Vuelta 2015 się skończyła, dlatego można zacząć snuć nad nią refleksje.
Wyścig był dla nas bardzo przyjemny ze względu na walkę Rafała Majki o podium – w dodatku zakończoną powodzeniem. Trzecie miejsce w generalce to z pewnością ogromy sukces naszego kolarza i, jako kibic, bardzo się z tego cieszę. Mimo to, chcę jednak do beczki miodu pochwał, jakie na Rafała spadły, dodać łyżeczkę dziegciu. Pewne pretensje mam mianowicie o jego dość pasywną jazdę.
Właściwie nigdy w całym wyścigu Majka nie przeprowadził prawdziwego ataku, a jedynie trzymał się najlepszych i „minimalizował straty”. Nawet na przedostatnim etapie, który wyniósł Rafała na podium, jego zakończona sukcesem akcja nie była przecież samodzielnym atakiem, a jedynie reakcją na odjazd Quintany.
Z pewnością nie była to taktyka narzucona mu przez dyrektora sportowego grupy Tinkoff-Saxo, gdyż parę razy jego pomocnicy (Poljański, Hansen, może także inni) przygotowywali mu grunt pod atak, który jednakże nie następował.
Ktoś mógłby powiedzieć, że Rafał nie jechał agresywnie, bo miał gorszych pomocników niż Froome, Aru czy Quintana z Valverde. To prawda; nie znaczy to jednak, że nie miał ich wcale – choćby wspomnianych wyżej Poljana i Hansena, którzy naprawdę bardzo się starali. Majka jednak nie wykorzystał ich pomocy do przeprowadzenia jakiejś solidnej akcji. To wyróżniało go na minus w stosunku do Aru, Rodrigueza czy nawet Dumoulina (pamiętacie jego ataki na 9. etapie i jak wycyckał na nim Froome'a?...)
Niestety, pasywna jazda Rafała na Vuelcie to raczej normalka niż wyjątek. Czy nie przesadzam? W końcu Majka wygrał trzy etapy na Tour de France... No tak, ale było to w sytuacjach, gdy miał ogromną stratę do prowadzących i nie liczył się w klasyfikacji generalnej. Wtedy jeździ się zupełnie inaczej.
Prawie we wszystkich wyścigach, w których Rafał startował jako lider swojego zespołu, jego jazda pozbawiona była agresji, jaka cechuje najlepszych. Tak było na Giro 2013 i 2014, a także na monumencie Giro di Lombardia 2013 (na którym zajął zresztą bardzo dobre, trzecie miejsce). Jedyny wyjątek to Tour de Pologne 2014, ale wtedy nie wystartował tam nikt ze ścisłej czołówki światowej.
Jest oczywiste, że Majka to wspaniały kolarz i sam zdaje sobie sprawę, że – jak mówi stare polskie przysłowie – bez ryzyka ni ma wynika ;) bo wielokrotnie przed etapami zapowiadał własny atak. Takowego jednak nie było. Myślę, że Rafał ma chyba jakąś blokadę psychiczną nie pozwalającą mu podjąć dużego ryzyka. Dopóki jej nie przełamie, nie będzie w stanie walczyć o najwyższe cele, czyli o zwycięstwa w najważniejszych wyścigach. Mam nadzieję, że wkrótce takie przełamanie u Rafała nastąpi.
PS. Jeśli ktoś uważa, że za bardzo się wymądrzam, to chciałbym wyjaśnić, iż staram się po prostu analizować jazdę Majki – nie tylko jej plusy, ale i minusy – i zastanawiam się, czego mu jeszcze brakuje do odnoszenia zwycięstw. Zresztą, podobną opinię o Majce wyraził Zenon Jaskuła – a on chyba na kolarstwie się zna... ;)
Sześć praw kierdela o dyskusjach w internecie: 1. Gdy rozum śpi, budzą się wyzwiska. 2. Trollem się nie jest; trollem się bywa. 3. Im mniej argumentów na poparcie jakiejś tezy, tym bardziej jest ona „oczywista”. 4. Obiektywny tekst to taki, którego wymowa jest zgodna z własnymi poglądami. 5. Dyskusja jest tym bardziej zawzięta, im mniej istotny jest jej temat. 6. Trzecie prawo dynamiki Newtona w ujęciu internetowym: każdy sensowny tekst wywołuje bezsensowny krytycyzm, a stopień bezsensowności krytyki jest równy stopniowi sensowności tekstu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport