Rozpoczniemy od cytatów ze wzmiankowanej już książki Andrzeja Niemczuka "Wolność egzystencjalna. Kant i Kierkegaard".
Początek cytatu odnosi się bezpośrednio do myśli kantowskiej, ale autor w książce zbliża, dopowiada i zwraca uwagę na wspólne wnioski tych dwóch myślicieli, wyrażone, co prawda, zupełnie odmiennym językiem.
"(...) z dotychczasowych analiz Kantowskiej koncepcji decyzji wynika, że zdecydowanie się na wolność nie niesie ze sobą jeszcze żadnych konkretnych treści tego wyboru, nie określa tego, "co" mam czynić, lecz tylko to, "jak" mam postępować. Jest ono zdecydowaniem o tym jedynie, że w ogóle będę sam i rozumniewybierał, natomiast co konkretnie wybiorę, to jest na razie nieważne i do końca takim pozostaje, albowiem imperatyw kategoryczny, który na podstawie wybranej wolności określa już pozytywnie charakter postępowania, nie zaleca także żadnych treści następnych wyborów, lecz tylko ich formę (...).
Po piąte wreszcie, człowiek działający "wedle skłonności", czyli przed zdecydowaniem się na wolność, powodowany w swoich czynach swą empiryczną naturą, żyje poza dobrem i złem, a raczej poniżej sfery dobra i zła. Aksjologiczne zróżnicowanie jego świata ogranicza się do takich opozycji, jak: przyjemne - przykre, nudne - interesujące, pożyteczne - szkodliwe. I nie chodzi tu tylko o to, że jego własne czyny dokonują się wedle takich kategorii aksjologicznych, ale wyłącznie w takich kategoriach postrzega on i ocenia wszystkich ludzi. Wartości inne niż hedonistyczne są dla niego w ogóle nie zauważalne." (koniec cytatu)
Otóż wyobraźmy sobie oto taką konsekwencję.
Najniższy poziom człowieka u Kierkegaarda to człowiek estetyczny, wyższy to poziom etyczny, a najwyższy religijny (u Kanta w zasadzie są dwa poziomy: człowiek według skłonności oraz człowiek rozumny, kierujący się imperatywem..).
Wolny człowiek (wyzwolony ze sterowania jedynie popędowego, przyrodniczego) wznosi się (może się wznieść) mocą (dajmy na to, upraszczając: konsekwentnej decyzji) na drugi poziom: poziom etyczny. Na tym poziomie etycznym zyskuje odniesienie do "wieczności", wartości, które uznał za ważniejsze niż przemijające popędy. Jego merytorycznym wyborem, wartością, jest jednak ZŁO (upraszczając, nie wchodząc narazie w definiowanie zła). Wychwyćmy życiowo (bardziej nawet niż intuicyjnie) o co chodzi.
Człowiek ten, konsekwentnie i świadomie (pół-świadomie może, co będzie wynikać z tego co dalej) kieruje się ku "wiecznemu złu". Przychodzą tu na myśl różnego rodzaju "psychopaci", inteligentni i "zdrowi" (brak możliwości zdiagnozowania choroby umysłowej), planowi i konsekwentni, często cierpiący nawet (zakwestienowanie hedonizmu) by swój plan wykonać..
Człowiek etyczny zatem nie jest już poniżej dobra i zła - jest na ich poziomie, świadomie się określił.
Przy założeniu, że możliwe jest, przy zachowaniu merytorycznego wyboru ZŁA wzniesienie się także na etap religijny, etap najwyższy, na poziomie tym nie jest się już poniżej dobra i zła, jest się określonym, egzystencjalnie określonym, ultra-samoświadomym, ba - można by powiedzieć, choć to ryzykowne – jest to bycie PONAD DOBREM i ZŁEM.
Aby troszkę przybliżyć cechy człowieka estetycznego, etycznego i religijnego przytoczę częściowo zestawienie,które podaje A. Niemczuk. Nie przedstawiam i nie mogę teraz tego zrobić szerszej myśli Kierkegaarda (ale i Kanta), nie robię wprowadzenia, po części także dlatego, że sam wprowadzam się w pewnym sensie od tyłu (ale nie lewą ręką..). Może i jest to bardzo zła metoda, naukowo rzec biorąc, ale wiele razy mi się poprzez swego rodzaju przypadkowość/synchroniczność/intuicyjność sprawdzała. Zapraszam więc tego, kto czyta ten tekst by spróbował też dać sobie więcej tzw. luzu (salonowego :-).
Otóż:
Przyporządkowane do człowieka estetycznego: czas przyrodniczy, człowiek - zwierzę, res extensa, konieczność przyrodnicza, wolność negatywna nieuświadomiona, bezpośredniość, wartości hedonistyczne (względne), niemożliwośc powtórzenia
Przyporządkowane do człowieka etycznego: wieczność, logos lub świat idei, człowiek - rozum, res cogitans, konieczność logiczna, wolność negatywna uświadomiona, wspomnienie lub nadzieja, wartości idealne (względne), powtórzenia - wspomnienie
Przyporządkowane do człowieka religijnego: "okamgnienie", egzystencja, człowiek - osoba, actus humana, wolność, wolność pozytywna, wiara, absolutna wartość osoby, powtórzenie Kierkegaarda
Założywszy że odniesienie do "prawzoru" (itp., idei, logosu, pełni, emitera itp.itd.) nie musi być jednoznaczne z merytorycznym przesądzaniem w ludzkich kategoriach o ładunku wartości (dobro, zło) uosobianej przez prawzór (który może być neutralny jako neutralny (zero) lub, jak często, od starożytności - neutralny przez to że zawiera jedno i drugie w sobie) to, człowiekowi na wyższych etapach przysługuje pełne prawo (złe słowo.. – „egzystencjalno – kosmologiczna” możliwość też nie najlepsze..ale wiadomo o co chodzi) dookreślenia co jest jego kosmosem..
Dobro czy zło, dajmy na to: służba innym czy służba sobie (określenia używane przez Arkadiusza Jadczyka i Laure Jadczyk – Knight – http://www.quantumfuture.net/pl/index.html).
Pozostaje pytanie: czy jest coś co przemawia za tym, że merytoryczny wybór DOBRA (służba innym) jest właściwszy niż wybór ZŁA (służba sobie).
Na to pytanie jest dużo osobistych odpowiedzi jak mniemam.
Arkadiusz Jadczyk i Laura Jadczyk - Knight dają, poprzez teksty publikowane na swoich witrynach pewną odpowiedź (to tylko jedna, wyrwana, przykładowa) [niestety nie mogę teraz podać linka, ale jestem na 99% przekonany, że taka informacje była na tych stronach, przywołuję ogólne znaczenie z pamięci].
Poniżej przedstawiam moją swobodną refleksję.
[Nazwałbym to (upraszczając) uzasadnieniem systemowo - społecznym]
Wybór ZŁA (służba sobie STS) jest niewydajny, to "gospodarka rabunkowa", która musi się rozlecieć. Wyobraźmy sobie, że 100 % wybiera zło. Przychodzi na myśl coś na kształt zaprzeczenia istnienia, zapadnięcia się świata..(stworzenia, bytu, bytów), krachu (ekonomia wymiany).
Wybór DOBRA (służba innym STO) - przy założeniu że 100 (czy prawie 100 %) wybiera, to układ jest nie tylko wydajny, bo każdy służy innemu, maszynka cały czas pracuje i przelewa się dobro z plastra do plastra, komórki do komórki.
Taki układ jest ultrawydajny, można sobie nawet wyobrazić, że taka maszynka pączkuje (mnożny się), mnoży światy, gdyż energii, zasobów, jest za dużo (społeczeństwo dobrobytu), przelewają się, zakładają nowe światy..
Aha, u Arka jest też analogia do możliwej ewolucji wzwyż w kierunku ZŁA (jeszcze raz podkreślam, że umownie rozumiemy to ZŁO), ale tylko do 4 gęstości. Człowiek może świadomie wybierając ZŁO udoskonalić się, przejść na wyższy etap, jeśli tylko w swoim wyborze jest dość konsekwentny (jego „ciemna strona” zbliża się do 100 %, trudno zauważyć w nim niekonsekwencje w kierunku dobra).
Ciekawie rysuje się kwestia rozróżnienia etapu etycznego a etapu religijnego służby ZŁU (i ta kwestia bycia ponad dobrem i złem - na tym trzecim etapie..),
także inne kwestie.
Dopisek 29.04.2009: człowiek u Kierkegaarda, na najwyższym, religijnym etapie nie postrzega rzeczy ani idei jako bądź dobrych lub złych, są one dla niego wszystkie względnie dobre i względnie złe, w „okamgnieniu” dokonuje się przeistaczająca całość odniesienia – tak przyrodniczego (na etapie estetycznym) jak idealnego (na etapie etycznym) synteza. I wszystko się zmienia. Oczywiście rozumienie zła i dobra w tym dopisku jest trochę inne niż raczej potoczne rozumienie zła i dobra które dominuje w całości niniejszej notki.
W ogólności: niebezpieczeństwo pomieszania pojęć w zajmowaniu się sprawą „od tyłu” jak zostało wskazane, jest wielkie. Ale jak już zauważyłem w jednym komentarzu do poprzedniej notki – w tzw. praktyce życiowej, potoczności, czynach i rozmowach najczęściej dostajemy tylko strzępy informacji, musimy rzecz, człowieka lub relację ocenić w biegu, od tyłu, z boku. Być może zatem dla urzeczywistnienia praktycznej wiedzy i potocznej użyteczności z wiedzy Kierkegaarda, Kanta i A. Niemczuka, metoda „od tyłu” nie jest taka zła.
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura