Czy może się zdarzyć taka sytuacja, żeby połączył się Hołownia z Trzaskowskim? Istnieć istnieje taki mariaż, ale czy zbytnie ambicje Hołowni na starcie nie wygenerowałyby kłótni o pierwszeństwo co liderowania? Można to rozwiązać w prosty sposób. I zasadniczo podzielić się rolą lidera. Hołownia jak wiadomo zbytnio szans na prezydenturę mieć nie ma w walce z Trzaskowskim. Tak więc może a na pewno mógłby zostać przyszłym premierem. Jeśli chodzi o Trzaskowskiego, idealnie wygrałby z każdym kandydatem na prezydenta za cztery lata. Jeden i drugi miałby coś na czym mu zależy. Ich wiek pozwalałby na pózniejszą wymianę się stanowiskami.
Trzaskowski tak naprawdę nic by nie stracił, gdyby porzucił partie Budki. Raczej zyskałby na odejściu jakby nie było z partii głębokiej opozycji, sięgające dna i kopiącej jeszcze głębiej. Jeśli by odszedł pociągnąłby ludzi nie umoczonych w różne koneksje, układy, trwające w swoich dziwnych oczekiwaniach. Polska ma dość tych wszystkich niby działaczy Platformy o pokroju Budki, starych cwaniaków dla których liczy się tylko ich dobre samopoczucie, parcie na szkło no i dbanie o swój wizerunek. Oni są cały czas w swojej kampanii wyborczej. Jedną wygrywają, by na drugi dzień rozpocząć już następną. Istnieją jednak uczciwi ludzie w PO. Przede wszystkim młodzi, ambitni, społecznicy. Wrażliwi i dużą empatią do ludzi, sytuacji. Oni chętnie by odeszli z tego bagna Budki.
Hołownia to jednak też dziwny przypadek. Niby walczy z Kaczyńskim, jednak jakby z przymrużeniem oka. Puszcza mu oczko, sugerując swoją gotowość do współpracy. To jedna wielka niewiadoma polityczna. Jednak warto zaryzykować w przypadku Trzaskowskiego i z nim się dogadać. Bo niestety to dzisiaj na opozycji karty rozdaje Hołownia i jakby był z automatu liderem całej opozycji.
Dzisiaj najlepszym rozwiązaniem, żeby pokonać Kaczyńskiego jest sojusz Hołowni z Trzaskowski. Nie jako jedna partia, lecz sojusz, koalicja z jasnym przekazem. Hołownia na premiera, Trzaskowski prezydentem. Innej alternatywny nie ma i raczej nie będzie, gdyż reszta opozycji tak naprawdę nie zagraża nawet minimalnie Kaczyńskiemu. Dzisiaj jest ten czas, żeby jeden i drugi się konkretnie określił, gdyż ludzie mają już dość nie tylko Budki, Kamysza, Czarzastego. Widać zmęczenie i znużenie Polaków, którzy chcą jakiegoś impulsu, żeby móc wierzyć w zamiany czyli wyrzucenie Kaczyńskiego do ław opozycji. I co bardzo istotne, dość wszelkich przepychanek, utarczek i złośliwości. Jest pole do kompromisu ale bez kamer. Dzisiaj albo już nigdy. Czas jest odpowiedni.
Inne tematy w dziale Polityka