karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny
18
BLOG

Bezsens życia.cz.5

karolbadziagteatrsubiektywny karolbadziagteatrsubiektywny Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

.Bezsens życia…

Część piąta.


Życie czasem spada w otchłań, która nie ma dna,

jakby istnienie było tylko snem, w którym nie wolno spać.

Upada w ciszy — bez krzyku, bez prośby, bez łez —

i tylko ciemność wie, że człowiek dawno przestał chcieć.


Idziemy przez dni jak przez czarny tunel,

gdzie echo odbija się od zimnych, pustych ścian.

Każdy krok brzmi jak wyrok, jak metaliczny dzwon,

a w sercu tłucze się pytanie: „po co jeszcze trwam?”


Poranek wstaje blady, jakby żałował, że istnieje.

Słońce nie świeci — tylko dogasa, jak martwe wspomnienie.

Cień przykleja się do ciała, jak stary, zmęczony strach,

i prowadzi człowieka wciąż dalej, wciąż głębiej, na oślep, w ciemny piach.


Bezsens to nie wicher — to cichy, trujący pył,

który wnika w myśli, w oczy, w krew,

aż wszystko, co kiedyś miało smak i styl,

rozkłada się powoli, tak jak gnije las bez drzew.


Marzenia stają się zimne jak szkło,

a plany kruszą się jak popiół z dawnych słów.

Człowiek jeszcze chodzi, jeszcze oddycha, choć

od dawna jest pusty, wypalony w pół.


Czas — okrutny strażnik — przynosi tylko stratę.

Odbiera ludzi, zabiera sensy, zabiera światło lata.

W jego twardych dłoniach wszystko marnieje,

wszystko się starzeje, nic nie trwa, nic nie grzeje.


I w końcu przychodzi moment, w którym nie ma już nic:

ani celu, ani drogi, ani nawet nadziei świtu.

Zostaje tylko noc, która mówi: „idź,

nie pytaj, nie walcz — jesteś częścią mojego bytu.”


Bezsens życia jest jak oddech zimy w sercu —

gorzki, ostrzegający, nieludzki w swej sile.

Chwyta człowieka, ściska go w zmęczonym raju cierpienia,

aż ten zaczyna wierzyć, że tak właśnie ma być:

że życie to tylko powolne gaśnięcie

na tle bezlitosnej, kosmicznej nicości.


A jednak — nawet tutaj, w najczarniejszym zakątku,

gdzie wszystko staje się echem bez twarzy,

gdzie duch człowieka ściera się z własnym końcem —

pozostaje drżenie.

Maleńkie, chore, słabe, ale istniejące

jak iskra zagubiona w burzy.


Nie światło.

Nie miłość.

Nie nadzieja.


Lecz ostatni, cichy bunt istnienia:

że choć sens umarł,

ciemność nie ma prawa go definitywnie pogrzebać.


Bo w człowieku tkwi dziwny paradoks —

że nawet w bezsensie, nawet w pustce,

coś każe iść dalej,

jakby noc sama nie była zdolna zatrzymać kroku.

Karol Badziąg 

17.11.2025

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo