Jakiś facet z zawodu biskup stanął w obronie innego faceta, także z zawodu biskup, który w swojej hańbiącej wypowiedzi, wyzwał ludzi, nazywając ich zarazą. Owy facet porównał ataki za wypowiedz, o zarazie do prześladowania Popiełuszki. Odlot totalny to mało powiedzieć, tym bardziej to racjonalnie skomentować. Porównując coś do kogoś, w dodatku zamordowanego na rozkaz Kiszczaka, tego samego co pił alkohol z Lechem Kaczyńskim, jest już tak głęboko chore, że tylko można napisać, ośrodek zamknięty się tutaj biskupowi należy. To, że podeptał świętość to prywatna sprawa religii, ale porównanie do prześladowań komunistycznych, obraża wszystkich, którzy w tamtych latach przezywali śmierć Popiełuszki.
Ten sam facet tytułujący się mianem biskupa, jakoś zachował milczenie gdy zamordowano Adamowicza. Ten sam facet milczał, gdy barbarzyńcy od Kurskiego niszczyli w swoich oszczerczych przekazach, nie tylko Adamowicza, co jego całą rodzinę. To ten sam facet milczy, gdy rzuca się kalumnie w stronę prezydent Gdańska. Teraz w chorej solidarności pomiędzy funkcjonariuszami kościelnymi, porównują śmierć do zarazy. Czyli jak widać to już nie jest kościół z papieżem Franciszkiem na czele, lecz polska jego odmiana, sekta, która wytworzyła swój inny rodzaj chrześcijaństwa.
Polski kościół zatracił swoją wiarę. Będzie w tym tkwiło tak długo póki nie wymrze to pokolenie, które krzyczy coś o jakieś tęczowej zarazie lub porównuję biskupa do Popiełuszki. Ich świat to urojenia i nawracanie na wiarę ksenofobiczną, kłamliwą, oszczerczą. Stworzyli boga na swoje podobieństwo i w niego wierzą czyli w samych siebie.
