karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
18
BLOG

Wiara bogów w chorobie

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Wiara w bogów w chorobie.


Cześć 2/2



Choroba jest próbą. Nie tylko dla ciała, ale przede wszystkim — dla duszy. Gdy przychodzi, rozdziera spokój jak błyskawica nocne niebo. Wtedy człowiek zaczyna szukać sensu, winy, przyczyny. Czasem szuka jej w sobie, częściej — w Bogu. I tam właśnie często błądzi.



Bo wiara, która miała dawać siłę, bywa jak mgła — zasłania prawdę. Kiedy ciało boli, modlitwa staje się zaklęciem, a nie rozmową. Kiedy przychodzi lęk, łatwiej uwierzyć w cud niż zaufać lekarzowi. Łatwiej klęknąć przed obrazem niż stanąć przed diagnozą. I w tym klękaniu człowiek czasem ginie — nie z powodu choroby, lecz z powodu złudzenia.



Bogowie nie znają ludzkiego bólu. Nie czują gorączki, nie drżą z przerażenia, nie czekają na wyniki badań. To człowiek czeka. To on walczy. To on umiera — i to on powinien żyć dla siebie, nie dla nieba. Wiara w bogów w chorobie często odrywa od ziemi — a przecież tylko ziemia daje lekarstwo, szpital, bliskość, dotyk. To tutaj, nie tam, rozgrywa się walka o życie.



Ilu ludzi odeszło zbyt wcześnie, bo zamiast leczyć się — modlili się? Ilu wierzyło, że cierpienie jest darem, że ból to boski plan? A przecież żaden Bóg nie potrzebuje ludzkiego cierpienia, by istnieć. To człowiek potrzebuje zdrowia, by być.



Wiara potrafi zamienić się w wygodną ucieczkę. W chorobie bywa jak usprawiedliwienie: „Nie ja decyduję, Bóg tak chciał”. Wtedy zanika odpowiedzialność, znika działanie. Zostaje bierne czekanie na cud, który nie przychodzi. A czas biegnie — nieubłaganie.



Ale choroba nie potrzebuje cudów. Potrzebuje świadomości, że cud już się wydarzył — w nauce, w medycynie, w odwadze człowieka, który wstaje z łóżka mimo bólu. W wierze nie w niebo, lecz w siebie.



Najbardziej boskim aktem człowieka nie jest modlitwa, lecz ruch dłoni, która sięga po lek. Nie klęczenie, lecz wstanie. Nie prośba, lecz działanie. Bo wiara, jeśli ma sens, powinna prowadzić do życia, nie do rezygnacji.



Nie trzeba wierzyć w bogów, by wierzyć w cud. Cudem jest każdy oddech, każde przebudzenie po nocy strachu. Cudem jest rozmowa z kimś, kto nie odwrócił wzroku. Cudem jest człowiek — nie święty, nie prorok, nie anioł — lecz ten, który został i podał rękę.



Wiara w bogów szkodzi w chorobie wtedy, gdy zabiera nam odwagę bycia człowiekiem. Gdy zamienia nas w biernych pielgrzymów, a nie w wojowników życia. Bo życie nie jest darem z nieba — jest obowiązkiem wobec siebie.



I może właśnie największa wiara to ta, która nie potrzebuje bogów. Tylko odwagi, świadomości i miłości — do siebie, do innych, do świata. Bo gdy ciało walczy, dusza powinna milczeć — nie modlić się, lecz ufać rozumowi.



Wtedy choroba staje się nie próbą wiary, lecz prawdy.


A prawda jest taka: niebo milczy, ale człowiek może krzyczeć.


I ten krzyk — pełen bólu, rozpaczy, nadziei — jest jedyną prawdziwą modlitwą, która naprawdę ma sens.



Karol Badziąg 


29.10.2025





Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo