Przestaję kibicować polskiej reprezentacji koszykówki.
Fajnie by było być drugim Katarem: gigantyczne złoża ropy, gazu itp., i dzięki nim ogromne bogactwo! Katar to jeden z najzamożniejszych krajów na świecie pod względem dochodu na głowę mieszkańca. Niestety, na razie chyba nam to nie grozi… Myślę jednak, że – przynajmniej w pewnym aspekcie – Polska zbliża się do tego państewka.
Pamiętacie Mistrzostwa Świata w Piłce Ręcznej w 2015 roku? Odbywały się właśnie w Katarze. Kraj ten, jako gospodarz, miał zagwarantowany udział w rozgrywkach bez eliminacji. Problem w tym, że nie miał szczypiornistów na światowym poziomie. Cóż więc zrobiono? Za grube pieniądze ściągnięto znakomitych zawodników z zagranicy, nadano im obywatelstwo katarskie i wystawiono jako reprezentację, która doszła aż do finału. Cały świat był wściekły, również i ja, gdyż Polacy przegrali z takim zlepkiem graczy w półfinale.
Niestety, wzór z Kataru wzięli Polski Związek Koszykówki tudzież odchodzący pan prezydent. Na portalu sport.pl niedawno wyczytałem oto coś takiego:
Jordan Loyd i Jerrick Harding, amerykańscy koszykarze wyróżniający się w Eurolidze czy lidze hiszpańskiej, dokumenty potrzebne do uzyskania polskiego paszportu złożyli jeszcze w zimie, ale procedura ich weryfikacji musiała potrwać. Podpis Andrzeja Dudy pod wnioskami koszykarzy rozwiewa jednak wątpliwości – Amerykanie będą uprawnieni do tego, by zagrać na EuroBaskecie, który rozpoczyna się 28 sierpnia. (…) Loyd, 32-letni Amerykanin – podobnie zresztą jak pięć lat młodszy Harding – nie miał dotychczas żadnych związków z Polską, jego naturalizacja to sztuczny proces przypominający zwykły klubowy transfer. (podkr. kierdel)
Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby obcokrajowcy grali w polskich klubach. Jeśli dzięki temu są one mocniejsze, to super. Reprezentacja to jednak coś absolutnie innego. Występować w niej powinni wyłącznie zawodnicy, którzy czują jakąś więź z naszym narodem.
Proszę mnie dobrze zrozumieć: nie mam najmniejszego problemu z tym, żeby cudzoziemiec przyjmował polskie obywatelstwo, nawet się z tego cieszę. Skoro (podobno) człowiek ma wolną wolę, to ta wolna wola powinna też pozwalać mu wybrać swój naród. Chodzi jednak o to, żeby ten wybór nie ograniczał się do chęci gry w reprezentacji tego narodu – i do niczego więcej.
Jest wielu sportowców zagranicznych, dla których związki z Polską są znacznie silniejsze. Leon ma żonę Polkę, mówi po polsku, a teraz gra w polskim klubie. Podobnie było ćwierć wieku temu z Olisadebe. Kiedyś w naszej kadrze pingpongistek znalazły się Chinki – ale one grały w polskich klubach i nauczyły się języka polskiego. Kolarz Cesare Benedetti ożenił się z Polką, zamieszkał w naszym kraju i stał się wielkim kibicem Piasta Gliwice! Dlatego dla mnie jest jak najbardziej ok, że ludzie ci występują (albo występowali) w reprezentacji Polski.
Taka sytuacja miała miejsce także w koszykówce. Amerykanie Joe McNaull, Thomas Kelati i jeszcze paru nosiło swego czasu biało-czerwone barwy. I to było w porządku, bo oni grali w polskiej lidze, mieli polskie żony itp. Co innego z koszykarzami, którym obywatelstwo nadał właśnie prezydent. Oni do tej pory nie mieli nic wspólnego z Polską…
Ja jestem kibicem starej daty i taka sytuacja mnie wnerwia – podobnie jak 10 lat temu wprostytutkowała mnie drużyna szczypiornistów Kataru. Skoro wcześniej wściekałem się na „Katarczyków”, to byłbym hipokrytą, gdybym teraz kibicował „Polakom” z naszej reprezentacji. No więc nie będę. Sorry, Winnetou.
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport