Dostali władzę w Polsce, żeby samemu rabować i otwierać sejfy zagranicznym wizytatorom. A w wolnych chwilach przyznać się do Jedwabnego, stworzyć "Idę" i "Pokłosie", wydać i upowszechnić dzieła zebrane Grossa, czyli zeszmacić Polskę i wszystko o Polsce, na ile się tylko da.
Przecież o wiele łatwiej odbierać zawartość sejfów od samorzutnie je otwierających nędzarzy, którzy nawet jak by w tych sejfach coś mieli, to i tak by zmarnowali lub zużyli w jakimś, niecnym celu.
Szef FBI opowiedział o Holokauście, jako o wspólnym dziele nazistów z księżyca oraz morderców z Niemiec, Polski i Węgier, żeby Anne Apfelbaum mogła nam dyskretnie przypomnieć, co się stanie jeśli nie oddamy się w opiekę "życzliwym" nam Żydom, najpierw bezdyskusyjnie akceptując fakt ich istnienia.
Niemcy i Rosja na ten kolejny akt iście kuglarskiej zręczności, inspirowanego przez żydowskie lobby kolejnego Amerykanina, dla którego nawet najmniejszy rozmiar kowbojskiego kapelusza to studnia bez dna, zareagowały z typową, zwłaszcza od czasów "Mein Kampf", mieszanką satysfakcji i lekkiej ironii.
I tylko Orban zdołał wcześniej zwiać ze sceny. W jego mniemaniu unikając przynajmniej salwy z jednej strony.
No i jak tu się dziwić, że gdy się Bronek napije, to zaraz chce z hodowcą kur walczyć?
Inne tematy w dziale Polityka
