Mówił do nich obrazami i inaczej do nich nie mówił...
Podobieństwo o realizmie trzymania z silniejszym, oparte na faktach z morałem i pytaniami o analogię (pozwoliłem sobie powielić i zmodyfikować tu część swego wcześniejszego komentarza)
Bolek jest aspirantem na gangstera; na jego dzielnicy rządzi Tolek, Romek i Atomek. Bolek chce być kimś i uważa, że trzeba trzymać z Triadą. Bo oni tu najsilniejsi. Bosowie go lubią i poklepują po plecach bo podpala im fajki, zanosi grypsy na dołek i odbiera kasę od łebków na rewirach. Jak Romek i Atomek mają ciśnienie to nawet potrafi im ulżyć -- tym bardziej go lubią. Czasem Bolek musi stać za rogiem na wabia: jak banda z sąsiedniego osiedla wraca z meczu, on stoi we wrażym szalu i prowokuje. Jak zdąży palić wroty to jest dumny z siebie kiedy chłopaki z Triady skasują szaliki i dokopią zwabionym; jak nie zdąży albo akcja pójdzie z 2 stron -- dostaje oklep i traci zęby. Ale przecież Tolek, Romek i reszta tak go lubią, poklepują, czasem nawet dają odpał. Cóż, czasem się weń spuszczą, ok, ale za to Bolek może czuć się pewnie, że ci słabsi na osiedlu mu nie wleją.
Tu pominę pytanie o sens i bilans zysków i strat a zapytam:
- kto Bolek?
- z kim kojarzycie Tolka i bandę?
- jakieś skojarzenia z bandą z sąsiedniego osiedla?
- inne analogie?
- czy Bolo kiedy będzie jak ten Tolo?
- czy i kiedy Bolek awansuje na autoryteta moralnego?
- czy Bolek chodzi do kościoła?
