Opium dla ludu a niż demograficzny

Według naszego Salonowego moralisty nowym „opium dla ludu”, które – jakże by inaczej – zafundowali owemu ludowi liberałowie, jest SEKS. Wow! Tak jakby nie było w historii okresów powszechnej rozpusty, rozprzężenia obyczajów, etc. Wszystko to już miało miejsce. Czy coś się zatem zmieniło? Śmiem twierdzić, iż co najwyżej to, że dzisiaj mamy powszechny dostęp do antykoncepcji oraz to, że już się nie wstydzimy rozwiązłości (niechęci do zawierania trwałych związków).

Ciekawy artykuł o – rzekomo niewidocznych – skutkach działania liberałów znajduje się na stronie portalu Nowy Ład:

Idee mają konsekwencje. Nic nie poświadcza tych słów w takim stopniu jak europejska katastrofa demograficzna – problem do głębi ideologiczny. Brutalna prawda jest taka, że aby powstrzymać postępujący kryzys, należałoby zmienić samą mentalność społeczeństw Zachodu, co jednak jest już niemożliwe. Żyjemy w epoce schyłku Europy.

Autor niby nie wartościuje, a jednak... wartościuje. :) Egoizm, infantylizm, konsumpcjonizm, hedonizm – to składa się wg autora na kult tzw. samorealizacji oraz sukcesu. Czy ma rację? Jeśli tak, to opium dla ludu nie jest bezpośrednio sam seks, tylko np. Netflix, social media, wreszcie – Internet. Ludzie „realizują się”, wstawiając swoje fotki z zagranicznych wojaży bądź prowadząc poczytny kanał na YT. Ale czy taka jest większość? Chyba jednak niekoniecznie. Większość ZAPEWNE ma przeciętną pracę, może jakieś hobby, przynajmniej jedno dziecko i... stara się jakoś żyć na tym „łez padole” – ani specjalnie szlachetnie, ani specjalnie głupio czy źle. A że ulega – bezwiednie – sączonym cichutko przez media narracjom, to już inna sprawa.

Z paroma spostrzeżeniami nie sposób się nie zgodzić, jak choćby z tym, że nie warto ufać sondażom czy też z minorową przepowiednią, że nie da się już – przynajmniej odgórnie – odwrócić niekorzystnych tendencji. Nie byłabym jednak aż taką pesymistką w kwestii upadku Europy. Za parę pokoleń zarówno warunki bytowe, jak i ludzka mentalność mogą się diametralnie zmienić – bez zbędnej ingerencji rządów.