Trzeba zadać proste pytania dr. Nawrockiemu. Bardzo proste i logiczne, które w sposób logiczny powinny rozwiązać pewne prostowanie jego kłamstw w zakresie kawalerki pana Jerzego.
Po pierwsze, to powinien pokazać dokumenty przelewu na jakie konto i ile przelał pieniędzy. Do jakich instytucji, osób zostały przelane. Czy przelew nastąpił na konto pana Jerzego, jeśli takowe oczywiście posiadał. Czy może było inne, które z niewiadomych celów zostało utworzone, specjalnie dla tych 120 000 złotych. Kto opłacić wszystkie koszty związane z notariuszem, czy np nie zostało to uszczuplone z tych 120 tysięcy złotych. I czy pożyczka w wysokości 20 tysięcy na poczet wkupu mieszkania od spółdzielni, tez nie zostało uszczuplone z tych 120 tysięcy.
Po drugie. Jeśli doktor nauk humanistycznych Nawrocki spłacał w ratach miesięcznych 120 000 tysięcy złotych Panu Jerzemu, to pytania brzmią następujące. W jaki sposób wykonywał te przelewy. Czy były to pieniądze przelewane na konto? Czy były odbierane bezpośrednio przez Pana Jerzego? Czy są jakieś dokumenty na potwierdzenie owych transakcji? Z wyliczeń, które przeprowadził dr. Nawrocki u redaktora Rymanowskiego wynikało, że przez 14 lat, czyli 168 miesięcy sukcesywnie w ten czy inny sposób "dawał" pieniądze Panu Jerzemu. Opłacał mu w ten sposób koszty związanie z utrzymanie mieszkania, lekarstwa i inne rzeczy. Tylko jeśli wszystko przeliczyć 120 tysięcy złotych przeliczyć na 168 miesięcy, czy 14 lat, to kwota wychodzi ponad 700 złotych. Doliczając 600 złotych z MOPS-u plus chyba jakieś 1000 złotych świadczeń w formie jakieś "emerytury", to wychodzi, że miał około 2300 złotych miesięcznie na życie. Teraz drobna uwaga. Opłaty za czynsz i prąd, pokrywało miasto Gdańsk. Wykup leków, żywność, dodatkowy prąd, kupował z kwoty 2300 złotych pomniejszonych o 600 złotych, które Gdańsk płacił za czynsz i prąd. Pytanie brzmi, to dlaczego cały czas brakowało mu pieniędzy na życie, [przyjmując, że 1000 złotych zasiłku było wydawane na codzienne życie? Dr. Nawrocki sam powiedział, że ponad 8 tysięcy złotych przelewał corocznie, lub dawał do ręku, Panu Jerzemu. Być może też cos opłacał. 700 złotych, może trochę ponad owa kwotę, to suma tak drastycznie niska, że aż niewiarygodnie za niska, jak na raty spłacane za mieszkanie. Bez odsetek, 120 000 złotych, przez 14 lat to kredyt marzenie.
Trzecie pytanie. "Wchodząc" w układ mieszkaniowy, dr. Nawrocki miał 28 lat. Nie wchodząc w szczegóły nie był zamożnym człowiekiem., jednak jakimś sumptem pożyczył 20 tysięcy złotych Panu Jerzemu. Skąd miał pieniądze? Czarnek mówił, że po pięciu latach dr. Nawrocki zapłacił 120 000 złotych. Skąd dr. Nawrocki wziął ową kwotę? Dlatego taką istotną sprawą jest, żeby doktor nauk humanistycznych, pokazał oświadczenia majątkowe za lata 2021-2024. Tam czarno na biały będzie widać, skąd dr. Nawrocki wziął 120 000 tysięcy złotych. Bo w domyśle, można się domyślać, że mając takich kumpli, była to pożyczka z jakimiś horrendalnymi odsetkami, albo z przysługami.
Dr. Nawrocki w IPN zarabia miesięcznie około 18 tysięcy złotych brutto. To tak dla przypomnienia. Pracuje tam od 2021 roku. W latach 2017-2021 pracuje w muzeum w Gdańsku. Mniejsza o zarobki. W latach 2009-2017 praca w IPN na jakimś mniej mało istotnym stanowisku. Teraz prosta matematyka. Jeśli dzisiaj dr. Nawrocki zarabia brutto około 18 tysięcy złotych, to ile mógł zarabiać na niższym stanowisku w IPN w latach 2009-2017? Stać go było na pożyczkę w kwocie 20 tysięcy złotych, plus finansową pomoc Panu Jerzemu?
Na koniec pytanie. Co takiego ma "nagrabione", według Michalczewskiego dr. Nawrocki?
Inne tematy w dziale Polityka