Co do głupstw gazetowych, to przypomniał mi się jeszcze całkiem niedawny występ pana profesora filozofii w GW, normalnie pisującego częściej do typowo "postkomunistycznego" Przeglądu (gdzie skądinąd można wyczytać ciekawe rzeczy - jak to w niszowych tygodnikach). Narzekał na "nacjonalistyczną propagandę" państwa polskiego i o ile nad tego typu idiotyzmem przechodzę bez mrugnięcia okiem, sam zresztą wielkim fanem obecnego państwa okupującego mój kraj nie będąc, o tyle jedna rzecz dała mi do myślenia. (Swoją drogą uważam, że koncpet państwa narodowego jest póki co raczej aktualny i próby zastąpienia go czymś innymi i bardziej "postępowym" prowadzą raczej do katastrof - a juz zawsze są jakimś cudem realizowane przez narody większe i silniejsze na pomniejszych i słabszych.)
Ale wracając do meritum - otóż pan profesor zatrzymał się na dłużej nad przebrzydłymi typami, które kultywują uparcie "jedną zbrodnię wojenną" z czasów drugiej wojny, i z której usiłują zrobić "kamień węgielny" czy "mit założycielski" III RP. Ki czort? - myślę ja sobie... I nagle olśnienie - profesor pokazał nie lwi może, ale koci pazur - zakpił sobie w najlepsze z redakcji, która dała mu głos! Ma pan "ten tego", profesorze! Gratuluję!
Bo przecież jest oczywiste, że chodziło o Jedwabne - prawda?
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości