Tego by nie wymyślił nawet ASZdziennik: Adam Hofman ogłosił: „Dziś ze względu na zagrożenie powodziowe na południu Polski Jarosław Kaczyński przerywa kampanię wyborczą. Zmienia swoje plany. Zamiast wyjazdu do Łodzi jedzie na południe Polski w okolice Tarnobrzegu. Sprawdzi stan przygotowań przeciwpowodziowych”.
Oczywista oczywistość – w tych okolicach Tarnobrzega prezes PiS będzie absolutnie apolitycznie i nawet mu przez myśl nie przemknie robienie tam kampanii politycznej, która przecież leży przerwana gdzieś między Warszawą a Łodzią. Gdyby ktoś miał w tej sprawie choćby cień wątpliwości, no to rozwieje mu je Adam Hofman tymi słowy: „Nie wierzymy w propagandę Tuska, szczególnie że z południa Polski dochodzą nas sygnały, że ostatnie lata źle przepracował i naraził Polaków na niebezpieczeństwo”.
Wygląda więc na to, że Jarosław Kaczyński jedzie sprawdzić to, co i tak już wcześniej wiedział: że rząd Tuska jest zły i nieudolny. Ktoś mógłby z tego wysnuć wniosek, że w sumie prezes PiS-u nie musiał „przerywać kampanii”, mógł spokojnie trzymać się planu i o niedolnych rządach Tuska opowiadać w Łodzi. Byłby to jednak wniosek pochopny.
Pan Prezes najwyraźniej wie, że wreszcie nastąpi ta zapowiadana od niego od siedmiu lat katastrofa. Fala powodziowa przerwie tamy pod Tarnobrzegiem i wtedy on osobiście pokieruje dramatyczną akcją ratunkową. Może nawet bohatersko zatka dziurę w wałach własną ręką, jak chłopczyk Hans Brinker z opowiadania amerykańskiej pisarki Mary Mapes Dodge. W każdym razie na pewno tak się wsławi, że wdzięczny lud na swoich ramionach zaniesie go do gmachu Urzędu Rady Ministrów i osadzi na fotelu premiera, uprzednio wyrzucając stamtąd nieudolnego Tuska.
Kurtyna, oklaski, bisy, kwiaty, powszechna szczęśliwość.
Jerzy Skoczylas
Inne tematy w dziale Polityka