Czy tegoroczny Tour de France odbywał się zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami? I tak, i nie. Nie, bo spodziewano się twardej walki do samego końca między Contadorem, Froomem, Nibalim i Quintaną, tymczasem już na pierwszym etapie w Pirenejach Froome odjechał rywalom i potem spokojnie kontrolował sytuację. Tak, bo nie pojawił się żaden niespodziewany kontender. Wszyscy czterej wymienieni kolarze zmieścili się w pierwszej piątce klasyfikacji generalnej, a rozdzielił ich tylko Valverde, co wielką niespodzianką nie jest. Faktycznie, forma Contadora i Nibalego nie była najwyższa, ale i tak wystarczyła, by przy pomocy swoich przybocznych z drużyn znaleźć się w czołówce klasyfikacji.
Najciekawsze rzeczy działy się na samym początku wyścigu, kiedy żółta koszulka lidera przechodziła z rąk do rąk. Niestety, przyczyniły się do tego liczne kraksy, które wyeliminowały wielu zawodników.
Świetne wrażenie pozostawił po sobie Sagan, który, chociaż nie wygrał żadnego etapu, bez problemu zwyciężył w klasyfikacji punktowej – i to pomimo faktu, że nie miał do pomocy „pociągu” kolegów rozprowadzających go na finiszach.. Prócz tego, że walczył o punkty, brał udział w wielu ucieczkach, a także – gdy wymagały tego okoliczności – pomagał liderowi swojej grupy Tinkoff Saxo (Contadorowi).
Najlepszym sprinterem okazał się „Gorilla” Greipel. Wygrał aż cztery etapy, w tym ostatni, prestiżowy po rundach w Paryżu.
Na początku znakomicie jechał Tony Martin, który znany jest głównie ze swej mistrzowskiej jazdy na czas. Tym razem pokazał, że może zwyciężać także na etapach ze startu wspólnego i dzięki temu objąć pozycję lidera wyścigu. Myślę, że gdyby nie upadek i poważna kontuzja, jechałby w żółtej koszulce przez dobrych parę dni, bowiem góralem też jest niezłym (choć, oczywiście, nie tak dobrym jak najlepsi).
Parę słów o Polakach. Huzarski i Gołaś pokazali się parę razy w ucieczkach. Gołaś skupił się jednak głównie na powierzonej mu roli pomocnika. Huzarski pomagał mniej, ale też i w jego drużynie nie bardzo było komu pomagać...
Kwiatkowski zupełnie nie trafił z formą na tegoroczne TdF. Nasz Mistrz Świata próbował ratować sytuację kilka razy uciekając indywidualnie bądź w grupie, ale niewiele z tego wychodziło. Ciekawe, czy jego dyspozycja poprawi się do tegorocznego Tour de Pologne, w którym ma zamiar wystartować?
I wreszcie Majka. Jego głównym zadaniem było pomaganie Contadorowi. Rola pomocnika Contadora z pewnością była niewdzięczna, tym bardziej że, jako się rzekło, lider jego grupy nie prezentował najwyższej formy. Kiedy dano Majce nieco swobody, potrafił wygrać jeden z trudniejszych etapów TdF.
Czy Rafał dobrze wywiązał się ze swego zadania pomocnika? Na większości etapów tak, ale – moim zdaniem – wystąpił pewien zgrzyt. Otóż na etapie 18. Majka jechał daleko przed Contadorem, który przez defekt roweru odpadł od grupy swoich największych rywali. Rafał dostał przez radio polecenie, żeby poczekać na swego lidera. Niestety, odbiornik Majki nie działał i kolarz instrukcji nie usłyszał, więc jechał dalej swoim tempem.
Formalnie, awaria radia jest usprawiedliwieniem dla naszego kolarza. Uważam jednak, że w sytuacji, gdy Majka stracił już szanse na wygranie etapu – a tak właśnie było, gdyż odpadł już od czołówki – a nie miał w pobliżu swego lidera, jego obowiązkiem, jako pomocnika, było czekać na Contadora, niezależnie od tego, czy wiedział, czy nie, co się na trasie dzieje. Takich rzeczy wymaga się od profesjonalisty.
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport