kaminskainen kaminskainen
866
BLOG

Lipień

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Rzeka pomorska, podgórska. Słoneczne południe lub wczesny wieczór. Płytkie, żwirowe dno pod wartką wodą lub kojąco falujące warkocze wodorostów i migotliwe zjawiska świetlno-wodne, te wszystkie przelewiki, bełciki, wirki. Także tajemnicza głębia za starym młynem lub skalistym progiem. Tak sobie pomieszkują lipienie - ryby pełnej, czystej wody i równo ciągnącego nurtu. Nie szukają dziur i kryjówek, zawad, zawirowań i wstecznych prądów. Stoją przy dnie i przepatrują przepływającą wokół nich wodę. Widzą to, czego my nie widzimy - maleńkie larwy owadów, także oczywiście te większe. Albo dorosłe owady płynące po powierzchni - lub podtopione. Albo owady w trakcie przepoczwarzania, migrujące ku powierzchni wody. Także kiełże, a okresowo ziarenka ikry, szczególnie łososiowatych, na której z upodobaniem żerują stając za trącymi się rybami. Lipień nie jest płochliwy - jest poczciwy i łatwowierny, choć niejako też "bystry" (wyjątek stanowią lipienie z naprawdę małych rzeczek - są bardzo ostrożne!). Grupa miernych muszkarzy może je z pomorskiej rzeczki wyłowić do szczętu, posługując się prymitywną techniką łowienia i imitacją nadgniłego robala. Są też wody bardziej wymagające, w których trzeba się bardziej nastarać, by lipienie wytrzebić - no ale Polak potrafi jak wiadomo.

W wodzie, z brzegu czy mostu, widzimy go na ogół jako rybę szarawą, jasną, dopasowaną do piaszczystego czy żwirowego dna. Ale w odpowiednich warunkach dostrzeżemy głębie fioletów i purpur, które lipień w sobie kryje. Czasem też błyśnie bokiem, zapali w wodzie kolorowe odblaski. Wyjęty z wody nie może nie zachwycić - to chyba najwspanialsza nasza ryba, obok lina. Niezrównana jest wielka płetwa grzbietowa, którą samiec obejmuje samicę podczas tarła. Ze względu na wygląd i ubarwienie, dorodne lipienie nazywa się kardynałami. Trzeba uczciwie dodać, że tak wspaniale wybarwione są lipienie z południa Polski, np. z Sanu - te pomorskie częściej są "śledziowate", ledwie maźnięte purpurami, rzadko kiedy mają wyraźne kropki... Ale one także przyśpieszają muszkarzom tętno - no i pachną tymiankiem, i mają tę charakterystyczną, regularną łuskę nasuwającą skojarzenie z kaczanem kukurydzy. W pysku drobne ząbki - to taki niby drapieżnik, choć małą rybkę zjada niezmiernie rzadko. Mówi się o takich delikwentach "mikrodrapieżcy".

W naszym kraju, poza wysokopłatnymi odcinkami specjalnymi (i może jakimiś zapomnianymi strugami - ale o takie bardzo, bardzo trudno), lipień czterdziestocentymetrowy jest właściwie okazem, a półmetrowy - legendą. Największe były i są na Sanie i Brdzie, krążą o nich legendy. Polska jednak nie jest rajem dla lipieni. Bardziej wymagający od pstrąga, pokrywa obszarem swego występowania znacznie mniejszą część kraju, niż ten ostatni. I niby to jest na całym Pomorzu, ale już mieszkając w Szczecinie musiałem na nie jeździć całe 100 kilometrów, na Mołstową - bo bliżej sensownego łowiska lipieni nie było. Dorzecze Iny jest od lipienia wolne, choć w tej chwili już nie do końca - trwają próby odtworzenia populacji na Krąpieli, gdzie jedną sztukę na suchą muchę raz nawet złowiłem. Słyszało się nieraz w Szczecinie legendy o tym, że łowiono lipienie w Gowienicy czy Płoni - ale moim zdaniem to prawie na pewno twory wyobraźni muszkarzy, spragnionych częstszych spotkań z tą rybą. Bo czemuś u nas właśnie lipień stał się ulubioną rybą muszkarską, a jego łowienie - ucieleśnieniem muszkarskiej finezji i kunsztu. Na własne nieszczęście, niestety. Ja ostatnio chętniej szukam niezapomnianych wrażeń muchując w nietypowych miejscach za okoniem, boleniem czy jaziem (i je znajduję!), zamiast być kolejnym "łowcą lipieni" rozgrzebującym dno podgórskich strumieni i tratującym falujące wodorosty rzek Pomorza. Lipienie niech sobie odpoczną, choćby ode mnie...

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości