Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal
105
BLOG

Lecz przecież to nie byłem ja, to mój brat bliźniak...

Karnigore Kanibal Karnigore Kanibal Polityka Obserwuj notkę 0

Ostatnio w łapy wpadł mi archiwalny numer "Biuletynu IPN" (dokładniej, nr 7/2008), w którym wyczytałem pewną ciekawą rzecz. I tak mnie tknęło: jeżeli SB odwaliło taki numer raz, to czemu nie miałoby go odwalić jeszcze kilka-kilkanaście-kilkaset-kilka tysięcy razy? A oto jaki numer, cite:

"Gorzeckiego „pozyskano” do współpracy w październiku 1969 r. Stało się to wprawdzie na zasadzie dobrowolności, ale „przy wykorzystaniu faktu zajścia chuligańskiego, w którym uczestniczył”. Miał przekazywać „informacje dotyczące wrogiej działalności na Politechnice [Częstochowskiej], względnie dotyczące osób znanych [z] wrogiego stosunku do PRL”. Notatki zobowiązał się opatrywać pseudonimem „Boniek” – tak przyjaciele nazywali Bonifacego Dymarczyka, kolegę Gorzeckiego z kabaretu."
(Paweł Knap, "Studencka anegdota, czyli żegnajcie chłopcy", Biuletyn IPN 7/2008, s.74

Łapiecie, co mam na myśli? Donosiciel podpisuje się tak, żeby umoczyć kogoś ze swojego środowiska. Mniejsza o to, czyj to był pomysł - szpiegostwo to wojna, tylko prowadzona innymi środkami, jakby to powiedział Clausewitz, i gdyby taki kwit gdzieś niby to przypadkiem wypłynął, lepiej swoje "źródła" kryć. W końcu trafił się w SB jeden Hodysz, kto wie czy więcej esbeków nie zdradzało po cichu "niepodległościowych" sympatii?

I tutaj pytanie: czy "Bolek" to "Bolek"? Weźmy sobie czysto teoretyczny scenariusz: Karnigore Kanibal jest oficerem SB. Ma swoje kontakty płci żeńskiej, którym zależy na anonimowości. Stąd w głowie oficera lęgnie się plan: weźmy doniesienia ich wszystkich, podzielmy odpowiednio i zarejestrujmy całkowicie fikcyjnego agenta. I tak powstaje TW "Majka", która od czasu do czasu informuje SB o tym lub owym w taki sposób, że ni cholery nie idzie dojść, czy to rzeczywista osoba, czy tzw. "composite character". W praktyce nie jestem oficerem SB, ale do czynienia z czymś takim miałem. Otóż od czasu do czasu dostawałem od kilku osób wiadomości, że oto Chińczyki chcą zrobić nowy karabin na kulki i mogę o tym poinformować, ale nie mówiąc, kto dał mi cynk. Scenariusz był prosty: zrobiłem z tych czterech czy pięciu chłopa z trzech krajów jednego "anonimowego informatora", na którego się powoływałem w newsach, a towarzycho się zastanawiało, kto to jest. Oczywiście niejednokrotnie musiałem redagować informacje tak, żeby się zgadzały z wcześniejszymi, jeśli im explicite nie przeczyły - a były tak dobre, że parę osób mi je bezczelnie kradło, razem z wplecionymi tu i ówdzie dezinformacjami (np. że "nie wiedziałem" kto produkuje daną replikę, mimo że wiedziałem bardzo dobrze, albo wprost wymyślałem nową firmę, żeby ukryć, kto naprawdę planuje wypuszczenie jakiejś zabawki, na ten przykład FN FALa).

A wracając do SB i lipnych współpracowników - to prędzej czy później wyjdzie na jaw, jak wreszcie któryś polityk w samobójczym geście otworzy archiwa IPN. Oby się to szybko stało.

Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię. Jestem także utalentowanym słowopotfurcą. Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda. Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka