Modyfikacje dotyczą standardowego, prostego jadła i zrodziły się z potrzeby urozmaicenia i ulepszenia potraw, pogłębienia i uatrakcyjnienia ich smaków. Nie od rzeczy jest również wspomnieć, że tak doprawione potrawy są lżej strawne - po takiej jajecznicy żonie nigdy nie jest ciężko, choć po zwykłej przeważnie i owszem... Więc tak:
1. Jajecznica - jeden z wariantów
Na rozgrzany olej (można od razu dodać masła) rzucam pokrojoną w półtalarki lub piórka sporą cebulę do gruntownego zeszklenia; ale też dodaję do niej dość słusznie imbiru (z proszku) i przeciśnięty ząbek czosnku. Proszę się nie obawiać - jajecznica nie będzie zionęłą czosnkiem ani kuchnią hinduską - to się wysmaży, ale smak i aromat pogłębi wspaniale. No i jak to się już zeszkli, to rzucam w to szczyptę soli, a następnie parę suszonych pomidorów z oleju (pocięte w małe kawałeczki). potem idzie szczypta tymianku; następnie masło - bo jajka nie rzuca się na suchą patelnię, a dotychczasowy tłuszcz już powsiąkał. No i na to ciapamy jajka. Jajka posypuję, nim je roztrzepię, kolejno: pieprzem czarnym (obficie!), solą (szczypta na jajko) i - ważne! - bazylią dość konkretnie. Mieszam ostrożnie, by nie przywierało - ale żółtka przebijam dopiero, gdy białka się nieco zetną - tak jest najlepiej. Proszę wierzyć - taka jajecznica znakomicie przewyższa standardową, barową jajówę w kolorze sufitu z zaciekami. Aczkolwiek dobrze zrobiona, klasyczna jajecznica na samym maśle także jest znakomita!
2. Sałatka styryjska z dodatkami
Klasyczna sałatka styryjska, opisana w relacji z pobytu w Styrii, to duża, gotowana fasola z dużą ilością wkrojonej cebuli - no i z tym świetnym dressingiem z oleju dyniowego i balsamico! Do tego często się wkrawa nieco zimnych mięs. Ja wymyśliłem, że dla podbicia walorów potrawy wcisnę do jeszcze ciepłej fasoli jeden ząbek czosnku oraz dodam dużo wonnego majeranku. Wspaniałe to zioło często idzie na bok w czasach, gdy mamy dostęp do wszelkich ziół i przypraw świata - bo pamiętamy je z czasów PRL jako zioło jedyne. Od jakiegoś czasu szukam dla "majeronu" zastosowań, a wręcz nieraz biorę szczyptę na język, żeby sobie ten wspaniały aromat przypomnieć. Nie muszę chyba dodawać, że tak zmodyfikowana sałatka była wyśmienita...
3. "Kapary po żydowsku" -
- czyli zwyczajna "sałatka żydowska", ale z kaparami. Wzięła się z niedoboru ogórków kiszonych. Czyli do tego kila czy półtorej pokrajanych ziemniaków w mundurkach z majonezem, cebulą drobnosiekaną (dużo!) i resztką ogórków kiszonych, doprawionego solidnie imbirem, pieprzem i solą - wrzuciłem wszystkie kapary, jakie mi zostały w domu. A że sałatka ta potrzebuje kwasu (tj. sporej ilości o. kiszonego), dolałem resztkę soku z kapusty kiszonej. Wyszła dobra jak rzadko kiedy, goście zachwalali. Od tej pory zawszę będę dodawał sporo kaparów do tej potrawy; spośród licznych sałatek urodzinowych właśnie ta najprostsza, "żydowska", cieszy się zawsze najweiększym powodzeniem; po kaparowej modyfikacji trend ten jeszcze się pogłębi :)
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości