newdem newdem
538
BLOG

Podróżnik w drodze do domu (o wierze i religijności)

newdem newdem Kultura Obserwuj notkę 10

 

 

W świątecznej gazecie filozof religii Zbigniew Mikołejko nie odkrywa Ameryki krytykując polską religijność: naiwna wiara pustym form. Wybiórczość. Dogmatym na pokaz i potrzeba grupowej identyfikacji, odległa od tego praktyka życiowa. Naiwna – lecz nie w tym dobrym, franciszkańskim sensie – naiwna, bo bezrefleksyjna, wygodnicka.

Słynna polska tolerancja (ta z wcześniejszych wieków, gdy Rzeczpospolita gościła prześladowanych) to właściwie obojętność,
a dzisiaj - puste kościoły Europy Zachodniej dowodzą raczej większej świadomości duchowej obywateli Francji czy Niemiec, którzy, także poprzez dziedzictwo protestantyzmu i wojen religijnych, żyją konsekwentniej, czyniąc ze spraw duchowych rzecz czysto indywidualną, ale i nie separując, jak Polacy, teorii i praktyki.

Generalizacje..

 

Przypadkowo przeglądam „Antypodręcznik filozofii. Lekcje sokratejskie
i alternatywne” Francuza Michela Onfraya. Rozdzialik „Jak oczarować kogoś, kto będzie sprawdzał wasze prace maturalne”.

Passus - rada na str. 383: „Starajcie się unikać chwalenia skrajnej prawicy i stalinizmu, katolicyzmu i fundamentalizmu islamskiego, rasizmu, mizoginii i innych podstaw ideologicznych, które regularnie przysporzą wam wrogów wśród oceniających nauczycieli. Normalnie, po roku filozofii, te opinie nie do obrony wyrzuca się w krzaki.”

Ho, ho.

 

Wróćmy do prostej religijności, do pewności duchowym prawd.

Zawsze obce mi było szyderstwo z tzw. ludowej religijności. Ba, to
w niej często bytuje ten rodzaj mądrości, który nie daje się nabierać na różnego rodzaju, serwowane przez współczesność, fałsze – zdrowym rozsądkiem i naturalnym poczuciem słuszności potrafi ona rozwiązać każdy życiowy dylemat (góralskie tischnerowskie filozofowanie).


Naukowcy lubią klasyfikacje (nic nowego, zresztą nie tylko oni, lubią je też ezoterycy).Profesor filozofii, specjalista estetyki, Maria Gołaszewska w „Estetyce rzeczywistości” (1984 r.) pisze o:

- osobowości przedrefleksyjnej. Ludzie ci niewiele się zastanawiają nad tzw. sensem życia, postrzegają rzeczy w zdroworozsądkowych upraszczających strukturach (to akurat, dla mnie, żaden zarzut). Stereotypy, brak autodystansu (niektórzy powiedzieliby jednak: brak pobłażania sobie). To u tych ludzi wg Gołaszewskiej wartości wyższe, przekazane głównie mocą tradycji czy dominujące w otoczeniu skąd ktoś się wywodzi, funkcjonują jedynie jako etykiety, służą do bezpiecznego odcinania się od ludzi mających odmienne zasady (obcych, zagrażających stabilności, bezpieczeństwu).
„W dzisiejszym świecie, gdzie krzyżują się hasła kamuflujące różne odmiany dobra i różne odmiany zła, wielorakie manipulacje przez środki masowego przekazu, idee fałszywe a ponętne, nie wystarcza <<prostota ducha>>, instynktowne czy intuicyjne podążanie za dobrem – staje się konieczna refleksja i uzyskanie wyższego stopnia samoświadomości”. Z tą konstatacją trudno się nie zgodzić. Co do sztuki – ludzie ci doceniają zwykle „mały realizm”, podobnie upraszczające rzeczywistość powieści dramatyczne czy romanse.

Iść razem, wśród "swoich" – można razem wpaść w przepaść. Iść jednak samemu – można nigdzie nie dotrzeć.

 

- osobowości świadomie ustabilizowanej. Skrystalizowany, stabilny światopogląd, nacisk na wyższe wartości. Zagrożenie schematyzmem, petryfikacją raz uzyskanego obrazu, zabiegi by za wszelką cenę zapewnić niewzruszoność obranego systemu.
„Nie w imię prawdy, nie rzeczywistej potrzeby, lecz wierności raz powziętym ideałom człowiek nie potrafi zdobyć się na żadne ustępstwa (…) Lepiej być konsekwentnym w błędzie niż chwiejnym w prawdzie, bo w pierwszym wypadku zawsze się czegoś dokona, w drugim natomiast, rozpraszając swe wysiłki, człowiek zostanie wchłonięty w wir przypadkowych zdarzeń”.
Age quod agis
. W sztuce osoby takie szukają zwykle epopei ideowych, walki niezłomych i granitowych charakterów przeciwko niestałej, chwiejnej,
zdradliwej reszcie.

 

- osobowości poszukującej. Niebezpieczne jest i niewygodne sens świata pojmować jako stałe poszukiwanie. Celine ("Podróż do kresu nocy") zabrnął na kraniec radykalnej odmowy, samopotępienia, krytycyzmu – który miał właśnie decydować o wartości człowieczeństwa (przypomina się chasydzkie powiedzenie: wolę tego, który wie, że jest zły, od tego, który wie, że jest dobry; absolutnie nie ma to znaczyć samoakceptacji w źle).

 

Formalny dokument Kościoła katolickiego – Kodeks Prawa Kanonicznego – zawiera kanon 748, który mówi m.in.:
Wszyscy ludzie obowiązani są szukać prawdy dotyczącej Boga i Jego Kościoła, a poznane mają obowiązek i prawo z mocy prawa Bożego przyjąć i zachowywać”.

Rozważaliśmy już ten kanon [tutaj, w czerwcu 2009 r.], także w kontekście wielkiego sporu – pomiędzy wolnością (zabezpiecza przed wypaczeniem idei, gdzie bywa choćby, że cel uświęca środki) a relatywizmem (niebezpieczeństwo ułatwień, uproszczeń, wybiórczości sumienia – jak to się często mówi, że tzw. liberalni wierni – biorą z prawd wiary to co im wygodne, to co niewygodne zaś – odrzucają).


Flâneur – wieczny podróżnik, po ścieżkach fides quaerens intellectum, ale i własnych intuicji. Kiedy ma się zatrzymać, osiąść, kiedy dosięgnie go pewność, kiedy powie do siebie słowo, które było na początku: to jest wszystko, co potrzeba do dobrego życia – tutaj zbuduję mój dom. Wróciłem do domu Ojca. 

 

Pieter Bruegel (starszy) "Ślepcy"

newdem
O mnie newdem

Od tyłu czytaj "PLEOROMA". Roma ---> Amor ---> Miłość Pleo ---- Powszechna 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Kultura