kaminskainen kaminskainen
967
BLOG

Jak porąbany jestem? Psychotest

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 28

Po latach przerwy zrobiłem sobie online test osobowości - enneagram. Autorzy testu opierają się na typologii wyróżniającej dziewięć podstawowych typów: perfekcjonista, dawca, zdobywca, indywidualista, obserwator, strażnik, entuzjasta, wojownik i mediator. Pytania i moje odpowiedzi na nie zdawały się sztampowe i nie prowadzące do żadnych ciekawych wniosków. A jednak musiałem na końcu uznać trafność wyniku.

Wyszło, żem "indywidualista" (indywidualista, ekscentryk, tragiczny romantyk, the individualist) - ale, co ważne, z silnym podtypem obserwatora (obserwator, myśliciel, the investigator).

Indywidualista: przyciąga go to, co niedostępne. Tragiczny, smutny, artystyczny, wrażliwy. Skupiony na nieobecnym kochanku lub utracie przyjaciela. Indywidualista często jest artystą lub ekscentrykiem (oryginalnie się ubiera i zachowuje).

Otóż zgadza się - ale w "części pozytywnej". "Część negatywną" programu "indywidualista" - poczucie straty, skupienie na "nieszczęściu" itp. - zastąpiłem sobie elementami programu "obserwator": utrzymuje emocjonalny dystans wobec innych. Chroni swoją prywatność i nie angażuje się. Często obywa się bez kogoś, co stanowi dla niego obronę przed zaangażowaniem. Zobowiązania i cudze potrzeby wyczerpują go. Jest oderwany od ludzi, uczuć i rzeczy.

Dalej jest o wąskim gronie (zgadza się - mógłbym powtórzyć za dr Housem to, co powiedział do dr Wilsona: znamy razem może z tuzin ludzi; House i Wilson są nawzajem swoimi wybrańcami, i podobnie zawsze funkcjonowałem wśród ludzi - w oparciu o nielicznych "wybrańców") i o tym, że nikt nie może wiedzieć, o czym naprawdę myśli obserwator - który (na przyjęciu) raczej słucha innych rozmów, niż skupia na siebie uwagę.

Przy obu typach osobowiści (mam wrażenie, że urodziłem się indywidualistą i pojebem, by stawać się powoli raczej chłodnym obserwatorem - byłżebym właśnie w pół drogi?) jako trafny wybór zawodu podano... psychologa. Ale ja mam do psychologii jakiś tam uraz; psychologia bazuje na statystyce, by w końcu stworzyć obraz "człowieka średniego" (w rzeczywistości nieistniejącego) i powiedzieć: to jest NORMA. Na tym opierają się nawet pewne testy na... inteligencję. Wg. nich zostałbym debilem, bo mam bardziej oryginalną, nieszablonową wyobraźnię, skutkującą nieszablonowymi skojarzeniami (a w testach trzeba kojarzyć szablonowo, żeby się załapać na dobry wynik).

Ponadto w dzisiejszej psychologii bardzo prężny jest nurt dokonujący czegoś, co już zdążono nazwać "patologizacją życia". Taki narwany psycholog będzie wiercił mi dziurę w brzuchu, aż znajdzie jakiś punkt godny rozpoczęcia terapii. Albo będzie to zbyt silne napięcie - albo zbyt słabe; a to jest po prostu życie, które samo sobie znajduje stan równowagi. Mnie np. mógłby taki narwaniec pragnąć "przywrócić ludzkości" - ale ani ja, ani ludzkość wcale tego nie pragnie. Od małego, od dwulatka, wykręcałem się od zbyt czułych i natrętnych uścisków ludzkości, nawet mojej ulubionej babci. Po prostu tak już miałem - byłem przeznaczony do innych rzeczy, niż czułości. Do jakich rzeczy? Określiłbym to tak: aby świat był widziany także moimi oczami - z mojej perspektywy. Jest to perspektywa "samotnego ja" - ale bez negatywnego, emocjonalnego bagażu słowa "samotność". Mazgajstwem tego rodzaju pogardzam.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Rozmaitości