„Gazeta Wyborcza” sprezentowała Jarosławowi Kaczyńskiemu dwie wiadomości, jedną dobrą, a drugą jeszcze lepszą.
Dobra wiadomość jest taka, że wzrosły jego notowania w sondażach prezydenckich. W kwietniu dostałby 14 procent głosów, a w tym miesiącu już 15! Gdyby co pół roku przybywało mu po jednym procencie, już za osiemnaście lat miałby bezwzględną większość! Wprawdzie wybory będą nieco wcześniej, ale i tak jest się z czego cieszyć.
Jeszcze lepsza wiadomość zaś jest taka, że wyborcy PiS-u są pluralistyczni i potrafią trzeźwo odgraniczać osobiste sympatie od chłodnych kalkulacji. Myślę, że szefowie pozostałych polskich partii bardzo Panu Prezesowi zazdroszczą tak mądrych sympatyków: w wyborach prezydenckich tylko 64 procent z nich głosowałoby na Jarosława Kaczyńskiego.
W tym sondażu zdecydowanie prowadzi obecny prezydent – w nomenklaturze PiS-owskiej „człowiek pełniący funkcję prezydenta” – Bronisław Komorowski, na którego głosowałoby 38 procent wyborców, o trzy procent więcej niż w kwietniu.
Oczywiście pewna część respondentów opowiada się za Komorowskim wyłącznie z szacunku dla urzędu prezydenta. Nie zmienia to jednak faktu, że negatywna kampania propagandowa PiS-u w stosunku do Bronisława Komorowskiego nie tylko poniosła kompletną klapę, ale wręcz powoduje skutek odwrotny do zamierzonego. Z badań wynika, że co drugi sympatyk PiS pozytywnie ocenia jego prezydenturę.
Przypuszczam, że od wczoraj ulubioną lekturę zarówno samego prezesa PiS, jak i jego wiernych podwładnych jest ten fragment: „Komorowski wygrywa z Kaczyńskim we wszystkich grupach wiekowych (najlepiej wypada wśród 40- i 50-latków), wśród mieszkańców wsi, małych, średnich i dużych miast. Prezydent pokonuje prezesa PiS także w każdej kategorii wykształcenia, przy czym im wyższe wykształcenie, tym większe poparcie dla Komorowskiego”.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka
