Poprzednia notka była o sumieniu i wolnej woli. O tym, że każdy (jeżeli jest nieupośledzony intelektualnie) posiada sumienie i jest istotą z gruntu WOLNĄ. Co jednak, jeśli nasze sumienia ścierają się ze sobą? Albo jeśli nasze przekonania są na bakier z prawem? Proszę bardzo, tutaj mamy piękny przykład konfliktu poglądów jednostki (czy nawet dwóch jednostek) z prawem stanowionym:
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury o trzymiesięczny areszt dla dwóch mężczyzn podejrzanych o strącenie 110 gniazd kormoranów i zabicie około 300 piskląt na wyspie na Jeziorze Tonowskim (woj. kujawsko-pomorskie).
Dwóch skurwysynów (to ocena MOJEGO sumienia) doprowadziło do śmierci kilkuset pięknych ptaków. Zapewne wierzyli, że postępują dobrze. W każdym razie kierowali się własnymi sumieniami, rozumami i uczuciami. I co? I kiepsko, bo narazili się sile większej od nich samych. Sile, która akurat idzie ręka w rękę z moimi osobistymi przekonaniami, gdyż coraz częściej się peroruje o zaostrzeniu kar za krzywdzenie zwierząt.
Co jednak, gdyby prawo zezwalało na bezkarne zabijanie stworzeń innych niż człowiek? Moim zdaniem wówczas pozostawałby samosąd. Za taką podłość należy się co najmniej obicie parszywej mordy. Tyle, że samosąd sam w sobie jest przestępstwem. Ale czy rzeczą niemoralną? To już zależy od punktu widzenia.