Patologia polskich celebrytów.
Część czwarta
—-
I. DOŚĆ PUDROWANEGO ŚMIECIARSTWA
Oświadczam, że mam dość celebryckiej tandety udającej kulturę.
Dość dram nakręcanych dla statystyk, idiotyzmów sprzedawanych jako „autentyczność”, i pękniętych życiowo ludzi, którzy próbują grać autorytety tylko dlatego, że mają więcej obserwujących niż komórek mózgowych.
Celebryta w Polsce nie jest twórcą.
Celebryta jest nosicielem treści o krótkiej dacie przydatności — tak krótkiej, że nawet jogurt z Biedronki żyje dłużej.
—
II. ODMAWIAM UZNAWANIA IDOLI Z PLASTIKU
W tym kraju celebrytą zostaje każdy, kto głośniej krzyczy, szybciej się rozbiera, albo bardziej żałośnie płacze do kamery.
Talent?
Praca?
Dorobek?
A komu to potrzebne?
Wystarczy mieć:
-glonojada zamiast charakteru,
-telefon z przednią kamerką,
-i odwagę ośmieszać się publicznie.
Resztę zrobi algorytm.
—
III. NIE BĘDĘ BIŁ BRAWA CYRKOWYM POPISOM
Celebryci nie tworzą kultury.
Celebryci tworzą hałas.
Hałas, który przykrywa wstyd, ignorancję i brak jakiejkolwiek jakości.
Ich życie to reality show bez reżysera, bez scenariusza, bez godności — ale za to z doskonałą znajomością tego, kiedy najlepiej wrzucić post, żeby złapać największe zasięgi.
Ich konflikty są idiotyczne.
Ich moralność jest elastyczna.
Ich wizerunek jest dmuchany jak dmuchana lala — tani, tandetny i z wyraźnym szwem na środku.
—
IV. MEDIA SĄ WSPÓŁWINNE
Media nie stoją obok — media stoją na kolanach.
Z głową wpiętą w tylną część show-biznesu, modląc się o kolejne kliknięcie, o kolejny „szok”, o kolejną „aferę”, która okazuje się kłótnią o widelec, kubek albo psa.
Im większa patologia, tym większy artykuł.
Im większy artykuł, tym większy ruch.
Im większy ruch, tym bardziej celebryta rośnie.
To układ zamknięty — fabryka głupoty, która pracuje całą dobę.
—
V. PUBLICZNOŚĆ — TEŻ MACIE SWÓJ UDZIAŁ
Nie ma celebrytów bez publiczności.
Nie ma patologii bez widzów.
Nie ma dram bez kliknięć.
Narzekamy na poziom show-biznesu, a potem oglądamy każdy upadek, każdą zdradę, każdy płacz, każde rozwalone małżeństwo, każdy „szczery filmik”, który jest tak szczery, jak oburzenie polityka złapanego za rękę.
To my karmimy bestię, która potem nas ośmiesza.
—
VI. CZAS ODEBRAĆ MIKROFON LUDZIOM BEZ TREŚCI
Manifestuję prawo do niebrania udziału w tym idiotycznym spektaklu.
-nie interesują mnie kolejne romanse z dykty,
-nie interesują mnie przyjaźnie, które kończą się odobserwowaniem,
-nie interesują mnie dramaty, które trwają krócej niż reklama,
-nie interesują mnie influencerzy, którzy uczą życia, choć sami ledwo je ogarniają,
-nie interesuje mnie patologia blasku tak taniego, że nawet neon na kebabie świeci godniej.
—
VII. DEKLARACJA KOŃCOWA
Ogłaszam, że polski show-biznes nie jest kulturą.
Jest cyrkiem, w którym klauni kupują sobie kolorowe nosy za kody rabatowe.
Jest śmietnikiem, który udaje złotą galerię.
Jest głośnym, przeraźliwym, toksycznym kabaretem ludzi, którzy myślą, że są ważni, bo ktoś kliknął im w serduszko.
I dopóki ten manifest nie stanie się powszechny, dopóki ludzie nie przestaną dokarmiać tego potwora, dopóty Polska będzie pełna celebrytów bez treści, bez talentu, bez godności — za to z niekończącą się ilością dram.
Niech ten manifest będzie początkiem końca idiotów w centrum naszej uwagi.
—
Karol Badziąg
19.11.2025
Inne tematy w dziale Społeczeństwo