Wrzuciłam dzisiaj rano na patelnię czterdzieści jajek, ale nie chciały się dobrze smażyć, widocznie za długo siedziały w kurniku. Kuchnia spowiła się gęstym dymem. Pewnie pomyślicie – tylko wariatka wrzuca czterdzieści jajek na patelnię, każe im się smażyć i myśli, że to pełnowartościowe śniadanie! Gdzie tu urozmaicenie, gdzie jakakolwiek chęć logicznego myślenia, przecież nikt zdrowy na umyśle nie je na śniadanie jajecznicy z takiej ilości jajek?! Nic bardziej mylnego – do jajek dodaję dwa tosty – z bekonem i szynką. Tosty smakują wyśmienicie, a jajka, no cóż, są i każdy radny rady miasta ma aż dwa. Ale jajka trzymają się zawsze w kupie, tosty osobno, więc to już inna bajka!
Gdy obserwowałam którąś tam z kolei sesję Rady Miasta Nowego Sącza powietrze przesycone było polityczną stęchlizną, a dwa przepyszne tosty jak zwykle dodawały sesji kobiecości, dobrego stylu i zapachu perfum. Jednakże jajka jak to jajka – trzymały się razem. A nóż jakiś nowy tost, próbował wejść do polityki, spinały skorupki i nie chciały się smażyć. Więc tosty jak to tosty, trzymały się z boku, ozdabiając salę ratusza swym pachnącym kobiecym wdziękiem, człapiąc z długimi błyszczącymi szalikami na szyi i biżuterią na tostowych końcach, zgrabnie poruszając się wśród jajek, które wyszły z kurnika na dobre i postanowiły tu zostać. Na zawsze. Nie oddamy władzy tostom – skandowały nieraz na ratuszowej Sali. Dwa tosty z czasem doszły do wniosku - nie warto z nimi walczyć, jesteśmy tylko tostami, podawanymi do śniadania dla ozdoby, nigdy nie zmienimy nawyków porannego śniadania w naszym społeczeństwie! Co z tego, że na nasz widok, niejedno ratuszowe jajko uśmiecha się i patrzy na nasze zgrabne, opalone pszenne nogi, brązowe bekonowe źrenice i długie złociste serowe włosy! Jesteśmy tylko tostem – dodają nas do śniadania, żeby było i nic więcej. Tylko wyczulony konsument poczuje nasz smak i może się do nas przekona, ale z jajkami nie wygramy. To jajka ustalają, to z czym społeczeństwo je wybory i z którego menu, czyli listy, a tosty są podpiekane na jej samym końcu do czerwoności jak niechciane przystawki! To jajka decydują, że są jedzone przez całe społeczeństwo, bo jest ich więcej i spinając skorupki mają większy wpływ na nowosądecką politykę. A jakby tak zebrać wszystkie tosty i wszcząć rewolucję? – pomyślały pewnego dnia tosty. Na wiadomość o zbliżającej się rewolcie jajka zaczęły coraz bardziej spinać skorupki...i tu niespodzianka – otwarły bramy ratusza i do rządzącego menu wkroczyły cztery nowe tosty(żeby tym dwóm tymczasowo zakleić usta serem!). Jajecznica powoli nabierała lepszego smaku, a wśród tostów jak się okazało przez pomyłkę, była tostowa para, która zaczęła się mnożyć i troić. Jajka z przerażeniem patrzyły, jak kolejne tosty zasilały szeregi politycznego menu. Polityka nie pachniała już zgnilizną jajek i stagnacją, jajka w miarę wzrastania populacji tostów zaczęły po raz pierwszy stosować zasady fair play i do walki o bycie w politycznym porannym menu – stawał pachnący tost i od tej pory spięte rywalizacją polityczną jajko(bo to nie lada obciach przed kolegami przegrać ze słabszym od siebie tostem!). Od tego momentu w polityce wygrywały kompetencje, nie płeć. Wygrywały nie układy czy lepszy olej do smażenia(bo elita jajek mogła wybierać ten najlepszy), lecz olej w głowie i zaangażowanie. Nikt nie zadawał sobie już pytania – co było pierwsze – jajko czy tost? Szef ratuszowej kuchni, a zarazem przewodniczący rady jajek skreślił z menu jajecznicę dodając potrawę tost(z serem i bekonem) + smażone jajko(zaznaczając, że to już nie przystawka, lecz pełnowartościowe śniadanie). Z czasem dwa obozy polityczne były skłonne nawet się zjednoczyć, aby pomóc sobie nawzajem, a młode jajka(bo te stare już nie miały siły spiąć skorupki) nie mogły spuścić wzroku z młodych nowych tostów, na tyle, że nie mogły się skoncentrować na podgrzewaniu politycznej patelni miasta nowymi rozporządzeniami i planowaniem corocznego budżetu! Nierzadko słyszało się o romansach i przyjaźniach jajek z tostami zawieranymi za kulisami patelni, przez co polityczna walka stawała się bardziej ludzka(?!) i swojska. Nie była już walką na śmierć i życie, ale była szeregiem ustępstw i konsensusów, tak, aby jajkom i tostom smażyło się lepiej dla dobra całego, równie podzielonego społeczeństwa, które od tej widziało w uczestniczeniu w wyborach sens, skoro jajko reprezentowało jajko, a tost reprezentował tost. Kluczem do sukcesu w polityce jest reprezentacja każdej grupy społecznej w organie przedstawicielskim władzy, nie jedynie tej uprzywilejowanej od pokoleń, tłumacząc to tym, że jajka są zbyt kruche, by jeździć Jagiellońską z wózkiem, gotować obiad dla całej rodziny, odbierać dziecko ze żłobka(o ile mamy do niego dostęp) i rozwieszać pranie! A najzwyczajniej w świecie tak nie jest, a jeśli jest to tak być nie powinno!
Więcej kobiet w nowosądeckiej polityce z pewnością nie zaszkodzi wizerunkowi miasta, a tą całą polityczną jajecznicę dedykuję Pani radnej Elżbiecie Chowaniec i Pani radnej Barbarze Jurowicz, drogie Panie, życzę Wam z całego serca wyśmienitej, porannej jajecznicy z bekonowym tostem a Nowosądeczanom odważnych i odpowiedzialnych kobiet w polityce, bo więcej kobiet to polityka bez układów, nie science-fiction i więcej wolnych miejsc w kurniku!
Inne tematy w dziale Polityka