newdem newdem
883
BLOG

Powrót do Joyce'a

newdem newdem Kultura Obserwuj notkę 23

 

Wróciłem.

Odwiedziłem dom rodzinny. Na ganku, lecz poza daszkiem, na stoliczku, zobaczyłem książkę dziwnego, podłużnego formatu. Znałem ten kształt. Pamiętałem tę książkę.

- Tato, co ta książka robi tam, narażona na wrześniową pogodę?

- (…)

- Wietrzy się, spleśniała trochę – dobiegł mnie głos ojca.

 

Przysiadłem na jednego papierosa. Wziąłem ją w ramiona.

 

To dziwne wydanie „Epifanii” Joyce’a (Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972). Na pierwszych stronach przedmowa Macieja Słomczyńskiego. Przeczytałem, jej fragmenty, na głos.

 

„„James Joyce był zapewne jednym z największych poetów, jacy kiedykolwiek żyli na naszym tak obfitującym w poetów globie, lecz w ogóle nie liczył się z koniecznością tworzenia w takim lub innym gatunku literackim. Zasadą jego pisarstwa było podporządkowanie wszystkich istniejących rodzajów twórczości: prozy, dramatu, liryki, epiki – jednemu celowi nadrzędnemu, jakim był najdoskonalszy zapis tego, co chciał powiedzieć. (…)  Joyce [oczarował nimi Yeatsa] zaczął pisać epifanie najprawdopodobniej jeszcze jako chłopiec. Nazwą tą określał nagłe zarejestrowanie zjawiska lub nieoczekiwane powstanie myśli [tu można by mocno się zagłębiać w to co miał – nagle czy nie nagle – na myśli Maciej], mającej autonomiczną wartość artystyczną mimo swej pozornej banalności. Epifanie są – jak gdyby – dowodem osobliwego widzenia świata przez artystów i w związku z tym zaprzeczeniem istnienia banałów w dostrzeganym przez nich świecie. Dla artysty wszystko może być materiałem, jeśli potrafi dojrzeć rzeczy zwykłe w odpowiedni sposób. Zdaniem Joyce’a to nagłe dostrzeżenie „wewnętrznej istoty rzeczy” jest właśnie Objawieniem. (…)

„Portret” [artysty za czasów młodości] jest spowiedzią, która prowadzi do obowiązujących uogólnień moralnych, „Ulisses” jest próbą dokonania tej spowiedzi przy pomocy o wiele precyzyjniejszego aparatu, rejestrującego nawet fragmenty myśli i uczuć, ale spowiedź Ulissesa pozbawiona jest uogólnień moralnych, odrzucając definicje i pozostawiając czytelnikowi wyciągnięcie wniosków. „Giacomo” [Joyce] zawiera w sobie obie te metody równocześnie i wychodzi zwycięsko z powstałej sprzeczności, gdyż miłość nie jest zjawiskiem jednolitym i pozwala, jednocześnie niemal, budować uogólnienia i burzyć je.

(…)

„Finnegans Wake” jest utworem tak trudnym, że, szczerze mówiąc, pośród legionu książek napisanych na jego temat nie ma ani jednej, która próbowałaby powiedzieć, czego ta książka dotyczy. (…) Później, po latach, zacząłem rozumieć: „Finnegans Wake”, w którym Joyce chciał zamknąć wszystko – całe dzieje człowieka, wszystkie jego sztuki, nauki, nieszczęścia i nadzieje – jest książką napisaną w wieży Babel pomieszanymi językami i dialektami wszystkim epok i krain. I, jak sądzę, jest najczystszą poezją, jaką umiałbym sobie wyobrazić..””

 

Ojciec kocha Joyce’a.

 

Zgasiłem papierosa i wszedłem do domu, z którego wyszedłem.

 

newdem
O mnie newdem

Od tyłu czytaj "PLEOROMA". Roma ---> Amor ---> Miłość Pleo ---- Powszechna 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Kultura