Moja pesymistyczna prognoza

Po przeczytaniu artykułu w Rzepie:

www.rp.pl/artykul/1081230,1097713-Lud-wybiera-spot--plakat-i-strategie.html  

A szczególnie fragmentu:

Badania i wyniki frekwencji pokazują, że wyborcy wszystkich partii uznają wybory europejskie za mniej ważne.
Ludzie mają złe zdanie o pracy europosłów.
Ale odsetek takich wskazań największy jest właśnie wśród wyborców PiS.
Do poprzednich eurowyborów poszło dużo mniej mieszkańców terenów, na których ta partia ma lepsze notowania.

Dobrze pokazuje to różnica frekwencji w województwie mazowieckim, które podzielone jest na dwa okręgi.
W Warszawie i zurbanizowanych terenach wokół niej frekwencja sięgnęła niemal 40 proc.
W pozostałej części województwa była o połowę niższa. To był najgorszy wynik w całym kraju.

Więc upraszczając powinniśmy założyć, że frekwencja wśród wyborców PiS będzie blisko o połowę mniejsza niż ta wśród wyborców PO.

I jeśli weźmiemy dla przykładu jeden z ostatnich sondaży HH gdzie PiS ma 30% a PO 25%, to wziąwszy pod uwagę spodziewaną frekwencję, stosunek ten może się zmienić na ok. 15% : 25% dla PO.
Czyli PO wygrywa z dużą przewagą.

Na pewno moje wyliczenia są uproszczone i obarczone błędami, ale czy nie bardziej realistyczne niż te wynikające wprost z sondaży?