A kopacz już się szykuje do wydobywania ziemi.
Pod fundamenty czy pod grób?
A jeśli pod fundamenty, to kolejnych hipermarketów, pałaców namiestnikowskich, koszar dla najeźdźców, obozu pracy czy może łaźni z magazynem puszkowanego gazu na zapleczu?
A jeżeli grobu, to dla wybrańców, czy dla wszystkich?
Ja wiem, że sytuacja wygląda gorzej, niż źle, ale czy z ludźmi, karnie stojącymi w kolejce do tego grobu, jak po najnowszy model smartfona, można jeszcze, wspólnie, cokolwiek zrobić?
Przecież oni prędzej wybiorą sobie na premiera przebranego za klauna Ławrowa, Makrelę w uniformie SS, albo telewizor z parą gigantycznych uszu, niż kogoś, kto zaproponuje im ciężką pracę bez narkotyku złudzeń i ryzyko bez gwarancji sukcesu.
Wytrąceni z kolejkowego letargu, nas przykład wyciem syren, będą biegali chaotycznie, w strachu, w kółko, coraz prędzej. Najpierw tratując wszystkich myślących inaczej, potem swoje dzieci, a na końcu samych siebie.
I rzeczywiście, tylko solidny bat będzie ich w stanie ocalić. A chłoszczącego, aż krew będzie tryskać, nazwą w końcu zbawcą, niezależnie w jakim języku będzie ich przeklinał.
Ten wszechobecny letarg jest naprawdę obezwładniający i daleko bardziej przerażający od zdrady tych, co nas zawsze zdradzali, tych co w zdradzie się dopiero ćwiczą i tych, którzy się do niej przymierzają.
Wszelkie ostrzeżenia zbywane są wysilonym rechotem i uwagami najbardziej rozhisteryzowanych, że przede wszystkim nie należy histeryzować. Co w praktyce ma oznaczać, że nie należy nic robić. Lepszej władzy i tak być nie może, bo nam przecież nie wolno, a poza tym nie damy rady i nie pozwolą.
Wchodzimy w strefę cienia, zaś najbardziej niebezpieczne zaczynają teraz być nie, wciąż odległe, imperialne mrzonki Rosji, czy przyciskająca coraz mocniej do obfitych piersi, aż po zadławienie, Matka Rzesza, lub mityczne "wojny w obozie władzy III RP", ale zdradzające już pierwsze objawy obłędu w iskrzących się oczach, opuszczone przez swojego flecistę z Hameln, nasze szczury. Z polskiego Oranu.
Pozostaje cierpliwość męczenników połączona z szaleńczą odwagą szwoleżerów w wąwozie. Czyli rzeczy dla Polaków zwyczajne. Tylko ilu ich jeszcze zostało?
Inne tematy w dziale Polityka