Panu europosłowi Ryszardowi Czarneckiemu wpis ten poświęcam
Stwierdzenie, że bez rozwijania nowoczesnych technologii Polska będzie się wlec w ogonie Unii Europejskiej, to truizm wręcz ekstremalny. Chyba nikt nie może mieć w tej kwestii innego zdania. Teoretycznie. Bo jak zaczyna się mówić o jakichś konkretach, okazuje się, że są znacznie ważniejsze sprawy. Świadczy o tym niedawny tekst europosła Ryszarda Czarneckiego, umieszczony tu w S24, a także dyskusja pod nim.
Aby móc rozwijać technologię, potrzeba spełnić kilka warunków. Jednym z nich jest posiadanie dużej kadry wykształconych fachowców. To oczywiste. I oczywiste jest też, że z tym u nas, w chwili obecnej, nie jest najlepiej. Co gorsza, perspektywy są również marne. Większość młodzieży, która zamierza studiować, wybiera studia humanistyczne – jakieś psychologie, politologie czy inne marketingi. Na politechnikę idzie się często wtedy, gdy nie powiodły się w starania o indeks szkoły filmowej. A co dopiero mówić o takich niezwykle trudnych kierunkach uniwersyteckich, jak fizyka czy chemia...
Jak zachęcić kilkunastolatków do zainteresowania się przedmiotami ścisłymi? Niech za przykład posłuży następująca historia.
W Anglii żyje Dill Faulkes, bardzo bogaty człowiek. Swojej fortuny dorobił się na oprogramowaniu komputerowym. Zanim jednak wszedł w ten biznes, studiował na angielskich uniwersytetach i zrobił na nich doktorat z matematyki. Przez pewien czas pracował naukowo, zajmując się teorią względności. Dill uważa, że swój sukces finansowy zawdzięcza świetnemu wykształceniu, jakie otrzymał na wyższych uczelniach. Chcąc spłacić dług społeczeństwu, które przecież sfinansowało jego edukację, postanowił zachęcić młodzież, by szła w jego ślady.
Ale jak przekonać nastolatków, że interesujące rzeczy to nie tylko sport, dziewczyny i gry komputerowe? Dill doszedł do wniosku, że dobrym „zachęcaczem” do zajęcia się nauką może okazać się astronomia. Obiekty, które można zobaczyć na niebie – planety, mgławice i galaktyki – są często tak piękne, że dziewczyna czy chłopak, raz je zobaczywszy, połknie bakcyla wiedzy. Jest duża szansa, że zainteresowawszy się astronomią, zechce poznać lepiej też inne działy nauki i technologii, aż w końcu zdecyduje się pójść w tym kierunku na studia.
Dill stworzył Dill Faulkes Educational Trust, który za 10 milionów funtów sfinansował budowę dwóch wysokiej klasy teleskopów o 2-metrowej średnicy lustra – jednego w Australii, drugiego na Hawajach. Rozpoczęły one działanie kilka lat temu. Ich przeznaczenie jest wyłącznie edukacyjne, a sterowane są zdalnie przez internet. Angielscy uczniowie siedząc w sali komputerowej mogą fotografować niebo i prowadzić swoje własne, proste programy badawcze. (Więcej o Dillu Faulkesie i jego projekcie można przeczytać tutaj).
Powtórzę, bo to ważne: idea Teleskopów Faulkesa nie polega na prowadzeniu skomplikowanych badań czy wykształceniu całej armii astronomów, ale na pokazaniu młodzieży – poprzez astronomię – że nauki ścisłe oraz technologia mogą być bardzo ciekawe i warto się nimi zajmować. Ma to kapitalne znaczenie dla dalszego rozwoju społeczeństwa.
Takie pomysły trzeba rozwijać także w naszym kraju. Kiedy więc w województwie kujawsko-pomorskim dość samorzutnie powstał podobny projekt – stworzenia sieci przyszkolnych obserwatoriów astronomicznych – należałoby mu jedynie przyklasnąć. I tak zrobił Donald Tusk, obiecując że w czerwcu zjawi się na otwarciu pierwszego z obserwatoriów. Zadeklarował też, że idea zostanie rozszerzona na teren całej Polski.
Do polityki rządu Tuska mam wiele zastrzeżeń, ale akurat ten pomysł jest bardzo sensowny. Ale ponieważ popiera go właśnie Tusk, więc musiał znaleźć się ktoś, kto go natychmiast skrytykował, zupełnie nie rozumiejąc, o co w tym wszystkim chodzi. Tym razem tym ktosiem okazał się pan europoseł Ryszard Czarnecki.
Jego króciutki tekst z S24 to istne kuriozum. Nie ma tam argumentów merytorycznych, a jedynie głupawe podśmiechujki. Gospodarka leży, więc będziemy na leżąco obserwować gwiazdy, ha ha ha! Zaiste, dowcip najwyższej klasy...
Przykro mi to mówić, ale Czarnecki w swym tekście zachował się jak przysłowiowy głupi Jasio – jak czegoś nie rozumiem, to się z tego śmieję. Wiem, to mocne porównanie, ale narzuca się samo.
Szczególnie żenujące jest jego następujące stwierdzenie: premier w ramach trzeciej fali nowoczesności vel normalności proponuje mieszkańcom gmin wiejskich obserwatoria astronomiczne zamiast dopłat dla rolników. Rozumiem z tego, że gdyby Czarnecki był premierem, pieniądze przeznaczone na teleskopy wręczyłby właścicielom gospodarstw rolnych.
Policzmy, ile by tego było. Koszt wybudowania sieci obserwatoriów w województwie kujawsko-pomorskim to nieco ponad 4 miliony złotych. Gospodarstw wiejskich mamy w Polsce chyba coś koło dwóch milionów, czyli rolnicy dostaliby po dwa złote na łba. No tak, ale te astrobazy mają być budowane we wszystkich województwach, więc tę oszałamiającą sumę należy jeszcze przemnożyć przez 16. W efekcie, w przypadku rządów Czarneckiego, każdy rolnik otrzymałby 32 złote ekstra – w sam raz, żeby kupić sobie dwie półlitrówki najtańszej wódki...
To odniesienie do wódki ma oczywiście tylko znaczenie porównawcze – żeby uzmysłowić, o jakich pieniądzach jest mowa. Nie sugeruję, broń Boże, że pan europoseł chciałby rozpijać ludność wiejską. Wystarczająco mocny jest zarzut, że zupełnie nie rozumie on konieczności inwestowania w edukację młodzieży. Dla każdego normalnie myślącego polityka wybór - budowa teleskopów rozbudzających naukowe zainteresowania młodzieży czy równowartość litra wódki dla rolników – powinien być oczywisty. Jak widać, nie jest. Jeżeli tak mądrzy są nasi wybrani demokratycznie przedstawiciele, to przyszłość naszego narodu naprawdę rysuje się w czarnych barwach. Sami strzelamy sobie samobója.
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo