
Rama lustra (Słońce i Księżyc)
„Żył niegdyś pewien człowiek, jeden z pierwszych
ludzi Afryki, który miał piękne stado krów.Ów człowiek
kochał bardzo swe zwierzęta. Wyprowadzał je na najlepsze
pastwiska i strzegł ich bacznie przed dzikimi zwierzętami.
Wieczorem spędzał je do swego kraalu i patrzał na nie
zadowolony. »Jutro — myślał sobie — wydoję z nich
masę mleka«. Ale rankiem, gdy przyszedł do kraalu
stwierdził, że wymiona krów zwisały puste. Postanowił
zaraz zmienić pastwisko i następnego dnia wyprowadził
swoje krowy na jeszcze wspanialsze łąki. Ale rankiem
wymiona krów były znów próżne. I tak zmienił raz
jeszcze pastwisko i wieczorem zaczaił się za krzakiem.
Około północy zobaczył srebrzysty sznur zwisający od
Księżyca aż do Ziemi i zobaczył jak po tym sznurze
opuściła się lekko i delikatnie grupa niebiańskich
dziewcząt. Radośnie śmiejąc się podbiegły do jego
krów i spijały ich mleko. Mężczyzna wyskoczył wściekły
ze swej kryjówki, by schwytać księżycowe dziewczyny;
ale wszystkie umknęły mu. Tylko jedną, najpiękniejszą
zdołał pochwycić. Została jego żoną.Odtąd krowy
powracały z pełnymi wymionami!
Księżycowa Kobieta pracowała w ogrodzie, a on pasał
bydło.Ale Księżycowa niewiasta przyniosła ze sobą
zamknięty kosz. Prosiła męża by nigdy nie otwierał
owego koszyka — bo wtedy spotka ich oboje nieszczęście!
Wiele miesięcy żyli szczęśliwie. Jednak pewnego dnia,
gdy żona była zajęta w ogrodzie, wszedł mąż do chaty
i jego spojrzenie padło na kosz; otworzył przykrywkę
i zajrzał do środka.
Pogardliwie zaśmiał się. Natychmiast nadbiegła żona
i od razu zauważyła, co się stało. Zapłakała rozżalona
i rzekła, że teraz musi go opuścić. „Głupia Kobieto —
zawołał mąż — dlaczego nie wolno mi było zajrzeć do
twego koszyka: przecież on jest całkiem pusty!”
— i znów zaśmiał się głośno.
Ale księżycowa niewiasta odeszła w zachód słońca
i nigdy już nie powróciła.”
Stara Buszmenka zakończyła swą opowieść następującymi
słowy: „Mały Panie, dlaczegóż musiała ta kobieta opuścić
swego męża? Nie dlatego, że złamał on jej zakaz
i zajrzał do koszyka!! Lecz dlatego, że nie potrafił
niczego zobaczyć w tym koszu, a przecież było tam
tyle cudownych rzeczy dla nich obojga.
Jednak ów mąż ich nie widział i w dodatku śmiał się!”.
Taką baśń opowiadają Buszmeni (a przytacza ją K. Maurin).
Oto oko, co leci do nieskończoności.
Widzicie we śnie niewyraźnie, jakby w niedbale
polerowanym zwierciadle.

mal. Odilon Redon
Miasto.

Fot. Natalia Rzucidło i Paweł Dunia
Znów Wschód. Albo północna Afryka -
czyli Południe. Południe, Wschód. Południowy
Wschód . Miasto, mrowie rwących jak strumyki
uliczek. Zwężają się w perspektywie horyzontu.
Łopoczą tkaniny, fruwają drobne ziarenka
piasku.Ludzie płyną wąskimi strużkami..
ktoś śpiewa:
Jak rzeka bieży, aż w głębinie
Straciwszy kształt i nazwę ginie
Tak zbywszy kształtu i imienia
Człowiek się mądry w Bóstwo zmienia
Delikatna kobiecą tunikę rozwiewa wiatr.
Och, Tais, Tais.
Ten biedny asceta Pafnucy który ciebie
nawrócił a sam skazał się na potępienie
spogląda teraz zza pajęczyny zakratowanego
okna. Na nich sieć uwił płaczący pająk.

Płaczący pająk, Odilon Redon
Szepcze: Bóg, niebo, wszystko to jest niczym.
Prawdą jest tylko życie ziemskie i miłość.
Plac. Monumentalna świątynia –
Hagia Sophia, lecz nie przypomina tej
z Konstantynopola, nie jest podobna do tej
obwarowanej strzelistą czwórką, ze Stambułu.
Jak często we śnie, w marzeniu, w marze –
pewności, że ktoś lub coś jest tym czym jest,
towarzyszy zdziwienie– że stoi oto przed nami
zupełnie inny, odmieniony.

Hagia Sophia jak kobieta po przejściach: wielokrotnie zdobywana
przechodziła z rak do rak (chrzescijanie, muzulumanie),
a na koniec juz tylko muzeum (pisze Natalia Rzucidło i Paweł Dunia).
Istnabul - zniekształcone u Turków greckie
εἰς τὴν πόλιν eis ten polin, co znaczy do miasta).
Polin to także nazwa Polski w języku jidysz i języku
hebrajskim ((hebr. פולין), w którym słowo to
można odczytywać jako "tutaj spocznij".
Spocznij Tais, spocznij.
Lustra na straganie handlarza odbijają twe wdzięki,
które mogłyby obronić Syrakuzy, mogłyby je też spalić.

Za rękę przez wnętrza, korytarze,
mrok przekłuwany światłem.

Fot. Natalia Rzucidło i Paweł Dunia
mogło się nie zmieniać.
[...] by wszystko, odmienione,
bardzo wiele zmienia;
gdzie zmiana każdej nuty
„bycia-dwojgiem-ludzi”,
te pasaże pod górkę
te żmudne ćwiczenia,
conocne,
Te codzienne,
(J. Dehnel)

Fot. Natalia Rzucidło i Paweł Dunia
Dwoje.

R. Magritte, Kochankowie
Sadzawka. Wzgórza. Przedwieczorny spacer
w pomarańczy. Handlarz luster zwija swój kram.
Zobaczą się sami – i siebie nawzajem
przez lustra, bez lustra, ramy?

Nie patrz w lustro, bo diabła zobaczysz –
ponoć to wschodni przesąd.
Diabolos pochodzi od greckiego dia-ballein
– dzielić, rozdzielać. Dopowiedzieć można:
nie widzieć związku, nie szukać wspólnoty
a podziału, redukować, abstrahować.
Niejako odwrotnie – symbol. W grece
σύμβολον sýmbolon to rozłamany na pół
podczas zawierania umowy przedmiot z gliny,
kości, drewna lub metalu, mógł to być piersień.
Połówki stanowiły znak rozpoznawczy dla dwóch
osób, które łączyła jakaś więź – przyjaźń,
pokrewieństwo, interesy, obowiązki, uczucia.
Czasownik συμβάλλω symbállo oznaczał "zbieram"
lub "składam, łączę".
Taka mozaika.
Pochodzenie angielskiego rzeczownika mosaic wywodzi się np.
od średniowiecznego łacińskiego przymiotnika mūsāicum
oznaczającego ‘związany z muzami’, co z kolei pochodzi od
łacińskiego mūsa ‘muza’, z greckiego mousa ‘ts.’
(por. Americam Heritage Dictionary).
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura