Bywa, że chciałoby się zjeść obiad prawdziwy, a nie "gwizdany" - a tu nie ma czasu na gotowanie! Co robić? Są na to sposoby, choć polegają one w dużej mierze na tym, że gromadzimy pewne zapasy w lodówce, by je w odpowiednim czasie uruchomić. Oto przykłady z własnego zastosowania - częściowo pochodzące z porad o. Grande.
1. Fasola
Gutujemy fasolę jasiek do miękkości, solimy, i jeszcze na gorąco pakujemy w słoje 0,9 l lub inne, jak komu pasuje. Z takiego to słoika można w kwadrans przyrządzić wyśmienity obiad - choćby znaną wszystkim dobrze fasolkę po bretońsku. Na patelni podsmażamy cebulę, trochę boczku (a co!), pomidory, dodajemy naszą fasolę, może jeszcze maleńki słoiczek przecieru pomidorowego, grzejemy - i w sumie gotowe. Doprawić pikantnie, nie zapomnieć o kminku mielonym na koniec (sporo - łyżeczkę na pełną patelnię; wbrew pozorom nie zaburza to smaku potrawy, a ratuje przed dolegliwościami całkowicie).
2. Buraki
Przy okazji pieczenia pizzy czy lazanii wrzucamy do piekarnika z kilogram buraków owiniętych folią aluminiową. Po upieczeniu do miękkości (długo dochodzą) i ostygnięciu chowamy buraki do lodówki, oczywiście bez odwijania! Trzymają się prawie jak weki - i stanowią niemal gotowca do przyrządzenia buraczków tartych na zimno, zasmażanych - lub barszczu. Smakują wybornie, są lepsze niż gotowane!
3. Rosoły i to, co z nich zostaje
Po ugotowaniu potężnego gara rosołu rozlewamy ciecz do słojów - w lodówce mogą spokojnie postać i dwa tygodnie, czyli jest zapas obiadowy na dłuższy czas. Zaś wygotowane mięsa i warzywa mielimy, podsmażamy porcjami na patelni, ostro doprawiamy (imbir, kurkuma, cayene, pieprze, bazylia itd) i pakujemy w słojach do lodówki (postoją tyle, co rosół - najlepiej wyparzyć słoje). Mogą służyć jako rodzaj pasztetu na kanapki, dobre zwłaszcza po odgrzaniu (dlatego muso to być pikantne) - ale także do makaronu! Taki grubszy makaron wymieszany z tym mięsem (odgrzanym) polewamy dodatkowo roztopionym masłem. Wyborne danie! Podobnie jak naleśniki faszerowane...
Wariantem tego pomysłu jest zawekowany w dwóch słoikach wywar ze szczątków niedawno złowionej troci - w słoikach prawie połowę przestrzeni zajmują strzępki mięsa obdłubanego z głowy i szkieletu ryby (dołożyłem też ździebko "właściwego" mięsa do gotowania). Będzie z niego wyśmienita zupa rybna - wystarczy wrzucić do tego trochę posiekanych warzyw i pogotować do miękkości. Doprawic ostro (cayene!), dodać drobnego makaronu, zabielić - i jest zupa jak marzenie.
4. Zupy miksowane
warzywa dobrać wedle uznania, wrzucić do wrzątku, po ugotowaniu przemielić, doprawić - i mamy parę litrów zupy. Można ją zrobić na rosole, albo po prostu dodać na koniec łyżkę masła. W słoje - i do lodówy! Mało roboty, dużo frajdy - i to przez ładny tydzień. Najlepiej smakują takie zupy z grzankami.
To tylko przykłady, każdy może sam pokombinować - chciałem tylko pokazać, że warto. Nie mam problemu "co ja dziś zjem na obiad" - a dylemat: co zjeść DZISIAJ? Dużo milszy jest problem pełnej lodówki, niż pustej...
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości