Leon Petrażycki, bardzo ciekawy człowiek. Polski prawnik, Polak, choć karierę zaczynał w Petersburgu. Od wczesnej młodości wybitny, prekursor wielu nurtów w nauce prawa, w szczególności psychologicznego i socjologicznego (brr) podejścia. Pisał dużo i wartościowo, jego wykłady ściągały tłumy autentycznie zasłuchanych (sam bardzo podkreślał rolę wykładu uniwersyteckiego, tego, że wykładowca musi „zarażać” zrozumieniem, rozumieć tak by móc to jak najprościej i najlepiej jednocześnie przekazać), był poważany, choć utyskiwał na to jak był rugowany, jak świeżość i nowatorstwo jego myśli było lekceważone, przemilczane, nie wykorzystywane na tyle na ile zasługiwało..itd.
W piątek, wczesnym popołudniem 15 maja 1931 roku, w profesorskim mieszkaniu Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu podszedł do lustra szczupły, niewysoki, szpakowaty mężczyzna w sile wieku. Miał na sobie staromodny tużurek, jego wydatny nos ozdabiał nieodłączny pince-nez. W dłoni trzymał pistolet. Bacznie patrząc w swoje odbicie powoli uniósł broń do skroni i po chwili nacisnął spust.Tak zakończył swoją ziemską wędrówkę jeden z najznamienitszych luminarzy wiedzy prawniczej, wybitny myśliciel, socjolog i filozof – Leon Petrażycki. Zaznał w życiu wszystkiego co może się stać udziałem nie tylko uczonego: rozgłosu, sławy i uwielbienia, a także niezrozumienia, goryczy i osamotnienia. Uznanie i triumfy spotkały go poza Polską, na obczyźnie, upokorzenia natomiast – wśród swoich, w ojczyźnie.Ale nie one były powodem decyzji o „rzymskim odejściu”.Po latach spędzonych niezwykle pracowicie (…).(Wstęp Andrzeja Kojdera do „Myśli Leona Petrażyckiego”, Warszawa 2009)
Lew Petrażycki dużo ciekawego napisał.
Ale dziś, tutaj, tylko odrobina, tylko – nawet – nie reprezentatywna.
Luźna. Majowa. I trochę z głupia frant w stosunku do wstępu.
Pisze Lew:
Stosunki analogii można ad libitum znajdywać między wszelkimi rzeczami, np. między Bogiem w sensie religii chrześcijańskiej i trójkątem (i tam i tam jedność, a jednocześnie troistość), między niebem i pięścią lub niebem i salą balową, między małżeństwem i obuwiem itd. itp. zależnie od idei jaka komu przyjdzie do głowy, od gustu i dowcipu (…) taka nauka, która się opiera na analogiach, która polega na dobieraniu do jakiejś rzeczy czy szeregów rzeczy jakichś innych rzeczy, względnie szeregów według analogii, taka nauka, jako taka, nie ma i nie może mieć poważnego sensu filozoficznego, gnoseologicznego, logicznego, w ogóle naukowego; jest to nie poważna nauka, ale zabawa bez sensu i znaczenia, nie warta tego, aby ją rozpatrywać, krytykować itd.
(L. Petrażycki, Szkice filozoficzne..)
I tu ja mam problem. Bo mi się wszystko ad libitum z wszystkim kojarzy.
Nie, żebym miał pretensje do Naukowca.
Ale jak pisałem w dramacie:
„Wszystko jest ceremoniałem bo wszystko jest tylko odniesieniem”
I tu jak najbardziej ciąg dalszy i dokładnie wyjaśnienia, odgraniczenia itd. powinny nastapić, ale nie nastąpią.
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura