kaminskainen kaminskainen
453
BLOG

Jak jeszcze raz szedłem do szczupaków (notka o niczym)

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Tradycja to tradycja - w zapojutrze po jakże udanych łowach na naszym znakomitym łowisku udałem do mojej głębokiej, polodowcowej studni w głębi lądu; piszę "mojej", bo stamtąd pochodzi mój życiowy rekord szczupaka. Po raz pierwszy jadę tam sam i problematyczne wydaje się być już samo wywleczenie łodzi z hangaru i jej zwodowanie bez dokonania zniszczeń w sprzęcie i przyrodzie, tudzież własnych kościach. Przygotowałem się nawet na ewentualność, gdybym musiał korzystać z pomocy osób postronnych - miałem w kieszeni kilka pięciozłotówek (jakiś nastolatek lub schludniejszy pijaczek mógłby pomóc za niewielką opłatą - przystań jest na skraju miasteczka). Na szczęście jednak przy pomocy paru zaimprowizowanych tricków udało mi się łajbę zwodować bez większych problemów; nie siłą, tylko sposobem - tak trzeba działać.

No więc zwodowany, ale bez silnika i echosondy (tak jakoś wyszło; kotwicę też zostawiłem) - wiosłuję kilometrami po jeziorze. A co to za jezioro! Jak morze - wielki błękit odbijający jeszcze większy błękit nad nim, z drobną falą "idealnie dobraną" do pogody, silnego, jesiennego słońca, rudych drzew okalających brzegi zwykle wyniesione dość wysoko nad lustro wody. Jak możliwa jest tak idealna harmonia? - myśli sobie człowiek. Co za widoki. Pstrykam kilka dokumentalnych fotek z przeświadczeniem, że dorabiam żałosne erzace do wrażeń bezcennych i niewyrażalnych, że być może grzeszę.

I tyle się tym razem wydarzyło - niby "tylko". Wiosłując po misie jeziornej, od zatoki do zatoki, od ośrodka do wieży kościelnej - robię parę kółek, trzy, może cztery pętle. Zajęło mi to z pięć godzin - prawie ciągłego, zwykle intensywnego wiosłowania w słońcu i wietrze. Łowienie ze stojącej łodzi było niewygodne, strasznie szybko mnie znosiło, wolałem wiosłować.

Ryby? Nie były konieczne, ale miło odnotować, że na jednej z "gum" (silikonowej rybce słusznych rozmiarów) znalazłem głębokie nacięcia jak od żyletki: szczupacze zęby. Czyli miałem branie, tradycyjnie jedno. Niestety ryba się nie uczepiła.

Do dziś mnie bolą ręce od wiosłowania.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości