karlin karlin
2879
BLOG

Komu „Wprost” chce naprawdę zaszkodzić?

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 11

W ostatnim numerze „Wprost” ukazał się artykuł, opisujący upodobanie Wojciecha Fibaka do młodych, apetycznych dziewcząt oraz do kojarzenia ich z bogatymi, chętnymi facetami w różnych częściach świata. Też mi odkrycie.

Przecież już w 1995 r., kiedy to Jego Miłomściwość Bolek I ubiegał się o reelekcję, a jego sparingpartnerem, nie pamiętam na korcie czy przy stole pingpongowym był właśnie Fibak, z głęboką troską zajęło się Wojtusiem – promujące wówczas Olka Alkoholka - urbanowskie „Nie”, przypominając Fibakowi okoliczności (międzynarodowe prostytutki, światowi celebryci i politycy, a wszystko z delikatnym, ale wyraźnym akcentem służb w tle), w których musiał zrezygnować z funkcji Konsula Honorowego RP w Monte Carlo.
Zresztą, o monstrualnej rozbieżności między poziomem życia i wydatków, a oficjalnie zarobionymi na korcie pieniędzmi (pamiętajmy, że to były lata, w których kontrakty reklamowe nie przynosiły takiej kasy, jak obecnie, zwłaszcza dla sportowców z demoludów) wiele lat wcześniej pierwszy napisał bodajże, przeprowadzający z nim wywiad w USA Passent.
To chyba właśnie wtedy pojawił się po raz pierwszy u możnych PRL i postPRLu ten legendarny później (Piskorski, Kluza itp.) passus, wyjaśniacz wszystkiego. Na pytanie Passenta, skąd wziął kasę na warte dziesiątki milionów kolekcję obrazów, park i pałac w Stanach, w którym się znajdują, gdy na korcie zrobił tylko trochę ponad 2 miliony, Fibak powiedział że to dzięki pilnej lekturze tych stron amerykańskich gazet, które nudzą większość czytelników, w tym tenisistów.
Stron z notowaniami giełdowymi.
Niech więc „odważni dziennikarze” z ‘Wprost” nie przynudzają. Niech się lepiej zainteresują, skoro tacy odważni, tymi którzy owo upodobanie do rajfurstwa byłego tenisisty wykorzystują, sponsorują i prowadzą, i którzy za owymi nadwyżkowymi milionami od początku jego kariery stoją.
Pozostaje jeszcze odpowiedź na pytanie, dlaczego właśnie teraz zajęto się w ten sposób Fibakiem? Nie przekonuje mnie rutynowe wyjaśnienie o „przekładaniu wajchy” i obsmarowywaniu kolejnej „twarzy PO”.
Fibak to raczej typowy celebryta i były gwiazdor sportu, który w ostatnich latach swoją aktywnością w powszechnym odbiorze medialnym i społecznym najbardziej kojarzy się nie z PO, a z tenisem i siostrami Radwańskimi.
No i w związku z tym mamy następujący melanż – rajfur, tenis, grube pieniądze i młode dziewczyny na korcie, o których ten rajfur wypowiada się z nieodmienną, profesjonalną atencją.
I pytanie, komu tak naprawdę autorzy tekstu we „Wprost” chcieli zaszkodzić? Kto na skojarzeniach z takimi brudami może więcej stracić? Zawodowy celebryta III RP, czy siostry Radwańskie, wciąż przez znaczną część kibiców i w ogóle Polaków kojarzone z tradycyjnym zestawem wartości?
Mam swój mały teścik, który pomoże na to pytanie odpowiedzieć. Jeśli podczas najbliższego, transmitowanego przez TVP meczu Agnieszki Radwańskiej znowu usłyszymy komentujący jej występ, lepki głos narratora filmów pornograficznych, chłopcy z „Wprost” chcieli tak naprawdę przykopać Radwańskiej.
Bo na zdrowy rozum, niezależnie od wyznawanych wartości, po takiej publikacji Fibak powinien z TVP po prostu zniknąć. Tak jak z bezpośredniego sąsiedztwa rodziny Radwańskich na trybunach wielkich tenisowych turniejów.
PS
O występach tenisowych Naszej Blondynki Najlepsiejszej postanowiłem na razie nie pisać.
Już raz w tym roku ją pochwaliłem, po czym zaliczyła takiego doła, nurkując w nim jak Alicja w Króliczej Norze, że chyba po wszystkim, co tam zobaczyła, osiwiała ze szczętem.
A część kibiców razem z nią.  
karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka