Mamy przerwę po pierwszym secie, nie wiadomo jak długą. bo zaczęło padać, a Anglicy jak to Anglicy, dachu zasuwać nie chcą. Czekają na przerwę w deszczu. Będzie więc prawdopodobnie gra mokrymi piłkami, co niestety nie będzie wygodne dla Agnieszki. Tak jak przerwa w grze, w której do tej pory okazała się lepsza.
Pierwszy set, szalenie zacięty, wygrała Radwańska w tiebreaku 7:6.
Gdyby jej umiejętności wygrzebywania się z kłopotów i odbierania nieodbieralnych piłek, gemów i setów przełożyć choć w 40% na większą ofensywność i agresywną grę, mielibyśmy jedynkę i to już od ubiegłego roku.
Już po deszczu, wracamy do oglądania.
Wygrała!!!
7:6, 4:6, 6:2.
To był mecz najlepszej szachistki na kortach z czasami bezradną Chinką, specjalizująca się w dynamicznej, ale bardzo, bardzo uproszczonej grze.
Ja juz napisałem w komentarzu poniżej - Aga zagrała dzisiaj GENIALNIE.
Wiedząc, że na zbyt wiele siły u siebie liczyć nie może, po prostu chińską maszynę do przebijania rozmontowała taktyka i techiniką na części zamienne. Długie, podnoszone pilki pod linię końcową, z którymi przywyczajona do płaskiej, szybkiej gry Chinka nie wiedziała czasem co zrobić, a na pewno nie bardzo mogła z nich zrobić krzywdę Agnieszce.
Zmienne style uderzeń, drobne oszustwa przy sugerowaniu zagrań sprawiały, że Chinka czasami po prostu wpadała na piłkę no i psuła na potęgę. Każdemu, kto będzie opowiadał, że to Chinka dziś mecz przegrała przypominam jej wczorajsze spotkanie z dość przecież solidną Włoszką Vinci (6:2, 6:0). Tylko że tak grającej radwańskiej Vinci może przynosić napoje.
Jest tylko jeden problem. Wszyscy widzieli, jakie klopoty kondycyjne miała Aga, te plastry na plecach i nogach. To już też napisałem, ale powtórzę - coś za coś, sylwetka modelki za siłę, wytrzymałość i kondycję.
Najważniejsze i w zasadzie jedyne pytanie teraz brzmi - ile jej tych sił zostało?
Bo tak grając ma tę paterę w kieszeni.
Inne tematy w dziale Polityka