Kaczyński ma rację, że odkrył prezes Trybunału Konstytucyjnego jako odkrycie towarzyskie. Odkrył a raczej przypisał jej tytuł jaki powinna nosić zamiast tytułu prezesa Trybunału. Tutaj pełna akceptacja, że to tylko odkrycie towarzyskie Kaczyńskiego. Nic więcej, to aż za dużo jak na tą panią. Widać to po działaniach Trybunału, gdzie istnieje towarzystwo wzajemnej adoracji. Zero merytorycznego działania, marazm i brak pozytywów.
Przyłębska, która nominacje sędziowską dostała za komuny, została sprowadzona przez prezesa do poziomu mało znaczącej sędziny. Jego słowa pokazują co tak naprawdę sądzi człowiek, wynalazca odkrycia towarzyskiego. Zaniżył jej, ale i Trybunału znaczenie. Zrobił to co w jego głowie dawno siedziało. Jakie ma odniesienie do jednego z bardzo istotnych urzędów w Polsce. Pokazał, że to tylko towarzystwo na której czele postawił owe objawienie. Zresztą nie po raz pierwszy człowiek z Nowogrodzkiej pokazał, że nikt nie jest tak ważny jak on.
Objawienie towarzyskie ma za zadanie tylko jedno. Wydawać opinie korzystne dla władzy. Tylko wtedy, gdy będzie takie zapotrzebowanie ze strony totalnej władzy. Opinia musi być po myśli składającego i to w jak najkrótszym czasie. Nieważne, że będzie niezgodne z konstytucją czy z prawem. Ma być po myśli, bo takie jest życzenie władzy. Objawienie więc robi to czego oczekują a tak naprawdę ogłasza to co jej napiszą. Sam nic od siebie nie zrobi ani się inwencją nie wykaże. Dlatego prezes nawał ją objawieniem. Objawieniem posłuszności, uległości, łamania prawa i decyzyjności na dana chwilę. Takie jest to objawienie towarzyskie. Zresztą co się dziwić osobie, która swoją karierę zaczynała w czasach komunistycznych.
