newdem newdem
369
BLOG

Odwaga ortodoksji (J.A. Kłoczowski), in extenso

newdem newdem Kultura Obserwuj notkę 11

 

Wstukałem dziś, nieco przypadkiem, do google frazę: „przez Boga podtrzymywanie świata w trwaniu”, by przypomnieć sobie pewne sformułowania (a może nawet jakieś odpowiadanie Singera) i trafiłem na tekst Jana Andrzeja Kłoczowskiego OP "Odwaga ortodoksji".

 

Uważam, że warto zapoznać się z tym tekstem (całość tutaj),  przytaczam znaczne fragmenty, a całości, poza dodaniem kilku podtytulików ode mnie i nawiązaniem do moralności jako języka, gdzie przytaczam Oakeshotta (wszystkie te tytuliki - komentarze pochodzą ode mnie, poza tymi od: "Miejsce ortodoksji w myśleniu religijnym" do końca tekstu) celowo nie komentuję, z chęcią natomiast skomentuję i odpowiem na wszelkie ewentualne komentarze Tych, którzy tekst przeczytają.
 

 

Aha, Eine napisał w komentarzu:

"nie ogranicza mnie żadna religia ,ogranicza mnie wiara ,a wiara i religia to dwie rózne rzeczy".

Pomyślałem – to ja mam podobnie. Ale za chwilę zacząłem się zastanawiać. Dlaczego uważam się za wierzącego, a jednak bliższa mi jest, gdy patrzę poza siebiewolność wiary i niewiary nawet niż określone Autodafe.  Dlaczego w zasadzie nie wyobrażam sobie narzucania jakichkolwiek poglądów egzystencjalnych? Za ortodoksją  (w popularnym tego słowa rozumieniu) nie przepadam. Czyżbym był karłem relatywizmu ? A może chodzi o racjonalność (także jako sposób godzenia wolności i równości, spotykany w niektórych formułach sprawiedliwości) jako mianownik, która ma ograniczyć zbytnią arbitralność, która zagraża wolności, łatwo może się wypaczyć?
Ale mam też jakąś fiksację na punkcie rytuału. Do rytuału wydaje się bliżej religii niż wierze..Hmm. Przeczytam tekst..

 

 Jan Andrzej Kłoczowski OP:

 

(...) Warto pamiętać, że religia nie istnieje jako teoretyczny system, nie istnieje jako zbiór zdań, których celem byłoby wyjaśnienie czy usprawiedliwienie świata przed człowiekiem. Religia urzeczywistnia się jako szereg czynności, właśnie aktów dopełnianych przez osobę przekonaną o tym, że żyje wobec Boga i że umie rozpoznać znaki, poprzez które Bóg do niej przemawia i przy pomocy których on też może przemawiać do Nieskończonego.

 Tu sięgam do pamięci podręcznej i przypomina mi się przykładowo filozof i historyk M. Oakeshott:

 

„Moralność nie jest ani systemem ogólnych zasad, ani kodeksem reguł, lecz proroczym językiem. Można z niej wydobyć zasady ogólne, a nawet reguły, lecz (podobnie jak inne języki) nie jest ona tworem gramatyków: wytworzyli ją ci, którzy mówią. Podczas edukacji moralnej nauczyć się trzeba nie twierdzeń (…) czy reguł w rodzaju „mów zawsze prawdę”, lecz tego jak inteligentnie mówić tym językiem. Nie jest on przyrządem do formułowania ocen postępowania albo rozwiązywania tzw. problemów moralnych, lecz praktyką, w której kategoriach należy myśleć, dokonywać wyborów, działać i wypowiadać się”

 

Czytamy dalej, mamy piękną metaforę „sztuki" i dydaktyki życia:

Szczególnie interesujące wydaje mi się przebadanie sposobów, w jakie człowiek religijny wtajemnicza w świat swoje dzieci i wszystkich młodych adeptów [ciekawe też wydaje mi się badanie tego, jak taki adept, wprawnie wtajemniczony ogląda później kryzys wiary swojego nauczyciela, rodziców..- dopisek newdem] . Wielki mistyk, Mistrz Eckhart, napisał bardzo trzeźwo: Marta lepiej znała Marię, niż Maria Martę, gdyż miała za sobą długie i dobre życie, a właśnie ono daje najszlachetniejsze poznanie. Lepiej niż radość i światło, życie uczy nas wszystkiego, co -- poza Bogiem -- możemy tutaj osiągnąć warto przypatrzeć się człowiekowi religijnemu w momencie, gdy pochyla się nad swoim dzieckiem, aby odsłonić przed nim prawdy, które uważa za najbardziej dla siebie doniosłe i decydujące dla życia.

A później następuje trochę systematyki:

W akcie percepcji religijnej mamy do czynienia z trzema elementami, występującymi łącznie, ale które można analitycznie wydzielić: intuicja poznawcza, poczucie uczestniczenia w uniwersalnym ładzie (bądź w życiu Bożym) zobowiązanie moralne, które z tego uczestnictwa wynika.

Określenie „religijnego poznania intuicyjnego” w stylu „przemieniony byt kształtuje poznanie”:

Organ poznania religijnego nazwałem "intuicją", co bynajmniej nie oznacza, że staję na stanowisku bergsonowskim. Używając tego terminu, chcę jedynie podkreślić prostotę aktu poznawczego w religii a zarazem jego głębokie wniknięcie w samą strukturę rzeczywistości. Nie jest to akt spekulatywny, najczęściej jest to wynik rytualnej czy ascetyczno-mistycznej inicjacji, przekształcającej sposób bycia człowieka -- inaczej mówiąc: tyle widzisz Boga jakim jesteś człowiekiem.

A następnie określenie wiary (zawierzenia) jako punktu wyjścia poznania, praktykowania religii:

Poznanie jest procesem, jest postępowaniem na jakiejś drodze, bowiem stan końcowy umysłu poznającego, nie jest jego stanem początkowym. Jednakże w poznaniu religijnym chodzi nie tyle o stan umysłu, istotniejsza jest egzystencjalna sytuacja człowieka. W tradycji hinduistycznej niewiedza (avidia) jest skutkiem kosmicznej złudy (maja) i ona to zamyka człowiekowi drogę do poznania transcendentnej rzeczywistości boskiej. W tradycji monoteistycznej stan niewiedzy o Bogu jest skutkiem grzechu, głębokiej skazy, jaką dźwigają ludzie na skutek dramatu in initio.

Tradycja monoteistyczna podkreśla kluczowy moment wiary Bogu jako punktu wyjścia dla całego procesu poznawania Boga. Jest to droga wymagające nie tyle oczyszczenia umysłu (jak w tradycji wschodniej), lecz raczej ufnego oddania boskiemu Mistrzowi. Dlatego też w religiach monoteistycznych relacja nie jest relacją cząstki do Całości, ale uczestniczeniem w życiu Boga.
 

 

Znowu trochę systematyki:

Oczywiście inaczej sprawa prawdy religijnej przedstawia się w różnych tradycjach. Jeżeli przyjąć, że podstawowe tradycje religijne można sprowadzić do trzech -- kosmicznej, mistycznej i profetycznej, to w każdej prawda będzie pojmowana nieco inaczej. W kosmicznej czy mistycznej będzie to bardziej prawda, którą można przełożyć na reguły postępowania, na poczucie powinności. W kosmicznej będzie to powinność dopełniania rytuału, którego zadaniem jest podtrzymywanie świata w trwaniu. W mistycznej prawda będzie wyznaczała drogę, jaką winien wykonać człowiek, aby dostąpić wyzwolenia, często pojmowanego jako swoiste unicestwienie. W religii profetycznej -- człowiek wierzący ma do czynienia ze Słowem, które przemawia przez proroka, przez Księgę, bardzo mocne jest wezwanie do wierności Słowu i prawdzie, które ono zawiera.
 

Problem obiektywizmu:

To właśnie, iż człowiek religijny wie, iż ma do czynienia z "twardą" rzeczywistością, bowiem dane mu było doświadczyć uczestniczenia w niej. Człowiek religijny wie, że jego doświadczenie nie jest tylko doświadczeniem jego własnych stanów psychicznych, nie jest doświadczeniem jego własnej Jaźni, lecz że oto dane mu została jak wielki dar, uczestniczenie w Mocy.

I akt poznawczy wynika z doświadczenia uczestnictwa -- w Biblii sprawa jest jasna: wiara jedynie daje dostęp do rzeczywistości Boga, dokładniej -- do poznania jego świętości i obecności. Jest to jednak prawdziwy akt poznawczy -- i dlatego znajduje on swój wyraz w języku, w symbolach, które stanowią świat "znaków na głębi".


Trzeba jednak od razu podkreślić i podnieść pewną okoliczność ,stanowiącą prawdziwy kłopot -- mianowicie współczesna humanistyka, a przede wszystkim świadomość historyczna bardzo skomplikowała pewną bezpośrednią prostotę, z jaką człowiek religijnym przyjmował przesłanie swojej własnej tradycji. Świadomość historyczności naszego bytu i naszej kultury wiąże się bardzo mocno z problemem relatywizmu -- to co jest dobre po tej stronie Pirenejów, jest oceniane po drugiej stronie jako działanie naganne. Czy mamy taki punkt obserwacyjny, z którego moglibyśmy obejrzeć obydwie strony tego górskiego łańcucha i opisać -- jak jest naprawdę, kto ma rację? Są różne sposoby podejmowania tego tematu.

 

Miejsce ortodoksji w myśleniu religijnym

 

Fundamentalizm

 

Jedną z nich jest próba zanegowania istnienia tego współczynnika ludzkiego w procesie kontaktu człowieka z Absolutem, Objawienie jest bezpośrednim przekazaniem człowiekowi Słowa Bożego, jak na starych obrazach, na których postrzegamy postać Ewangelisty, przy którego uchu trzepoczą skrzydła anioła, szepczącego słowa Dobrej Nowiny. Jest to wzruszający w swojej naiwności i prostocie obraz relacji pomiędzy kulturą (pióro -- rylec) a objawieniem (trzepot anielskich skrzydeł przy uchu), jednak nie daje on odpowiedzi człowiekowi, który nawykł już do krytycznych lektur Homera czy Platona.

 

Ale obok takiego naiwnego fundamentalizmu wymienić należy, bynajmniej nie najmniej wpływowy fundamentalizm kulturowy -- jego rzecznikami są ludzie jak najlepszej woli, pragnący zachować zasadniczy zrąb kultury europejskiej przed niszczącym wpływem relatywizmu, dlatego -- choć często pozbawieni wiary religijnej, są "chrześcijanami kulturowymi", opowiadający się bardzo zasadniczo po stronie chrześcijańskich wartości, ale w ich trwaniu bardzo tradycyjnym ( jak łacina w liturgii).

 

 

Modernizm

 

Na drugim biegunie sporu o ortodoksję stoi modernizm. Nie będę przy tym zajmował się jego konkretną postacią historyczną, opiszę raczej postawą, którą tamten kierunek wyrażał. Na kartach książek zwolenników tego kierunku możemy znaleźć takie oto poglądy: język religii nie przekazuje poznania, raczej wyraża nastawienie egzystencjalne człowieka na Transcendencję. Formuły dogmatyczne nie opisują rzeczywistości Boga i Jego objawienia, one jedynie na Boską rzeczywistość wskazują. Język religijnych pojęć, w którym zostały one wyrażone, jest tak mocno naznaczony czasem, w który powstały czcigodne formuły dogmatów, których ortodoksja ma strzec, że nie są w stanie już nic tzw. współczesnemu człowiekowi powiedzieć. Religia jest życiem, a nie systemem prawd i trzeba to sobie powiedzieć i z tego wyciągnąć praktyczne wnioski.

 

 

Ortodoksja

 

Pomiędzy integryzmem (fundamentalizmem) a modernizmem jest miejsce dla ortodoksji, jako głównemu nurtu myśli chrześcijańskiej. Nie rozumiem jej jako leniwej pośledniości, niezdolnej do jasnego i odważnego formułowania swoich poglądów, choć spotykam się czasami z takimi opiniami. Ortodoksja nie jest kompromisem, ale wiernością wobec objawionej Rzeczywistości Boga.

 

Pragnę teraz powiedzieć kilka słów o łączności ortodoksji z poznaniem religijnym, ten bowiem rys nadaje jej wewnętrzną moc. Jak pisałem, człowiek religijny poznaje, najpierw uczestnicząc w boskiej rzeczywistości. Najpierw był Fakt -- Słowo stało się ciałem. Było to wydarzenie duchowe, ale rozgrywało się także w przestrzeni fizycznej i przestrzeni międzyludzkiej. Ponieważ sens owego wydarzenia jest fundamentalny dla każdego człowieka, potrzebna jest czujność pamięci, która przechowa słowa i czyny Pana. Podmiotem tej pamięci jest wspólnota, pozostająca w łączności z duchową mocą przekazaną przez Pana. Innymi słowy nie rozumiemy Kościoła, jeżeli nie rozumiemy iż tym, który sprawia wciąż trwające Wcielenia Syna, jest Duch.

 

Inaczej jest, jeżeli prawda jaka jawi się człowiekowi religijnemu jest prawdą postrzeganą tylko jako pewien stan wewnętrzny. Religia profetyczna osadzona jest na takim oto przekonaniu, że człowiekowi zostało przekazane orędzie świętości i mocy, na który może on budować swoje życie nie tylko w tym świecie.

 

 

W naszych czasach ortodoksja wymaga odwagi

 

Przeżywamy fundamentalny kryzys prawdy, od dzieciństwa bez mała wszyscy jesteśmy karmieni myśleniem, które żywi się różnymi przekonaniami, a nie prawdą. Modernizm nie jest do końca przezwyciężony, on w pewnym sensie tkwi dalej w każdym z nas, i odpowiada nam metaforyczne i mało zobowiązujące rozumienie dogmatów, miast głębokiego przekonania, że one po prostu opisują rzeczywistość Bożego objawienia. I tutaj -- w kryzysie prawdy -- tkwi źródło problemów, jakie rodzi ortodoksja.

 

(...)

 

I jeszcze jeden motyw tej odwagi, wynikający bardzo głęboko z najgłębszego sensu prawdy religijnej -- jest ona odsłonieniem się tajemnicy, która jednocześnie jest światłości, będąc jednocześnie spowita nieprzeniknionym mrokiem. Właśnie ta jednoczesność -- światła i ciemności -- nadaje myśleniu religijnemu, językowi, jakim człowiek religijny się posługuje, rys niepowtarzalnej osobliwości. Istnieje pokusa ucieczki -- w jasność, bądź w ciemność. Przyjęcie samej tylko jasności może spowodować -- i powodowało wielokrotnie w dziejach -- iż nauka chrześcijańska była przedstawiana naiwnie jako system doskonale zwarty, logiczny, najbardziej otwarty na wymagania rozumu i przez ten rozum doskonale spenetrowana. Przyjęcie samej ciemności powodowało, że człowiek nie wiedział ku Komu może skierować głos swego wołania, czy ten, który jest, jest tym, który mówi i słucha.

 

Ale tajemnica to krater o wyraźnych obrzeżach, nie zawirowany lej na wodzie, wciąż się przemieszczający. Ortodoksja jest męstwem trwania na skraju owego krateru.

 

 

 

 




 

 

 

newdem
O mnie newdem

Od tyłu czytaj "PLEOROMA". Roma ---> Amor ---> Miłość Pleo ---- Powszechna 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura