiętamy słynne przemówienie, które odczytał Wałęsa w Kongresie amerykańskim w 1989 roku? Stefan Bratkowski, chluba polskiego dziennikarstwa, napisał:
--- Historia Polski pamięta słynne przemówienie Lecha Wałęsy w Kongresie Stanów Zjednoczonych - Kongres, usłyszawszy wypowiedziane po angielsku dźwięcznym, stentorowym głosem Jacka Kalabińskiego - pierwsze, tak amerykańskie, słowa "We, the People " ("My, Naród") - powstał cały z miejsc dla długiej, burzliwej owacji. Tak czcił Wałęsę. Napisał to przemówienie dla Wałęsy wielki dyplomata, pierwszy ambasador wolnej Polski w Waszyngtonie Kazimierz Dziewanowski. I cieszył się, słuchając owacji.---
Te dwa słowa („We, the People") były ważniejsze od całego przemówienia i odbiły się echem na całym świecie. Rozsławiły Wałęsę na długo.
Jacek Kalabiński był wówczas korespondentem ‘Gazety Wyborczej' w USA. Czytał angielski tekst Dziewanowskiego, gdy Wałęsa czytał polski tekst z kartki.
Inne tematy w dziale Polityka