Przewiduję, że takie będzie z grubsza motto propagandy na czekający nas okres "wykopków". Obezwładniające wszelkie próby krytyki czy odpowiedzi na agresję ze strony "słabej kobiety". A że ona potrafi być agresywna, dowiodła już nieraz.
Tak jednak, jak prawdziwym "rządcą" III RP za czasów Naszej Hani Kochanej, był niejaki Jan Rokita, zbyt leniwy, aby posiadaną przez siebie władzę z jakimkolwiek sensem spożytkować, tak teraz proponuję pilnie wpatrywać się w drugi szereg, bo Ewa Ewą, Raj Rajem, a wąż syty być musi. Leniwych i teraz nie brakuje, ale towarzycho jest tak nerwowe, że będzie raczej próbowało skorzystać z władzy, zanim ją do ręki dostanie, niż jej posiadanie zignorować.
Premiera Ewa Kopacz, bo tak to się chyba teraz będzie nazywało, stanie się przede wszystkim kapłanką i strażniczką świętego ognia Słońca Peru, zostawiając rządzenie w rękach "fachowców", których zasłoni piersią może niekoniecznie powabną, ale niezłomną.
No i co zrobi opozycja, będzie się przebijać?
Naprawdę, proponuję jej i tego wyboru nie lekceważyć, bo ona może się okazać, właśnie przez swoją, czasem nawet świadomie manifestowaną niezborność i bezradność, daleko trudniejszym propagandowo przeciwnikiem, niż Uciekły Królik.
Jedyne wyjście, to totalnie zlekceważyć i pilnować, jak oka w głowie, chronionych przez nią "fachowców" i wszystkiego, nad czym majstrują. Nie tylko lekceważyć, ale nie dać się wciągać w spory, w których to ona przede wszystkim będzie głównym przeciwnikiem i stroną.
Odsunięta od tego typu, moderowanych medialnie zwarć, łatwiej będzie się sama kompromitować, a roboty dla opozycji przy odkopywaniu tego, co jej "fachowcy" będą próbowali zakopać, nawet dwa metry w głąb, z pewnością nie zabraknie. Zaś po niejednej ekshumacji smród będzie budził w środku nocy samego Królika.
Inne tematy w dziale Polityka