Bezsens życia…
Część czwarta.
—
Życie czasem w ciemność spływa,
jak rzeka, co już nie przybywa.
Płynie bez celu, z głuchym tonem,
jak cień pod martwym już pagonem.
—
Dni się powtarzają — bez barwy, bez treści,
jak echo minionych, wypłowiałych wieści.
Poranek jest nocą, noc dniem niewyraźnym,
a każdy oddech — westchnieniem jałowym, gaśnie.
—
Idziemy przed siebie z opuszczoną głową,
jakby świat przemówił martwą już mową.
A w tej mowie słychać tylko jedno drganie:
„Nic się nie liczy… nic nie zostanie”.
—
Bezsens rośnie skrycie, jak mech w ruinach,
kładąc się chłodem na ludzkich wspomnieniach.
Gasi marzenia jednym dotykiem,
jakby je spalał zimnym okrzykiem.
—
Serce bije, lecz puste — jak bęben z popiołem,
odbija ciszę pod nieba fioletem posępnym, gołym.
Oczy patrzą, lecz widzą jedynie
to, co w ciemności milczy i ginie.
—
Złudzenia pękają jak szklane kule,
w dłoniach zostawiają tylko rozbite bóle.
Nadzieja się kruszy w proch i kamienie,
aż znika ostatnie ciche drżenie.
—
A czas — kat cierpliwy — wciąż robi swoje,
wypłukuje sensy, pragnienia, nastroje.
Z godziny na godzinę, z dnia na dzień,
zamienia człowieka w bezbarwny cień.
—
Bezsens jest nocą bez gwiazd i księżyca,
ciemnością, co w oczy powoli zachwyca,
bo w jej objęciach można przestać grać,
przestać udawać, że warto coś brać.
—
Nie ma tu światła, co drogę odmieni,
nie ma odpowiedzi na szept: „co będzie, co zmieni?”
Jest tylko milczenie, ciężkie jak skała,
i dusza, co dawno już świata nie chciała.
—
A jednak w tym mroku, co wszystko pożera,
czasem cicho drgnie myśl, co nie umiera:
że nawet ta pustka, bez sensu, bez celu,
jest częścią istnienia człowieka — w niedorzecznym świecie, w nierealnym wielu.
—
I choćby noc trwała wciąż — bez jutra, bez łaski,
idziemy, bo człowiek tkwi nawet w własnej porażki.
Być może to echo ostatniego tchu:
życie bez sensu… lecz trwamy — znów i znów.
—
Karol Badziąg
17.11.2025
Inne tematy w dziale Społeczeństwo