Jak alarmuje "Bzdeta Wybiórcza", brytyjskim dzieciom kanarki się w dupach lęgną i w coraz młodszym wieku im się seksu chce. Captain Obvious, to the rescue! Jak się dzieci wychowuje za pomocą telewizora i nie patrzy, co robią, to owszem - lęgną im się kanarki w dupie i to nie tylko w Wielkiej Brytanii. Pytanie retoryczne: panie redaktorze Terlikowski, Toyahu, czy waszym dzieciom też się chce seksu? Nie? I dobrze, bo tak je wychowujecie. Jak to mówi Dobra Księga, jest czas siewu i czas zbiorów. Krócej i mniej religijnie - wszystko w swoim czasie. Są pewne wzorce kulturowe, cywilizacyjne, paragrafy też są, a społeczeństwo już tak się zliberalizowało, że jeszcze jeden krok dalej i wszystko się w cholerę rozsypie. Powiedziałbym "dobrze jest nie trza psuć", ale nie tyle "dobrze jest" co "nie jest beznadziejnie źle".
Oczywiście Brytole się oburzyli święcie i zamierzają, niczym jedinyj moguczij Sowietskij Sojuz, walczyć z plagą. Półgłówki zwane szumnie "ekspertami" proponują, cite: "szereg posunięć takich jak zakaz emisji w telewizji "prowokacyjnych seksualnie" wideoklipów do godziny 21 czy zakaz sprzedaży kolorowych magazynów dla mężczyzn osobom poniżej 16. roku życia. Z kolei komputery, konsole do gier i telefony komórkowe dla nieletnich miałyby być sprzedawane z programami pozwalającymi rodzicom kontrolować to, z czego korzystają za ich pomocą dzieci, i np. blokować strony z pornografią. Operatorzy oferujący dostęp do internetu musieliby też blokować dostęp do stron propagujących np. chorobliwe odchudzanie, co może prowadzić do anoreksji." Po ciul, że tak z kresowiackiem akcentem zapytam? Już w Chinach obowiązkowo sprzedawali komputery z programami pozwalającymi Wielkiemu Żółtemu Bratu kontrolować to, z czego korzystają za ich pomocą użytkownicy, ale okazało się, że program był dziurawy, a ludzie za pomocą informatycznego szamanizmu wywalali go w czorty przy pierwszej nadarzającej się okazji. Poza tym, jak rodzic się przejmuje, to niech sam postawi jakiegoś CyberWatchera czy inny taki wynalazek - sześciopak Pilznera, że dziecko za pomocą mniejszego bądź większego "brute force" się go pozbędzie. CyberWatchera znaczy się, bo to nie USA, żeby się można było łatwo rodziców pozbyć. Jakby półgłówki zwane ekspertami nie zauważyły, to każda cholerna konsola posiada funkcję "Parental Lock" i jak rodzic się przejmuje, to może ją włączyć, bez "pomocy" państwa. A poza tym, co to za mania blokowania wszystkiego co popadnie w internecie? Jak kangury zaczęły blokować u siebie, ludzie natychmiast założyli maski Guya Fawkesa i ugotowali ichnie strony rządowe za pomocą DDoS'a. Serves 'em right. Chyba, że to jakiś większy plan robienia w Brytfanii angsocu wedle książkowego wzorca.
Inne głodne kawałki autorstwa "ekspertów" to m.in.:
"Dzieci i młodzież są nie tylko narażeni na ogromną liczbę seksualnych obrazów, sprzedaje im się również pewne wzory zachowania, np. że muszą cały czas wyglądać seksownie" - żeby tylko dzieciom... Czy ci ludzie widzieli pierwszą stronę dowolnego Cosmopolitana? Tam to są dopiero bzdury powypisywane. Stąd ja się wcale nie dziwię, że zgłupiałe po lekturze Cosmogniota mamusie zupełnie nie dziwią się takim tekstom w "Bravo Girl" czy czym tam.
"Szef opozycyjnych konserwatystów David Cameron już wcześniej proponował uruchomienie specjalnej strony internetowej dla rodziców, na której ci mogliby zgłaszać różnego rodzaju przypadki nadmiernej marketingowej seksualizacji ich dzieci. Firmy, które łamałyby takie zasady, byłyby wykreślane z listy zamówień rządowych na trzy lata." - w tym momencie przypomniała mi się reklama Wedla z Aśką Jabłczyńską i zwizualizowałem sobie brytolskie władze goszczące zagranicznych dygnitarzy podłej jakości herbatą i ciastkami Tesco Value. Well fuck me, to by było przekomiczne.
"A mężczyźni z kolei kreowani są na agresywnych supersamców dominujących seksualnie nad kobietami." - Bożeżtymój, toż to patriarchat i machismo! Ciekawe co by o tym napisał Marcin Brixen, bo już jestem w stanie wyobrazić sobie okularnika jako "Supersamca" i chryję z tego wynikłą. Po siostrze Łukaszka, co to niczym Helena z "Trylogii" kochać się w kozakach chciała, wcale mnie to nie zdziwi.
Podsumowując: kiedy państwo przejmuje obowiązki rodziców, bo tym się nie chce, mamy problem. I to problem jak jasna cholera.
Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię.
Jestem także utalentowanym słowopotfurcą.
Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda.
Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości