Polska stoi taśmami. Wczoraj poległa platforma, dzisiaj Kaczyński liże rany, jutro politycznie mogą zabić słupy Morawieckiego. Takie są koleje rzeczy, są nagrywani i nagrywający. W tym wypadku, zmienia się nagrany. W przypadku PO, nagrania pogrążyły ją w wyborach, w przypadku Morawieckiego, zakończy się jego krótka kariera polityczna.
Taśmy maja to do siebie, że łatwo się przyklejają, lecz trudno się z tego umyć. Przyklejają się na dość długi czas stając się wizytówką hipokryzji, cwaniactwa i oszustw. Były ośmiorniczki, będą słupy. Tylko kwestia rażenia będzie na pewno inna. O ile ośmiorniczki miały wymiar rozpasania władzy, to wypadku Morawieckiego, słupy mogą okazać się gatunkowo cięższe. Oczywiście pod warunkiem czy dojdzie do dealu czy Ziobro to kupi.
Polskie taśmy nie miały takiego rażenia jak to było kiedyś na Węgrzech, gdzie zdmuchnęły w całkowity niebyt polityczny rządzących i wykreowały władze totalitarną, która nauczona doświadczeniem stworzyła zamknięty, spójny mechanizm. U nas owoce morza dotknęły powierzchnie platformy. Eskalacja była krótkotrwała, ale cień ciągnie się do tej pory. PiS potrafił to wykorzystać i za to należą mu się brawa. Platforma była bezradna, chociaż mogła wyjść z twarzą z sytuacji która aż tak kłopotliwa nie była. No właśnie, to jest ta różnica, która też różni PiS od PO, każdą aferę, skandal, korupcje, obyczajowe sprawy władza potrafi tak wytłumaczyć hipokryzją, że przeciwnicy tracą argumenty, stojąc w rozkroku co dalej.
Dzisiaj okaże się w jaki sposób PO wykorzysta zabłąkane taśmy. Czy potrafi to w umiejętny sposób wykorzystać, czy jak teraz będzie tylko szczekać i podgryzać przeciwnikowi nogawki. Czy pokaże na co ich stać, czy znowu stanie w rozkroku udając, że coś działa.
