Halloween – zabawa czy profanacja?
—
Halloween budzi w Polsce emocje większe, niż można by się spodziewać po jednej, jesiennej zabawie z dyniami, przebierankami i cukierkami. Dla jednych to okazja do radości, kreatywności i beztroskiej zabawy. Dla innych – obca, pogańska tradycja, zagrażająca duchowości, wrażliwości religijnej i polskim wartościom. Gdzie więc przebiega granica między niewinną zabawą a rzekomą profanacją?
—
Korzenie i kulturowe nieporozumienia
Halloween ma swoje korzenie w celtyckim święcie Samhain – dniu, gdy według dawnych wierzeń duchy zmarłych powracały na ziemię. Z czasem, w chrześcijańskim świecie, jego data zbiegła się z wigilią Wszystkich Świętych – All Hallows’ Eve. Zmiana nazwy nie zatrzymała jednak ludowych zwyczajów, które przetrwały w kulturze Zachodu jako wesoła forma oswajania lęku przed śmiercią.
W Polsce, gdzie pamięć o zmarłych łączy się z głęboką zadumą i powagą Dnia Wszystkich Świętych, trudno było przyjąć tę radośniejszą, groteskową formę obchodów. Dla wielu katolików zderzenie zniczy, grobów i modlitw z maskami demonów i potworów wydaje się bluźniercze.
—
Kościelne stereotypy i obawy
Kościół w Polsce często postrzega Halloween jako zagrożenie duchowe – symbol „kultu śmierci”, flirtu z szatanem czy promocji pogaństwa. W kazaniach powtarza się ostrzeżenie, że przebieranie się za upiory otwiera „drzwi złu”. Tymczasem większość uczestników tej zabawy nie szuka kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi – chcą po prostu przeżyć wieczór w maskach, w atmosferze tajemniczości i humoru.
Stereotyp kościelny, że Halloween „zabiera miejsce modlitwie za zmarłych”, często wynika z braku rozróżnienia między zabawą a wiarą. W rzeczywistości obie te sfery mogą współistnieć – można bawić się w przeddzień Wszystkich Świętych, a następnego dnia pójść z refleksją na cmentarz.
—
Polska rzeczywistość – między dynią a zniczem
Młodsze pokolenia Polaków nie traktują Halloween jako zamachu na tradycję, lecz jako element globalnej kultury, podobny do Walentynek czy Mikołajek. Szkoły organizują bale przebierańców, kina maratony horrorów, a domy ozdabiane są dyniami i sztucznymi pajęczynami. Dla dzieci to po prostu okazja do wspólnej zabawy i kreatywności, a dla dorosłych – nostalgia i odrobina amerykańskiego klimatu.
Z kolei przeciwnicy widzą w tym komercyjny, powierzchowny festyn, który spłyca duchowe znaczenie listopadowych dni. Ale czy naprawdę pamięć o bliskich jest zagrożona przez kilka plastikowych masek? Raczej nie – jeśli człowiek pamięta, że żałoba i zaduma nie muszą być jedyną formą kontaktu z przeszłością.
—
Zabawa czy profanacja?
Halloween w Polsce jest testem tolerancji kulturowej. Pokazuje, jak bardzo potrafimy odróżnić sacrum od profanum, powagę od żartu. Dla jednych to czas zabawy, dla innych – symbol duchowego chaosu. W istocie jednak nie chodzi o same dynie, a o nasze podejście do inności. Czy potrafimy zaakceptować, że ktoś może śmiać się ze śmierci, by ją oswoić – a nie zbezcześcić?
Halloween nie musi być profanacją. Może być po prostu lustrem, w którym odbija się nasza wrażliwość – między światłem zniczy a blaskiem świec w dyniach.
—
Karol Badziąg 
31.10.2025
									
		
		
			
	
	Inne tematy w dziale Społeczeństwo