kaminskainen kaminskainen
255
BLOG

Przyroda ożywiona ożywia

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Zasadniczo mogę mówić za siebie, a nie za całą ludzkość, ale wydaje mi się, że głęboka fascynacja życiem i przyrodą jest człowiekowi przyrodzona, i że on, ten człowiek, ma to mieć dla siebie za zadanie i coś, z czego ma się uczyć i wyciągać wnioski. Małe mamy możliwości obserwowania nieskażonego i niewinnego (tj. zwierzęcego) życia w wielkim mieście, bo ludzie jak wiadomo są dość nudni i przewidywalni (a ponadto zepsuci i rozregulowani, żywią się truciznami itp.). Mamy do dyspozycji jeno proste egzemplifikacje "życia zwierzęcego", jak np. świnki morskie. Podpatrywanie zachowań dwóch świnek morskich, zwierząt jednak bystrzejszych niż się powszechnie uważa, okazuje się zatem źródłem nieustającej inspiracji - bo musi. Wzajemne relacje i niesnaski dwóch samiczek (rudej gładkowłosej i ciemnej rozety), ich bardzo różniące się charakterki, obyczaje, zabiegi higieniczne, ich upodobania kulinarne i relacje z ludźmi służyły przez kilka lat za główną kanwę moich rozmów z młodszą siostrą. Głównym, codziennym tematem były "opowieści o Pimpie i Migwie", niekiedy będące naturalistycznym opisem, ale z biegiem czasu coraz częściej zmyślnie fabularyzowanymi opowieściami, prowadzonymi zmienionymi, "świnkowymi" głosami, rosnącymi do zgoła faktastycznych i niebezpiecznych wręcz rozmiarów gdzieś z rejonów "wielkiej herezji" (może się to wydawać przesadą, ale naprawdę nieźle odjeżdżaliśmy).
Pamiętam zresztą doskonale, jak utrafił w mój gust Bruno Schulz opowiadaniem Nemrod, gdzie rozkoszny, mały piesek był jakby uproszczonym modelem życia narratora opowiadania, zdatnym do wielce pouczających obserwacji.
Z kolei te wnikliwe obserwacje i "wczucie się" w charakterki wesołych zwierzątek doprowadziły do powstania całej literatury mówionej, swoistego mitycznego eposu o żywocie Pimpy i Migwy.
Być może zresztą sprawa rodzinna, przenikliwe panie przedszkolanki wypisały w opisie mojej córki, że jest bardzo zainteresowana przyrodą (poza tym, że świetnie rysuje; dodam, że w domu ciekawiej i bardziej twórczo, niż w przedszkolu, gdzie już się chcąc nie chcąc narzuca pewne tematy i sposoby ich realizacji).
Do pisania tego wszystkiego skłoniła mnie obserwacja kałużowej higieny wróbli dokonana dziś przez żonę, która tak się jej spodobała, że aż mi ją opisała w sms-ie. Każdy wróbel kąpał się inaczej, a pierwszy robił to tak energicznie, że wydawało się, iż to sprzątaczka robi porządki. Cwaniactwo i zróżnicowanie wśród miejskiego ptactwa to zresztą bardzo wdzięczne obiekty obserwacyjne. Gołębie nieco mi się opatrzyły, wydają mi się nieco monotonne - ale za to wrony czy (coraz mniej liczne) wróble są niewyczerpane.
Moją tezę o głębokiej, pierwotnej fascynacji, którą należy podejmować i rozwijać, potwierdza także fascynacja nawet zupełnych laików dużymi czy niezwykłymi rybami. Złowiłem w tym roku naprawdę porządnego szczupaka (tzw. dycha, tj. ok. 10 kg - i równe 110 cm) i przyznam, że nie mogłem od tego trofeum oderwać wzroku. Ale u mnie to oczywiste, bo od dziecka świat ryb i wędkarstwa był moją wielka namiętnością - jednak podobnie reagowali ludzie zupełnie z tym światem niezwiązani, nie rozumiejący potrzeb i namiętności wędkarza. A się napatrzyłem na baby obmacujące z każdej strony wielki, zębaty łeb szczupaka! Nie mogły się od niego oderwać. Widać było, że stanowiło to dla nich wielką przygodę poznawczą - były w tym momencie spontaniczne i chłonne, jak małe dzieci (proszę wybaczyć "baby", ale nic innego nie pasuje; stał u mnie na półce taki wyborek opowiadań Czechowa, zatytułowany właśnie Baby - i nie zastąpimy tego przecież "kobietami").

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości