karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
30
BLOG

Patologia polskich celebrytów. Cz.2

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Patologia polskich celebrytów — cyrk, w którym małpy same sobie biją brawo

Cześć druga


Polski świat celebrytów to już nie show-biznes. To dziki bazar próżności, gdzie każda kłótnia, zdrada, załamanie nerwowe czy publiczne robienie z siebie idioty jest walutą cenniejszą niż talent, praca czy jakakolwiek godność. Jeśli ktoś szuka dowodu na to, że dno ma jeszcze podłogę — wystarczy włączyć Instagram.


Złota zasada celebryty: nie masz talentu? Zrób dramę.

W Polsce, żeby zostać celebrytą, nie trzeba już grać, śpiewać ani pisać. Wystarczy:

-Rozstać się trzy razy w tygodniu z tym samym partnerem.

-Urządzić awanturę na live.

-Obrazić pół internetu, a potem nagrać „szczere przeprosiny”, najlepiej z filtrem i łzą z aplikacji.

Tak wygląda nowa definicja „osoby publicznej”: ktoś, kto publicznie nie potrafi zachowywać się jak dorosły.


Patologia podana w złotej ramce

Kiedyś patostreaming był niszą. Dziś jest telewizją śniadaniową w wersji deluxe. Celebryci oferują:

-krzyki,

-wyzwiska,

-upublicznianie zdrad,

-przemoc emocjonalną w odcinkach,

-i dramaty tak głupie, że nawet telenowele się wstydzą.

Jak się nie ma dorobku artystycznego, to trzeba mieć chociaż burdel w życiu — bo przecież to generuje zasięgi.


Rodzinne brudy? Dawaj na Insta!

Nowa moda: publiczne pranie brudów.

Jedna awantura = trzy artykuły, pięć reelsów i tysiące komentarzy. Ktoś zdradził? Idealny materiał! Ktoś się rozstał? Powtórka sezonu! Ktoś się pokłócił o kotka? Breaking news!

W normalnym świecie ludzie rozwiązują konflikty w cztery oczy. W świecie celebrytów — w cztery kamery.


Media klęczą przed patologią

Portale plotkarskie z uwielbieniem piszą o każdych bzdurach: kto kogo odobserwował, kto komu nie podał ręki, kto komu wysłał emoji nie takie jak trzeba.

To jest poziom „informacji”, który normalnie powinien być emitowany w przedszkolu podczas leżakowania, a nie w mediach masowych.

Ale kliknięcia się zgadzają, więc moralność odkłada się na później — albo wcale.


Publiczność też jest współwinna

Największa ironia?

Wszyscy mówią, że mają dość celebrytów, ale wszyscy ich oglądają.

-„Nienawidzę tego faceta!” — mówi ktoś, scrollując jego profil codziennie.

-„Ta babka jest żenująca!” — powtarza ktoś, oglądając wszystkie jej dramy po cichu.

Im większa patologia, tym większe zainteresowanie.


To nie celebryci są problemem — problemem jest rynek, który nagradza ich patologie.


Kultura? A kogo to obchodzi

Wartości, talent, wiedza, sztuka — to nie generuje dramu, więc przegrywa z kretesem. W Polsce celebryta nie musi mieć żadnej umiejętności poza jedną: umieć narobić hałasu.

Najlepiej takiego, który słychać aż u sąsiadów.


Podsumowując: polski show-biznes to reality show, którego nikt nie reżyseruje — bo każdy woli chaos.

Patologia celebrytów kwitnie, bo to biznes. A dopóki publiczność będzie płacić kliknięciami, dopóty celebryci będą się kłócić, płakać, zdradzać, krzyczeć i robić z siebie clownów na cały kraj.

W końcu w tym cyrku małpy same sobie klaszczą.

A publika… chętnie dokłada popcorn.

Karol Badziąg 

17.11.2025

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo