kalkulator13 kalkulator13
130
BLOG

Jak wprowadzić w Polsce wybory większościowe

kalkulator13 kalkulator13 Polityka Obserwuj notkę 5

Jak wiadomo w nasza konstytucja narzuca wybory proporcjonalne, a co do jej zmiany zgody nie ma. Trzeba więc wprowadzić taką ordynację, aby: "wybory odbywały się w okręgach jednomandatowych, lecz by ostateczny podział mandatów dokonywany był na zasadach proporcjonalności".

Czyli liczba mandatów partii wyznaczana by była proporcjonalnie do odsetka głosów jaki ta partia uzyskała, w kraju lub w danym województwie, ale posłami zostawaliby ci kandydaci, którzy w swoich okręgach uzyskali największe poparcie.

Do sejmu nie można by się było więc dostać z dwoma tysiącami głosów. Wyborcy głosowaliby nie na listę partyjną, lecz na jednego, konkretnego kandydata. Dla partii bardzo ważne by więc było, aby ci kandydaci byli atrakcyjni dla wyborcy.

Z drugiej strony, pewni kandydaci mogliby wygrać w swoich okręgach, ale nie wejść do sejmu ze względu na kiepski wynik ich partii. Taki los spotkałby np. Stokłosę w pierwszych wyborach. Ale to z definicji byłyby rzadkie wyjątki.

Tak ordynacja miałaby też taką zaletę, że manipulowanie podziałem na okręgi nic by nie dawało.

Sposób ten podał prof. Robert Aumann matematyk, noblista z ekonomii za teorię gier, w wywiadzie jakiego udzielił Jackowi Żakowskiemu (Gra w bodźce, Polityka, 17 czerwca 2008).

Niestety żadnych szczegółów nie podał, więc i mnie sie pewnie nie udało rozwiać wszystkich wątpliwości. Gdyby rozważać sprawę bardziej szczegółowo to pewnie okazałoby się, że taki podział mandatów można zorganizować na kilka różnych sposobów.

Jeszcze ciekawiej brzmi inna jego propozycja, aby wyborcy nie wskazywali jednego kandydata, ale sporządzali mały ranking, np. trzech najlepszych. Nie tylko, że uniknęlibyśmy drugich tur, ale też wybieralibyśmy lepszych kandydatów. Lepszych czyli mających większe poparcie.

Rozważmy mały przykład. Jest trzech kandydatów.

  1. Kargula za najlepszego uważa ok. 40% wyborców, a na drugim miejscu stawia go kolejnych 10%.
  2. Pawlaka popiera też ok. 40%, a na drugim miejscu stawia go kolejnych 10% wyborców.
  3. Dobranowskiego popiera tylko ok. 20%, ale na drugim miejscu stawia go aż 80% wyborców.

W "normalnych" wyborach w pierwszej turze kandydat kompromisowy, Dobranowski, odpada, a w drugiej "liczyć się będzie każdy głos".

Jeżeli zastosujemy ordynację z rankingiem, w której za pierwsze miejsce są dwa punkty, a za drugie 1 to:

  1. Kargul będzie ich miał 2*40+10 = 90,
  2. Pawlak też 90,
  3. a Dobranowski 2*20+80 = 120, i wygra wybory.
W ten sposób rosną szanse kandydatów kompromisowych, cieszących się szerokim poparciem wyborców.

Jak ktoś długo i konsekwentnie udaje głupiego, to wcześniej czy później ludzie uznają, że to nie jest żadne udawanie. Ja niestety jestem troszkę niecierpliwy i chcę ten moment przyspieszyć. Pewien mądrala powiedział, że wszystko trzeba opisywać tak prosto, jak to tylko możliwe, ale nie prościej. I tak też będę starał się pisać na moim blogu. Jeśli chcesz się czegoś nauczyć o badaniach operacyjnych, czyli zaawansowanych metodach podejmowania decyzji i planowania, to na początek kliknij w poniższy obrazek.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka