Amb. Bahr - pytanie, które nie padło.

  Przed chwilą w TVN24 mieliśmy okazję wysłuchać b. ambasadora RP w Rosji, Jerzego Bahra, który m.in. opowiadał o pierwszych godzinach 10.04.2010, po koszmarnej katastrofie rządowego  samolotu RP. 

Redaktor TVN24 przepytywał go szczegółowo na niemal każdy temat, pomijając jeden, który niedawno był przedmiotem  burzliwej dyskusji medialnej:  o domniemaniu, że trzy osoby przeżyły. 

Tę informację, na krótko, podawały także media 10. 04.2010 r. , opierając się na informacjach bliskiego współpracownika Bahra, Turowskiego  oraz faktu, iż z miejsca katastrofy odjechały trzy karetki na sygnale. 

Red. Marciniak  nie skorzystał z okazji, aby dopytać  Bahra,  skąd się wzięła owa domniemana pomyłka, jak do niej doszło, kto ją popełnił i kto, w oparciu o jakie fakty/informacje, ją zdementował.  Wypytał o wrażenia, co amb. Bahr myślał ( a nawet co mogli myśleć inni!), pytaniami stworzył okazję Bahrowi, aby ten kilka razy wyartykułował swoją niewzruszoną wiarę w śledztwo prokuratury, a ten temat akurat Bahrowi oszczędził. 

Dziwne? Nie, nie dziwne. Temat był "dobry", aby wykpiwać Macierewicza, do poruszenia do mniej, że się wyrażę: emocjonalnych celów, widać,  już nie taki dobry, choć akurat amb. Bahr  jest wyjątkowo właściwym człowiekiem wyartykułowania rzeczowych wyjaśnień. 

Kolejny spin, kolejna akcja z cyklu "Wszystkie ręce na pokład".  I tylko posła Biedronia taaaak mi żal: biedaczek, tak już sprawą smoleńską był zmęczony, a w mediach na okrągło Smoleńsk i Smoleńsk! 

Akcja obliczona na kolejną falę "zmęczenia", ale to mocno ryzykowna strategia, bo więcej osób może poczuć się do niego "wypoczętych", zwłaszcza obserwując, jak, praktycznie, poza inwektywami, obrońcy strony rządowej nie mają do powiedzenia dokładnie NIC. 

 - I więcej osób zacząć poszukiwać informacji poza mediami "zaprzyjaźnionymi"

Tusk zdaje sobie z tego sprawę, stąd jego ostatnie pogróżki pod adresem posłów, zaangażowanych w prace ZP. 

Kaśka